Wyrwij mnie z bagna, abym
nie utonął,
wybaw mnie od tych, co mnie nienawidzą,
ratuj mnie z wodnej głębiny.
Niechaj nie porwie mnie nurt wody,
niech nie pochłonie mnie głębia,
niech się nie zamknie nade mną paszcza otchłani.
wybaw mnie od tych, co mnie nienawidzą,
ratuj mnie z wodnej głębiny.
Niechaj nie porwie mnie nurt wody,
niech nie pochłonie mnie głębia,
niech się nie zamknie nade mną paszcza otchłani.
Istnieje jeden powszechny
i najbardziej trudny do wyparcia lęk człowieka. Paraliżujące i nie możliwe do
odwleczenia w czasie poczucie zbliżającej się śmierci. Śmierć nie łatwo
zaakceptować. Nie łatwo zgodzić się na to, że kogoś już nie ma, odszedł, nie
zobaczymy go już, nie usłyszymy jego głosu, koloru oczu, mimiki twarzy.
Chcielibyśmy, aby życie było spokojne, piękne, a nasze szczęście trwało zawsze.
Prędzej czy później zdarzy się coś, co spowoduje, że je utracimy. Lęk przed
śmiercią destabilizuje naszą psychikę, życiowe projekty, dalekosiężne plany.
Wiadomość o ciężkiej chorobie wśród wielu ludzi potrafi przeciąć wszystko to, co w jakimś trudzie
zdobywali lub zamierzali zdobyć. Po ludzki jest to sytuacja dramatyczna. Tylko
mozolne ślęczenie nad teologią prowadzi do zdumiewającego i przenikniętego
paschalną nadzieją przeświadczenia, że chrześcijanin jest człowiekiem
zmartwychwstania- istotą ocaloną od lęku i śmierci. „Dopóki Cię, Boże, nie
poznałem nie istniałem: byłem nieszczęśliwy, nie znałem celu swego życia, a
moja dusza wymykała mi się- zwierzał się św. Hilary z Poitiers- Zacząłem
istnieć dzięki Twemu miłosierdziu. Dzięki Twojej dobroci wiem już, że żyję.”
Takie słowa może zapisać tylko człowiek wewnętrznie przeobrażony, nasycony
miłością, przeniknięty na wskroś zbawczą obecnością Kogoś od siebie większego. Czyż
nie taką prawdę proklamuje Kościół przez dwa tysiące lat ? Święty Jan
Chryzostom mówił, że po Zmartwychwstaniu Chrystusa umieramy, ale nie
pozostajemy w stanie śmierci. Zmartwychwstały Pan sprawia, że śmierć to
narodziny do nieśmiertelności, przejście do życia wiecznego. Każda niedziela-
pierwszy dzień tygodnia i każdy coroczny obchód Wielkanocy jest radosną i
podniosłą antycypacją zwycięstwa. Wyrażają to słowa Kanonu Paschalnego św. Jana z Damaszku: „Wczoraj byłem, Chryste
pogrzebany z Tobą. A dzisiaj powstaję z Tobą powstającym. Wczoraj z Tobą na
krzyżu, a dzisiaj, o Zbawco, uwielbij mnie ze Sobą w Twym świętym Królestwie.”
Przez zanurzenie w wodach chrztu umiera stary człowiek a rodzi się nowy;
pochwycony przez Życie zstępujące w otchłań śmierci. „Błogosławiony jesteś,
Panie, Boże Wszechmogący, źródło łask, słońce sprawiedliwości, który zapaliłeś
światłość zbawienia będącym w ciemności poprzez zjawienie się Jednorodzonego
Twego Syna i Boga naszego, który nam niegodnym dał błogosławione oczyszczenie w
świętej wodzie...” (Obrzędy chrztu). Chrzcielnica w której został utopiony nasz
grzeszny człowiek jest symbolem grobu i łona: „w tym samym momencie umierasz i
rodzisz; woda zbawienia jest równocześnie twoim grobem i matką”- mówił w
chrzcielnych katechezach św. Cyryl Jerozolimski. Przez sakrament chrztu
jesteśmy już przygotowani na przepłynięcie odmętu, konfrontację z Lewiatanem
oraz wszelkimi możliwymi- schowanymi głęboko lękami. Ewangelia opowiada nam
o Chrystusie, który ocala i kocha. Może kiedyś zdobędziemy się na odwagę i
powiemy: „Wierzę ponad tym co widzę. Cierpię, lecz wierzę, ze Bóg mnie kocha.
Wierzę ponad cierpieniem i śmiercią. On mnie pokochał zawsze.”