Anioł
poprowadził mnie ku bramie, która skierowana jest na wschód. I oto chwała Boga
Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum wielu wód, a ziemia
jaśniała od Jego chwały... I upadłem na twarz. A chwała Pańska weszła do
świątyni przez bramę, która wychodziła na wschód. Wtedy uniósł mnie duch i
zaniósł mnie na wewnętrzny dziedziniec. – A oto świątynia pełna była chwały
Pańskiej.
Chciałbym spojrzeć na jeden z bardzo
istotnych elementów architektury sakralnej jaką jest brama. W historii wielu
religii- poczynając od starotestamentalnego rozumienia świątyni na wzór budowli
Salomona, jak również pogańskich miejsc kultu- brama (ostium, porta, valvae, fores), nie była tylko dekoracyjną wydzieloną
wnęką (przeprutym przejściem) przez którą się wchodziło w przestrzeń szeroko
rozumianego sacrum. Bramy dawnych
miast i świątyń były symbolem zasobności, potęgi i religijności konkretnych
społeczności. Dlatego przed wejściem do budowli stawiano „strażników progu”:
posągi łuczników, hylemorficzne postacie- sfinksy i budzące strach smoki. W
tradycji żydowskiej, a później również chrześcijańskiej bramy były alegorią
wielkości Boga, który je przekraczał niczym triumfalny władca: „Bramy,
podnieście swe szczyty i unieście się odwieczne podwoje, aby mógł wkroczyć Król
Chwały” (Ps 24). Brama posiada zatem głębokie znaczenie symboliczne i
teologiczne zarazem, daje bowiem dostęp do Objawienia. „Bramą do nieba” nazywa
Jakub miejsce gdzie we śnie oglądał drabinę, po które wstępowali i zstępowali
aniołowie (Rdz 28, 17). Nowy Testament mówi o „bramie nieba”, „bramie Królestwa”-
wejściu do Mistycznego Ciała Chrystusa. Ten ważny element, stanie się również
rzeźbiarskim traktatem rozpościerającym się przed oczami wędrowców; opowiadając
o świecie już przemienionym w Tym, który przystąpił pierwszy próg tego miejsca.
Pielgrzymów i wiernych witały tematy zaczerpnięte ze Starego Testamentu i
Apokalipsy- Chrystus na majestacie i Sąd Ostateczny. Nadproża, archiwolty i
kolumny oplatały fantastyczne wyobrażenia nad którym do dzisiaj ślęczą uczeni
odczytując ich wieloznaczny sens. Tematy opowiadały o drodze światła i walki ze
złem jaką musi przejść każdy wierzący, aby na końcu spotkać się z
rozstrzygającym wszystko spojrzeniem miłosiernego Zbawiciela. Nawet dzisiaj przypadkowi
turyści zwiedzający romańskie i gotyckie kościoły, muszą przyznać, że
wyjątkowym elementem bryły jest portal. Ten widok porusza umysł i serce: „Który
tu wchodzisz, poleć się Niebu”- głosi inskrypcja z bramy kościoła w Mozat. Owo przejście
tak pieczołowicie opisane w licznych traktatach teologicznych, staje się
rzeczywistą przestrzenią duchowej refleksji. Brama bowiem prowadzi do życia
wiecznego, a kamienne detale utrwalają wyznanie samego Chrystusa „Ja jestem
bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze mnie, będzie zbawiony” (J 10,9). Trzeba
przejść przez bramę, aby dostąpić zbawienia: „Nikt nie przychodzi do Ojca
inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). Misterium które rozgrywało się w
przestrzeni, a przekładało się w swoich głębokich treściach na język liturgii
potęgowało dosłowność przekonania, że aby wejść w Życie- trzeba przekroczyć
Bramę- Chrystusa. „Wstępujcie w Jego bramy wśród dziękczynienia, wśród hymnów w
Jego przedsionki; chwalcie Go i błogosławcie Jego imię !” (Ps 100,4)- rozbrzmiewał
w świętych murach podniosły śpiew psalmów. Potrójne drzwi prowadzące do
świątyni objaśniały dogmaty wiary, szczególnie ten o Trójcy Świętej- prototypie
miłości, która jest idealnym obrazem każdej ludzkiej społeczności. Istnieje
jeszcze jedno- moje własne wyobrażenie bramy. Myślę o „bramie przemienienia”-
portalu osobistych decyzji wiary, przekroczenia siebie, nieustannej rewizji
własnych wyobrażeń . Rodzimy się w świecie dotkniętym znamionami bólu i śmierci,
dlatego w każdym człowieku musi dokonać się Pascha. Trzeba przejść przez „bramę”,
a później to już tylko tunel, który z ujmującą finezją malarską odmalował
Bosch- „tunel życia ostatecznie otwierający się na światło.”