wtorek, 29 października 2019


Jest czas rodzenia i umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono... (Koh 3,2).

Przemijanie, kruchość i śmierć, będą stanowiły w najbliższych dniach dla wielu przechadzających się po cmentarzach ludzi- ważny temat do rozmyślania. Mądrość Talmudu powie: „Anioł śmierci ma mnóstwo oczu, nikt śmierci nie ujdzie. Gdy Anioł Śmierci otrzymuje zezwolenie, nie rozróżnia miedzy sprawiedliwymi i złoczyńcami.”Czas który tak intensywnie przeżywają chrześcijanie jest próbą wyzwolenia się z lęku przed śmiercią; jej paraliżującymi objęciami i nieuniknionym nadejściem w trudnym do określenia czasie. „Zatem to życie ludzkie wydaje się krótką chwilą, wszakże o tym, co nastąpi, nie wiemy zgoła nic” – prowokacyjnie wyzna Beda Czcigodny. Chcielibyśmy to odczucie wykadrować z czasu- porzucić, zapomnieć, wyprzeć, wyeliminować ze świadomości. Heraklit z Efezu przekonywał, „że jest w nas jednocześnie życie i śmierć, jawa i sen, młodość i starość, które wzajemnie się zmieniają.” Śmierć przychodzi nagle, niespodziewanie, skrada się i wdziera  jak złodziej w momencie dla niej najbardziej dogodnym, a dla człowieka zaskakującym. Konfrontacja z nią rodzi spektrum różnych postaw i odczuć. „Ponad wszystko inne boimy się teraz śmierci i zmarłych. Jeśli w jakiejś rodzinie ktoś umrze, powstrzymujemy się przed napisaniem do nich, przed udaniem się tam, nie wiemy, co o niej, o śmierci powiedzieć”- pisał A. Sołżenicyn. Myślę, że większość ludzi w pewnym momencie swojego życia podejmuje jednak twórczą refleksję nad tą rzeczywistością. Przychodzi to z wielkim trudem i często łzy przejmują rolę słów nakreślających towarzyszące ludziom emocje. Długo wypieramy ze świadomości jej obecność, ale przychodzi taka chwila w której nie można się do niej odwrócić plecami i schować niczym dziecko w bezpiecznym miejscu przeczekania. Wielu obawia się nadejścia tego tajemniczego gościa, przechodząc przez doświadczenie choroby, bólu, samotności, czy utratę wiary w obecność tych którzy powinni przy nas być, a ich nie ma. Jakże dramatyczne zdają się słowa Ciorana sytuującego człowieka pomiędzy śmiercią a wiecznością, tak upragnioną- a odległą: „Istnieje wieczność prawdziwa, pozytywna, rozciągająca się poza czasem i istnieje też inna, negatywna, fałszywa, która mieści się po jego  jednej stronie i ta w której giniemy daleko od zbawienia.” Ewangelia czytana przez chrześcijan w czasie otwiera serca i oczy na nadzieję pełną nieśmiertelności. Krzyż na który spoglądamy jest najbardziej dramatycznym znakiem śmierci, staje się jednocześnie kluczem otwierającym portal wieczności; wyjaśniającym tym samym prawdę o ludzkiej nieśmiertelności i przeznaczeniu do życia w Bogu. „Przez krzyż przychodzi na świat radość zmartwychwstania”- głosi z euforią paschalną jeden z tekstów liturgicznych. Po zwycięstwie Chrystusa na krzyżu, zdeptaniu paraliżującego świat lęku przed unicestwieniem –  chłodem i ciemnością śmierci, chrześcijaństwo postrzega wszystko w pełni życia- duchowej wiosny, gdzie w centrum Raju na nowo rozkwita drzewo życia. „Tylko chrześcijaństwo akceptuje tragizm śmierci i spogląda jej prosto w twarz, ponieważ Bóg przechodzi tę drogę po to, by ją unicestwić, a wszyscy idą za Nim” (P. Evdokimov). Thanatos już nie zagląda tragicznie człowiekowi w oczy, ale jest zawstydzony, bowiem odebrana została mu władza nad śmiertelnikiem. Lęk został unicestwiony bezpowrotnie. Ludzie podtrzymujący blask lampy oliwnej wejdą radośnie w świetlisty tunel; uczepią się skrzydeł anielskich i na skraju mroku ujrzą strugę światła, którą tak fantazyjnie wymalował Bosch. Człowiek wiary nie stoi już na krawędzi otchłani, widzi okiem wewnętrznym „miejsce ochłody, nasycenia i radości.” Proklamuje to troparion śpiewany w czasie liturgii Wielkiego Piątku: „W grobie ciałem, w otchłani duszą jako Bóg, w raju zaś z łotrem, na tronie z Ojcem i Duchem byłeś Chryste, wszystko napełniający, Ty którego żadne słowo opisać nie może.” Drogą chrześcijanina jest urzeczywistnione i przekraczające zawiasy czasu zmartwychwstanie. „W cudzie zmartwychwstania nie ma przymusu dowodu- powie M. Bierdiajew- nie można o nim widzieć, odkrywa się on temu, kto uwierzył i pokochał.” Wiara wyzwala z lęku i sprawia że z oczu spadają łuski, a horyzont który staje się dostrzegalny jest nowym porankiem w czasie którego wschodzi Słońce Życia. „I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (1Kor 15, 22).