Piękny jest dzień, gdy
poranek budzi się skropiony kroplami deszczu. Gdzie spieczona i spragniona wody ziemia staje się pragnieniem; każda jej cząstka nasyca się
życiem, aby rodzić i oddawać światu życie. Bóg rozszczelnia portal niebiańskich
przestworzy i zsyła deszcz błogosławieństwa. „Nadzieja wychodzi w pięknym
słońcu i wraca w deszczu”- pisał J. Renard. Dla starożytnych ludzi wychowanych w kulturze Biblii, spadający z
nieba deszcz był obrazem obfitości i łaski jaką hojnie udzielał w swojej
opatrzności Bóg. „On niebo okrywa chmurami, deszcz przygotowuje dla ziemi i
sprawia, że góry wypuszczając trawę”(Ps 147, 8). Dobrze to rozumieli nomadzi i
fellahowie wyczekujący deszczu niczym największego daru niebios. Pustynia którą
przemierzali koczowniczo jawiła się jako kraina pragnienia wody. Na pustyni
człowiek uczył się modlitwy pragnienia i rozbijał namioty: „moja dusza
pragnienie Ciebie jak zeschła ziemia”(Ps 143,6). Człowiek spragniony zrobi
wszystko, aby odnaleźć źródło wody. Pomimo kaprysów natury, zaczyna spoglądać
na niebo lub zabiera się do szukania wody- w pocie czoła zaczyna kopać studnie.
Każda drobina wilgotnego piasku przesiewanego przez dłonie, wzmaga jedynie szczęście
połączone ze świadomością, że święto
jest już blisko. „Domagaj się mleka swej wielbłądzicy, syna swej kobiety, ale o
wodę proś Boga”- słyszymy w starym arabskim przysłowiu. Na pustynnych oazach
studnie wydają dźwięki; rezonują zawartością najszlachetniejszej cieczy, której
wartość nie przelicza się już na pieniądze. Od niej zależy życie własne i
innych ! Nie bez przyczyny greckie słowo nymphe
tłumaczy się tyle co „źródło” i „dojrzałą dziewczynę,” a nawet „brzemienną”-
niosącą w sobie życie. Krople deszczu spadające tanecznie na pełną wypieczonych
bruzd ziemię, wskrzeszają na powrót raj- miejsce uobecnionego Edenu-
najpiękniejszego ogrodu, gotowego na powrót do zamieszkania. Stąd oaza, miejsce
zatrzymania i pokrzepienia witalnych sił, staje się przestrzenią epifaniczną.
Studnia nie jest jedynie szczeliną w sercu pustyni, a sercem istnienia pośród
śmierci. Historia zbawienia rozpoczyna się przy studniach patriarchów i przy
studni nowego poznania, gdzie Chrystus staje się „wodą żywą” wytryskującą ku życiu
wiecznemu. Kościół staje się studnią sakramentów. „Wychodząc więc od tych
studni, przebiegnij całe Pismo w poszukiwaniu studni i dojdź aż do Ewangelii, a
znajdziesz tam studnię, nad którą siedział nasz Zbawiciel, odpoczywając po
trudach wędrówki..., gdy przyszła tam Samarytanka i chciał zaczerpnąć wody ze
studni”(Orygenes). Od najdawniejszych czasów znakiem wody była falista,
zygzakowata, czy spiralna linia. Falista wstęga zdobiąca średniowieczne portale
i opowiadająca o przepływaniu wewnątrz bytów życia. Romantyczny poeta Novalis w
jednej z pieśni określił Boga jako „ocean życia.” Dlatego chrześcijanie rodzą
się w wodzie jako nowe- przeistoczone istoty- są „rybami.” Wyglądają deszczu
który ożywi pustynię, napełnia źródła, rozpędza rzeki- aby powrócić ostatecznie
do rahamim kolebki Życia.
