Początkiem
filozofii jest doznanie uczucia zadziwienia- pisał wielki
filozof Platon. Chrześcijaństwo doskonale zrozumiało katalogatyczny sens tych
słów, poznając Boga, ludzi i świat za pomocą zmysłów- zewnętrznych i
wewnętrznych. W każdym człowieku istnieje przestrzeń wewnętrznej wrażliwości na
którą przedkładają się doznania- niekiedy dogłębnie poruszające duszę. „Wiele
jest rzeczy, które podziwiamy w zachwycie, ale bez lęku, jak na przykład piękno
kolumn, arcydzieła malarstwa lub piękne ciała. Zachwycamy się wspaniałością i
bezmiarem morskiej głębi, ale już z lękiem, gdy schylamy się nad tą
otchłanią...” (św. Jan Chryzostom). Istnieje zatem estetyka wiary, którą chrześcijaństwo
pięknie określa w formie doznaniowo- skutkowej jako mistykę lub na gruncie
psychologii- świadomością religijną. Nawet najbardziej banalna i prozaiczna
egzystencja nie jest pozbawiona drobnych poruszeń powodujących duchowe
tąpnięcia i uniesienia wzwyż. Tak naprawdę w życiu człowieka nie istnieją szare,
nic nieznaczące dni. W czasie i przestrzeni która jest nam dana zawsze jakoś ocieramy
się o obecność Boga. „Wiara stanowi konieczny warunek wszelkiego poznania,
ponieważ przeobraża umysł”- chodzi zatem oto, aby jak twierdził P. Evdokimov „osiągnąć
mądrość pneumatoforyczną.” Możemy być nieświadomi tego stanu rzeczy. Często nie
potrafimy opisać tych doznać lub się przed nimi chowamy jak dziecko wystraszone
czymś, co do tej pory jest niepoznane, obce i wymaga odpowiedzi w głębi siebie.
„Dokąd odejdę od Ducha Twego ? Albo dokąd ucieknę od Twego oblicza ?- pyta poruszony
wewnętrznie Psalmista (138). Nie ma zatem miejsca bez obecności Boga i nie ma miejsca które
by nie było w Bogu. Pewnie dlatego inny-
już rosyjski filozof W. Rozanow, pozostawił takie słowa: „Żyj każdym dniem tak,
jakbyś przeżywał całe swoje życie właśnie dla tego jednego dnia.” Każde
wydarzenie jest pewnym rodzajem metanoi,
epignozą, epektazą, ekstazą, prowadzącą
ostatecznie do synergii z Tym, który nas zna lepiej niż my sami siebie. Przychodzą
takie chwile, gdzie poczułem zdumienie które w jednej chwili przeobraziło się w
uwielbienie wyrażone w dukcie spontanicznej modlitwy. Nie myślę w tym miejscu o
potoku słów, lecz o milczeniu. Zachwyt rodzi symfonię w głębinach serca i
ogołaca usta od nadmiaru zbędnych słów. Trzeba odkryć tajemnicę wiary niczym skarb
w glinianym naczyniu po to, aby dostrzec w całej rozciągłości poruszenia i
przesłania, iż ta przeogromna moc i łaska pochodzi od Boga (2 Kor 4,7). Autentycznie
doświadczane zdumienie, prowadzące do wiary, nie rodzi się z fałszywej
projekcji, imaginacji. „Ponieważ On sam z siebie przedstawia prawdziwy
przedmiot miłości, wprowadza On w ruch wszystko, co spogląda na Niego i
doświadcza miłosnego pociągu zgodnie ze swoją naturą” (św. Maksym Wyznawca). Zadziwienie
jest drganiem duszy, energią przechodzącą przez receptory zmysłów ku
wewnętrznemu człowiekowi zrodzonemu poprzez tchnienie Ducha. „Celem życia jest
posiąść Ducha Świętego”- mówił św. Serafin z Sarowa. Egzystencja przeistoczona,
uduchowiona, nasycona pięknem pierwocin Królestwa Bożego. Zadziwienie jest
początkiem przeobrażenia siebie i świata. Apostołowie wielokrotnie doznawali
zadziwienia: kiedy dostrzegli sieci rwące się od nadmiaru ryb; chleby i ryby
rozmnożone dla kilku tysięcy ludzi słuchających Dobrej Nowiny, chorych którzy
odzyskiwali zdrowie ciała i duszy, zjawiska natury okiełznane spokojnym
spojrzeniem Mistrza; Łazarza wskrzeszonego do życia i w końcu Zmartwychwstanie
przez które Pan pokonał więzy śmierci, pozwalając dotykać swoich chwalebnych
ran. „Błogosławieni ci, których pragnienie Boga upodobniło się do rządzy
ukochanego do ukochanej” (św. Jan Klimak). Chrześcijaństwo to zadziwienie !