piątek, 1 czerwca 2018


Mk 11, 22-25

Jezus im odpowiedział: «Miejcie wiarę w Boga! Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze: Podnieś się i rzuć w morze, a nie zwątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie. Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co prosicie w modlitwie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie coś przeciw komuś, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze».

Dla wielu ludzi wiara jest jakąś wielką niewiadomą, nieoznakowaną drogą, zmaganiem intelektu i duszy, dla których to Bóg staje się najważniejszym problemem lub poniekąd fascynującym- filozoficznym epifenomenem. Święty Grzegorz z Nyssy twierdził, że Bóg pozostaje zawsze „poszukiwanym” i tajemniczym. Prawdziwa wiara zawsze rodzi się w tyglu zmagania ze sobą i stopniowego dojrzewania do autentycznej miłości Boga. „On spogląda na mnie, a ja na Niego”- miał odpowiedzieć późniejszemu świętemu zatopiony w modlitwie prosty chłop, codziennie przychodzący do kościoła. Z życia modlitwy otwiera się źródło wiary. Z bliskości i bycia naprzeciw Kochanego, rodzi się trudna do opisania więź miłości. (Tylko mistycy potrafili z łatwością o tym opowiadać). Atmosfera szczerego zaufania, prostoty serca i wychylenie zmysłów ku łasce. Wiara to przeglądanie się Boga w nas; niczym w lustrze. „Otchłań serca dąży ku otchłani Boga”- utkał poetycko w słowach Angelus Silesius. Wiara wymaga odpowiedzi- rozszczelnionej przestrzeni wnętrza; przejścia przez portyk człowieczego „ja” ku Tajemnicy. „Człowiek nie wymyśla życia duchowego, żeby się pocieszyć- pisał P. Evdokimov- Życie duchowe przychodzi z góry, Bóg je inauguruje poprzez dar swojej obecności. Człowiek otrzymuje to objawienie- wydarzenie i odpowiada aktem swojej wiary; formułuje i wyznaje Credo, wypowiada je do „Ty” Ojca wraz z Synem i Jego Duchem.” Miłość, która przepływa przez Wspólnotę Boskich Osób, nagle zaczyna spływać na człowieka- czyniąc go miejscem obecności i intymnego dialogu. Dla kogoś kto się modli w swym sercu, wszystko jest możliwe. Dla kogoś kto się modli, nie istnieją żadne ograniczenia i przeszkody do pokonania. „Jestem Tym, którego miłuję, i ten, którego miłuję, stał się mną” (L. Massignon). Modlitwa odtwarza harmonię świata, a człowiek staje się w dłoniach Boga dziełem wykończonym, przeznaczonym do zakwitnięcia w ogrodach wieczności.