środa, 29 kwietnia 2020
poniedziałek, 27 kwietnia 2020

niedziela, 26 kwietnia 2020
Sztuka i wypełniające
ją od środka piękno, nie jest skamieniałe od nadmiaru nieustannie powtarzanych
rozszyfrowań i powtórzeń. Sztuka ciągle żyje, im mocniej pulsuje w niej
imperatyw piękna. „Oczyma duszy widzę raj. Uduchowionym przystoją oczy
duchowe...” (św. Efrem Syryjczyk). Ciągła próba reinterpretacji dzieł kultury
jest widomym świadectwem estetycznych poruszeń i filozoficznych zamyśleń nad
ideami które się nigdy nie przedawniły. W kulturze- niczym w źródle czasu
wyłaniają się na powierzchnię sprawy intrygujące człowieka; wyłonione ze
śmierci i skierowane ku na powrót tętniącemu życiu. Wielka sztuka musi przejść
przez śmierć; zrodzić się w objęciach śmierci- w potrzasku nicości i niebytu-
aby następnie się unieśmiertelnić w uszlachetnionym i naznaczonym mozołem
egzystencji, finalnym dziele artysty. Kultura jest przeniknięta pierwiastkiem
transcendentnym, pulsuje w niej wieczność wyrażająca się permanentnym stanem
napięcia. Ramy historii detonują od nadmiaru pierwiastka życia tryskającego z
pod spękanych i nabrzmiałych dłoni człowieka- wytwórcy. Sztuka niesie piękno na
marach historii wchodząc w zaułki obojętności i lekceważącej blask zachwytu nieobecności. Zbyt płytkim byłoby stwierdzenie, iż sztuka rodzi się z nadmiaru fascynacji lub rumienieje pod wpływem
przygodnych, niekiedy błahych impulsów
duszy. Sztuka jest religijną filozofią- orbitowaniem ku Absolutnemu Pięknu,
przekraczaniem czasu. Dla Pseudo-Dionizego piękno jest jednym z imion boskich.
To, co dostrzegamy oczami ciała jest jedynie zatrzymaniem się nad początkiem
piękna- „refleksem Boga.” Sztuka pozwala odkryć obecność Boga, przechadzającego
się po świecie jak po wielkiej pracowni w której tkani są ze świetlistego
tworzywa wiary- prorocy Królestwa Niebieskiego. „Człowiek to ktoś, kto nosi w sobie
coś większego niż on sam”- pisał A. Exupery. Niesie w sobie „prometejski” żar
wieczności- rozdzielające się języki ognia- owoce wiecznie trwającej
Pięćdziesiątnicy. „Droga przebóstwienia jest więc drogą ku pięknu” (M.I.
Rupnik). Artysta potrafi pokazać w nowy sposób piękno drzewa które zwiodło
Adama, jako drzewo kosmiczne- na którym zatriumfowała Miłość. „Zasadniczy
argument przemawiający za Bogiem zawiera się w człowieku i w jego powołaniu.
Świat miał twórców prawdziwego piękna, którzy sami byli piękni, ludzi
obdarzonych wielką głębią, ludzi mocnych duchem... to wszystko pozwala odkryć
Boga” (M. Bierdiajew). Bóg istnieje i podnosi świat z gruzów duchowej nędzy-
przekonują katakumbowe malowidła na których anonimowi chrześcijańscy twórcy
utrwalili cudowne oblicze Chrystusa- „Pięknego młodzieńca”- Pasterza niosącego
na swoich ramionach owieczkę. Bogaczłowieka wyrywającego istotę ludzką z
zaklętego kręgu śmierci ku zmartwychwstaniu. „Gardząc śmiercią wskazał nam
drogę, jaką iść winniśmy, dał nam wzór, jaki mamy naśladować”- pisał św.
