Przemijanie, kruchość i
śmierć, będą stanowiły w najbliższych dniach dla wielu przechadzających się po
cmentarzach ludzi- ważny temat do rozmyślania. Mądrość Talmudu powie: „Anioł
śmierci ma mnóstwo oczu, nikt śmierci nie ujdzie. Gdy Anioł Śmierci otrzymuje
zezwolenie, nie rozróżnia miedzy sprawiedliwymi i złoczyńcami.”Czas który tak
intensywnie przeżywają chrześcijanie jest próbą wyzwolenia się z lęku przed
śmiercią; jej paraliżującymi objęciami i nieuniknionym nadejściem w trudnym do
określenia czasie. „Zatem to życie ludzkie wydaje się krótką chwilą, wszakże o
tym, co nastąpi, nie wiemy zgoła nic” – prowokacyjnie wyzna Beda Czcigodny.
Chcielibyśmy to odczucie wykadrować z czasu- porzucić, zapomnieć, wyprzeć,
wyeliminować ze świadomości. Heraklit z Efezu przekonywał, „że jest w nas
jednocześnie życie i śmierć, jawa i sen, młodość i starość, które wzajemnie się
zmieniają.” Śmierć przychodzi nagle, niespodziewanie, skrada się i wdziera jak złodziej w momencie dla niej najbardziej
dogodnym, a dla człowieka zaskakującym. Konfrontacja z nią rodzi spektrum
różnych postaw i odczuć. „Ponad wszystko inne boimy się teraz śmierci i
zmarłych. Jeśli w jakiejś rodzinie ktoś umrze, powstrzymujemy się przed
napisaniem do nich, przed udaniem się tam, nie wiemy, co o niej, o śmierci
powiedzieć”- pisał A. Sołżenicyn. Myślę, że większość ludzi w pewnym momencie
swojego życia podejmuje jednak twórczą refleksję nad tą rzeczywistością.
Przychodzi to z wielkim trudem i często łzy przejmują rolę słów nakreślających
towarzyszące ludziom emocje. Długo wypieramy ze świadomości jej obecność, ale
przychodzi taka chwila w której nie można się do niej odwrócić plecami i
schować niczym dziecko w bezpiecznym miejscu przeczekania. Wielu obawia się
nadejścia tego tajemniczego gościa, przechodząc przez doświadczenie choroby,
bólu, samotności, czy utratę wiary w obecność tych którzy powinni przy nas być,
a ich nie ma. Jakże dramatyczne zdają się słowa Ciorana sytuującego człowieka
pomiędzy śmiercią a wiecznością, tak upragnioną- a odległą: „Istnieje wieczność
prawdziwa, pozytywna, rozciągająca się poza czasem i istnieje też inna,
negatywna, fałszywa, która mieści się po jego
jednej stronie i ta w której giniemy daleko od zbawienia.” Ewangelia
czytana przez chrześcijan w czasie otwiera serca i oczy na
nadzieję pełną nieśmiertelności. Krzyż na który spoglądamy jest
najbardziej dramatycznym znakiem śmierci, staje się jednocześnie kluczem
otwierającym portal wieczności; wyjaśniającym tym samym prawdę o ludzkiej
nieśmiertelności i przeznaczeniu do życia w Bogu. „Przez krzyż przychodzi na
świat radość zmartwychwstania”- głosi z euforią paschalną jeden z tekstów
liturgicznych. Po zwycięstwie Chrystusa na krzyżu, zdeptaniu paraliżującego
świat lęku przed unicestwieniem –
chłodem i ciemnością śmierci, chrześcijaństwo postrzega wszystko w pełni
życia- duchowej wiosny, gdzie w centrum Raju na nowo rozkwita drzewo życia.
„Tylko chrześcijaństwo akceptuje tragizm śmierci i spogląda jej prosto w twarz,
ponieważ Bóg przechodzi tę drogę po to, by ją unicestwić, a wszyscy idą za Nim”
(P. Evdokimov). Thanatos już nie zagląda tragicznie człowiekowi w oczy, ale
jest zawstydzony, bowiem odebrana została mu władza nad śmiertelnikiem. Lęk
został unicestwiony bezpowrotnie. Ludzie podtrzymujący blask lampy oliwnej
wejdą radośnie w świetlisty tunel; uczepią się skrzydeł anielskich i na skraju
mroku ujrzą strugę światła, którą tak fantazyjnie wymalował Bosch. Człowiek
wiary nie stoi już na krawędzi otchłani, widzi okiem wewnętrznym „miejsce
ochłody, nasycenia i radości.” Proklamuje to troparion śpiewany w czasie
liturgii Wielkiego Piątku: „W grobie ciałem, w otchłani duszą jako Bóg, w raju
zaś z łotrem, na tronie z Ojcem i Duchem byłeś Chryste, wszystko napełniający,
Ty którego żadne słowo opisać nie może.” Drogą chrześcijanina jest
urzeczywistnione i przekraczające zawiasy czasu zmartwychwstanie. „W cudzie
zmartwychwstania nie ma przymusu dowodu- powie M. Bierdiajew- nie można o nim
widzieć, odkrywa się on temu, kto uwierzył i pokochał.” Wiara wyzwala z lęku i
sprawia że z oczu spadają łuski, a horyzont który staje się dostrzegalny jest
nowym porankiem w czasie którego wschodzi Słońce Życia. „I jak w Adamie wszyscy
umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni” (1Kor 15, 22).