sobota, 25 sierpnia 2018


Ez 43, 1-7a

Anioł poprowadził mnie ku bramie, która skierowana jest na wschód. I oto chwała Boga Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum wielu wód, a ziemia jaśniała od Jego chwały... I upadłem na twarz. A chwała Pańska weszła do świątyni przez bramę, która wychodziła na wschód. Wtedy uniósł mnie duch i zaniósł mnie na wewnętrzny dziedziniec. – A oto świątynia pełna była chwały Pańskiej.

Chciałbym spojrzeć na jeden z bardzo istotnych elementów architektury sakralnej jaką jest brama. W historii wielu religii- poczynając od starotestamentalnego rozumienia świątyni na wzór budowli Salomona, jak również pogańskich miejsc kultu- brama (ostium, porta, valvae, fores), nie była tylko dekoracyjną wydzieloną wnęką (przeprutym przejściem) przez którą się wchodziło w przestrzeń szeroko rozumianego sacrum. Bramy dawnych miast i świątyń były symbolem zasobności, potęgi i religijności konkretnych społeczności. Dlatego przed wejściem do budowli stawiano „strażników progu”: posągi łuczników, hylemorficzne postacie- sfinksy i budzące strach smoki. W tradycji żydowskiej, a później również chrześcijańskiej bramy były alegorią wielkości Boga, który je przekraczał niczym triumfalny władca: „Bramy, podnieście swe szczyty i unieście się odwieczne podwoje, aby mógł wkroczyć Król Chwały” (Ps 24). Brama posiada zatem głębokie znaczenie symboliczne i teologiczne zarazem, daje bowiem dostęp do Objawienia. „Bramą do nieba” nazywa Jakub miejsce gdzie we śnie oglądał drabinę, po które wstępowali i zstępowali aniołowie (Rdz 28, 17). Nowy Testament mówi o „bramie nieba”, „bramie Królestwa”- wejściu do Mistycznego Ciała Chrystusa. Ten ważny element, stanie się również rzeźbiarskim traktatem rozpościerającym się przed oczami wędrowców; opowiadając o świecie już przemienionym w Tym, który przystąpił pierwszy próg tego miejsca. Pielgrzymów i wiernych witały tematy zaczerpnięte ze Starego Testamentu i Apokalipsy- Chrystus na majestacie i Sąd Ostateczny. Nadproża, archiwolty i kolumny oplatały fantastyczne wyobrażenia nad którym do dzisiaj ślęczą uczeni odczytując ich wieloznaczny sens. Tematy opowiadały o drodze światła i walki ze złem jaką musi przejść każdy wierzący, aby na końcu spotkać się z rozstrzygającym wszystko spojrzeniem miłosiernego Zbawiciela. Nawet dzisiaj przypadkowi turyści zwiedzający romańskie i gotyckie kościoły, muszą przyznać, że wyjątkowym elementem bryły jest portal. Ten widok porusza umysł i serce: „Który tu wchodzisz, poleć się Niebu”- głosi inskrypcja z bramy kościoła w Mozat. Owo przejście tak pieczołowicie opisane w licznych traktatach teologicznych, staje się rzeczywistą przestrzenią duchowej refleksji. Brama bowiem prowadzi do życia wiecznego, a kamienne detale utrwalają wyznanie samego Chrystusa „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze mnie, będzie zbawiony” (J 10,9). Trzeba przejść przez bramę, aby dostąpić zbawienia: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). Misterium które rozgrywało się w przestrzeni, a przekładało się w swoich głębokich treściach na język liturgii potęgowało dosłowność przekonania, że aby wejść w Życie- trzeba przekroczyć Bramę- Chrystusa. „Wstępujcie w Jego bramy wśród dziękczynienia, wśród hymnów w Jego przedsionki; chwalcie Go i błogosławcie Jego imię !” (Ps 100,4)- rozbrzmiewał w świętych murach podniosły śpiew psalmów. Potrójne drzwi prowadzące do świątyni objaśniały dogmaty wiary, szczególnie ten o Trójcy Świętej- prototypie miłości, która jest idealnym obrazem każdej ludzkiej społeczności. Istnieje jeszcze jedno- moje własne wyobrażenie bramy. Myślę o „bramie przemienienia”- portalu osobistych decyzji wiary, przekroczenia siebie, nieustannej rewizji własnych wyobrażeń . Rodzimy się w świecie dotkniętym znamionami bólu i śmierci, dlatego w każdym człowieku musi dokonać się Pascha. Trzeba przejść przez „bramę”, a później to już tylko tunel, który z ujmującą finezją malarską odmalował Bosch- „tunel życia ostatecznie otwierający się na światło.”