Grzegorz Wielki. Taki obraz Boga przeniknął do ikonografii młodego Kościoła;
zrodził się tyglu wszechobecnego prześladowania i nieustannego potwierdzania
wiary męczeństwem. Kościół w uścisku śmierci mógł jedynie wyzwolić taką energię
miłości i piękna. „Uduchowione formy” malarstwa przekonujące o tym, że
Zbawiciel jest zakochanym w grzeszniku Bogiem, a „świeci są ziarnami
zmartwychwstania.” Nawet najbardziej dramatyczna historia zostaje rozświetlona
nadzieją. „Sztuka katakumb to przede wszystkim sztuka krzewiąca wiarę”-
przekonywał w znakomitym studium poświęconym ikonie Leonid Uspieński. Dobry
Pasterz staje się najstarszym wyobrażeniem zatroskanego o los świata i kościoła
Boga. „Z obrazu Chrystusa przenosimy oczy ducha na nieograniczony obraz Boga” (T.
Studyta). Pasterz- Wcielona, Ukrzyżowana i Zmartwychwstała Miłość- przekonuje
świat o tym, „że dostąpi zbawienia ten, kto zbawia innych.”
czwartek, 23 kwietnia 2020

wtorek, 21 kwietnia 2020

niedziela, 19 kwietnia 2020
Wieczorem
w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były
zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do
nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się
zatem uczniowie, ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak
Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i
powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im
odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».
Wiele razy próbowałem
sobie wyobrazić przerażonych, zrezygnowanych uczniów zabarykadowanych przed
światem. Poczuli się naprawdę osieroceni i samotni. Mistrz był dla nich
wszystkim; dopiero teraz sobie to uświadomili w całej pełni. „Miłość wszystko
okupuje i wszystko zbawia”(F. Dostojewski). Ostatnie chwile bycia z Jezusem
przemykały przez ich myśli w setkach różnych odsłon i skojarzeń. Dopiero teraz
coś do nich zaczęło docierać, brzmieć w zasklepionych strachem umysłach. Marzyli
o spokoju i pytali siebie jeden przez drugiego: Co z nami będzie dalej ? W to
napięcie wchodzi zmartwychwstały Pan. Pokazuje im swoje rany i pozwala się
nawet dotknąć. „On przyjdzie do każdego- pisał M. Maliński- Tak jak przyszedł
do nich. Pogrzebany, niechciany, zapomniany albo oczekiwany- w radości i
smutku. Przyjdzie, abyś mógł Go dotknąć, uwierzyć, że nie darmo niesiesz krzyż,
cierpisz rany, idziesz w samotności. Że nie na darmo.” Wyprowadza apostołów z rozdzierającego
serca lęku, tak jak wtedy kiedy sparaliżowani siedzieli w łodzi bojąc się
rozszalałego żywiołu wody. „Oczyśćmy zmysły, a ujrzymy Chrystusa Jaśniejącego w
niedostępnym świetle swego Zmartwychwstania- słyszymy podczas Jutrzni
Paschalnej- I usłyszymy wyraźnie, jak mówi: „Witajcie.” Mistrz pokazuje swoje
chwalebne rany- trofea Krzyża- znaki „przemiany cierpienia w drogę zwycięstwa”
(M. Bierdiajew). Tchnienie Ducha wytryskującego z przebitych ran uobecnia
dynamizm zmartwychwstania; piękno przemienienia człowieka i świata- radość
obecności Królestwa Bożego. „Wspaniałość Jego podobna do światła, promienie z
rąk Mu tryskają, w nich to ukryta moc Jego”(Ha 3,4). Dlatego Ewangelista-
umiłowany uczeń Jan a zanim napełniony entuzjazmem Wielkanocy Kościół wyzna:
dotykaliśmy Go własnymi rękoma. Nasz twarze spowijało światło ! Ciało, które
było martwe, złożone w grobie, owinięte całunami- jawi się przed nimi
zmartwychwstałe- ożywione tchnieniem Ojca, świetliste obfitością Ducha Świętego.
