czwartek, 16 sierpnia 2018


Początkiem filozofii jest doznanie uczucia zadziwienia- pisał wielki filozof Platon. Chrześcijaństwo doskonale zrozumiało katalogatyczny sens tych słów, poznając Boga, ludzi i świat za pomocą zmysłów- zewnętrznych i wewnętrznych. W każdym człowieku istnieje przestrzeń wewnętrznej wrażliwości na którą przedkładają się doznania- niekiedy dogłębnie poruszające duszę. „Wiele jest rzeczy, które podziwiamy w zachwycie, ale bez lęku, jak na przykład piękno kolumn, arcydzieła malarstwa lub piękne ciała. Zachwycamy się wspaniałością i bezmiarem morskiej głębi, ale już z lękiem, gdy schylamy się nad tą otchłanią...” (św. Jan Chryzostom). Istnieje zatem estetyka wiary, którą chrześcijaństwo pięknie określa w formie doznaniowo- skutkowej jako mistykę lub na gruncie psychologii- świadomością religijną. Nawet najbardziej banalna i prozaiczna egzystencja nie jest pozbawiona drobnych poruszeń powodujących duchowe tąpnięcia i uniesienia wzwyż. Tak naprawdę w życiu człowieka nie istnieją szare, nic nieznaczące dni. W czasie i przestrzeni która jest nam dana zawsze jakoś ocieramy się o obecność Boga. „Wiara stanowi konieczny warunek wszelkiego poznania, ponieważ przeobraża umysł”- chodzi zatem oto, aby jak twierdził P. Evdokimov „osiągnąć mądrość pneumatoforyczną.” Możemy być nieświadomi tego stanu rzeczy. Często nie potrafimy opisać tych doznać lub się przed nimi chowamy jak dziecko wystraszone czymś, co do tej pory jest niepoznane, obce i wymaga odpowiedzi w głębi siebie. „Dokąd odejdę od Ducha Twego ? Albo dokąd ucieknę od Twego oblicza ?- pyta poruszony wewnętrznie Psalmista (138). Nie ma zatem miejsca bez obecności Boga i nie ma miejsca które by nie było w Bogu.  Pewnie dlatego inny- już rosyjski filozof W. Rozanow, pozostawił takie słowa: „Żyj każdym dniem tak, jakbyś przeżywał całe swoje życie właśnie dla tego jednego dnia.” Każde wydarzenie jest pewnym rodzajem metanoi, epignozą, epektazą, ekstazą, prowadzącą ostatecznie do synergii z Tym, który nas zna lepiej niż my sami siebie. Przychodzą takie chwile, gdzie poczułem zdumienie które w jednej chwili przeobraziło się w uwielbienie wyrażone w dukcie spontanicznej modlitwy. Nie myślę w tym miejscu o potoku słów, lecz o milczeniu. Zachwyt rodzi symfonię w głębinach serca i ogołaca usta od nadmiaru zbędnych słów. Trzeba odkryć tajemnicę wiary niczym skarb w glinianym naczyniu po to, aby dostrzec w całej rozciągłości poruszenia i przesłania, iż ta przeogromna moc i łaska pochodzi od Boga (2 Kor 4,7). Autentycznie doświadczane zdumienie, prowadzące do wiary, nie rodzi się z fałszywej projekcji, imaginacji. „Ponieważ On sam z siebie przedstawia prawdziwy przedmiot miłości, wprowadza On w ruch wszystko, co spogląda na Niego i doświadcza miłosnego pociągu zgodnie ze swoją naturą” (św. Maksym Wyznawca). Zadziwienie jest drganiem duszy, energią przechodzącą przez receptory zmysłów ku wewnętrznemu człowiekowi zrodzonemu poprzez tchnienie Ducha. „Celem życia jest posiąść Ducha Świętego”- mówił św. Serafin z Sarowa. Egzystencja przeistoczona, uduchowiona, nasycona pięknem pierwocin Królestwa Bożego. Zadziwienie jest początkiem przeobrażenia siebie i świata. Apostołowie wielokrotnie doznawali zadziwienia: kiedy dostrzegli sieci rwące się od nadmiaru ryb; chleby i ryby rozmnożone dla kilku tysięcy ludzi słuchających Dobrej Nowiny, chorych którzy odzyskiwali zdrowie ciała i duszy, zjawiska natury okiełznane spokojnym spojrzeniem Mistrza; Łazarza wskrzeszonego do życia i w końcu Zmartwychwstanie przez które Pan pokonał więzy śmierci, pozwalając dotykać swoich chwalebnych ran. „Błogosławieni ci, których pragnienie Boga upodobniło się do rządzy ukochanego do ukochanej” (św. Jan Klimak). Chrześcijaństwo to zadziwienie !