Od niedowierzającego Tomasza Kościół wyzwolił się ze sceptycyzmu, niepoprawnych
pytań, czy aroganckiego dociekania. Kończę to rozważanie modlitwą brata Rogera
z Taize. Litanią utkaną z pytań: „Gdybyś nie zmartwychwstał, Chryste, Panie, do
kogo byśmy poszli, aby odkrywać jasność Bożego oblicza ? Gdybyś nie
zmartwychwstał, nie trwalibyśmy razem w poszukiwaniu Twojej komunii i nie
znajdowalibyśmy u Ciebie przebaczenia, świeżości źródeł. Gdybyś nie
zmartwychwstał, skąd czerpalibyśmy energię, aby do końca życia iść za Tobą i
stale na nowo Cię wybierać ?” Zmartwychwstał i wszystko zostało przeniknie
sensem.
Zstąpienie świętego Ognia w bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie:
https://www.youtube.com/watch?v=ug-7nIqTvmw
Zstąpienie świętego Ognia w bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie:
https://www.youtube.com/watch?v=ug-7nIqTvmw
czwartek, 16 kwietnia 2020

wtorek, 14 kwietnia 2020

niedziela, 12 kwietnia 2020
Kol 3, 1-4

Teraz
wszystko jest napełnione światłością. Niebiosa, ziemia, a nawet piekło. Niech
całe stworzenie święci zmartwychwstanie Chrystusa, w którym jest źródło życia (Jutrznia
paschalna).
Wzeszło na horyzoncie
Słońce Nieśmiertelności. Jego blask uświęca oczy niedowiarków i budzi zmarłych
na cmentarzach świata. „Oto dzień, który Pan uczynił. Jakże inny od tych dni,
które się zaczęły wraz z początkiem świata i które odmierzamy biegiem czasu.
Dzień Pana jest początkiem nowego stworzenia...” (św. Grzegorz z Nyssy). Wydarzenie
Zmartwychwstania Chrystusa jest sercem całej teologii, liturgicznego uniesienia,
piękna utrwalonego w sztuce, energii życia poruszającej ciało- Kościół otulony
światłem rezurekcyjnego poranka. „Święto świąt i uroczystość nad
uroczystościami.” To przyjęcie przez każdego wierzącego paschalnej radości,
którą w całej głębi oddają słowa podniosłej antyfony: Christos anesti ek nekron... wyraża się w nich epicentrum radości
całego stworzenia od nadmiaru życia i łaski. Tej podniosłej chwili nic i nikt,
nie jest wstanie zdyskredytować lub w jakikolwiek sposób pomniejszyć.
„Zmartwychwstanie- pisze N. Chatzinikolaou – przeobraziło krzyż i śmierć
Chrystusa w symbol zwycięstwa i życia. Ale nie tylko dla Niego, lecz także dla
nas. Chrystus nie zmartwychwstał po to, aby zmusić nas do uznania Jego
boskości, ale żeby dać nam życie wieczne.” Jego zmartwychwstanie jest
zapowiedzią naszego powstania martwych i zniszczenia zamykającej ciało grobowej
płyty. „Zmienia się porządek rzeczy: grób pochłania śmierć, a nie zmarłego, dom
śmierci staje się mieszkaniem życia” (św. Piotr Chryzolog). Jesteśmy poderwani
w przypływie radości i niewzruszonej wiary do oznajmienia światu
najpiękniejszego i najpotężniejszego przesłania wiary: Chrystus żyje, a śmierć
traci swoją moc zniszczenia. Trzeba z głęboką wiarą kontemplować to Święto
Życia; otwiera się ono bowiem dla tych, których oczy i serca są przemienione.
„Zmartwychwstanie nie narzuca się- pisał O. Clement- Nie ukazuje się władcom
tego świata, objawia się tylko tym, którzy przyjmują Go w wierze i miłości. To
nie Zmartwychwstanie wzbudza wiarę, to wiara pozwala przejawić się
Zmartwychwstaniu. Jezus woła nas delikatnie, jak zawołał Marię Magdalenę- a ona
dopiero wtedy obróciła się, jej serce się poruszyło, rozpoznało Go.” Kościół
jest ciągle w drodze na której spotyka Żyjącego, który zachował znaki swojej
męki. Kroczy zwycięski rozpromieniając ludzkie przygnębione twarze; czyniąc je
świetlistymi. W tym szczególnym dniu- pełnym łaski, pragnę złożyć wszystkim
szczere życzenia. Przede wszystkim odwagi wiary i wychylenia ku cudownemu
światu Boga. Pozdrawiam wszystkich ludzi dobrej woli słowami św. Serafina z
Sarowa: „Chrystus Zmartwychwstał radości moja !”
sobota, 11 kwietnia 2020

piątek, 10 kwietnia 2020
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria,
żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego
obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do
ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął ją do siebie. Potem Jezus
świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę.
Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączoną
octem i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Dokonało się!
I skłoniwszy głowę, oddał ducha…
Wielki Piątek. Radość
Wieczernika powoli przygasa, wraz z ostatnią zgaszoną lampką oliwną, widać
rysujące się kontury ogrodu Getsemani. Pomimo upływu czasu, potrafimy doskonale
wejść w wydarzenie zdrady, opuszczenia i bólu. Kościoły spowija cisza, ludzie
zdają się być bardziej wyciszeni i refleksyjni; nawet w codziennym rytualne
powitań dominuje nuta większej życzliwości. Kiedyś ten dzień był czasem żałoby,
lamentu i duchowego przeżycia śmierci- wraz z Tym, który pozostał całkowicie
osamotniony. Ilu to ludzi żyjących przed nami skupiało się tylko i wyłącznie na
zadawanemu Chrystusowi cierpieniu, jakby nie potrafiąc spojrzeć dalej, poza
wymiar okrucieństwa. Dla jednych to dramaturgia śmierci i osądzenia Boga, a dla
innych to triumf Miłości- konieczny do zrozumienia, że nawet w grzechu-
człowiek jest kochany przez Boga. Ikonografia Kościoła Wschodniego z niezwykłą
wrażliwością i pieczołowitością transponuje przekaz Ewangelii, aby przez
tragizm chwili, przebiła się nadzieja Paschy. Święty Grzegorz Wielki mówił:
„Abyśmy mogli żyć, było konieczne, by Bóg stał się człowiekiem, aby móc
umrzeć”. Dlatego Krzyż stał się największym argumentem miłości, i najbardziej
przemawiającą atrybucją łaski Odkupiciela. „Bóg pojawia się i wyznaje swoją
miłość i błaga, żeby Mu ją odwzajemnić… odepchnięty, czeka przed drzwiami. Za
całe dobro które nam wyświadczył, prosi w zamian tylko o naszą miłość; w zamian
za naszą miłość umorzy wszystkie nasze długi” (M. Kabasilas). Tylko tak należy
rozumieć misterium Krzyża- miłość jako dar, który człowiek potrafi przyjąć i na
niego odpowiedzieć w całej pełni. „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze
samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje…”( Łk
9,23). Ikona Ukrzyżowania odsłania zasłonę czasu i kontempluje w zachwycie
triumf paschalnego zwycięstwa. Wyczuwamy tutaj wielką autonomię Chrystusa.
Szczególnie ruskie ikony ukazują Pana, który dobrowolnie przyjął na siebie
cierpienie, a szczytem tego jest dokonane zwycięstwo nad szatanem, grzechem i
śmiercią. Obcy jest Wschodowi sposób akcentowania cierpienia, tak jak to możemy
zobaczyć na licznych obrazach zachodnich. Nie ma tu doloryzmu i dostrzegalnego
okiem, fizycznego procesu wyniszczenia. „Dla wschodniego chrześcijanina ważne
jest oczyszczenie, odnowienie, aby w ten sposób dojść do światłości Taboru”.
Rodzi się jakieś naturalne pragnienie uchwycenia- tu i teraz- eksplozji
światła, które za chwilę rozpieczętuje grób. „Zbawiciel na krzyżu nie jest
zwyczajnie zmarłym Chrystusem, jest Kyriosem,
Panem własnej śmierci i Panem swego życia. Męka nie wywołała w Nim żadnej
zmiany. Pozostaje Słowem, Życiem wiecznym, które wydaje się na śmierć i
przezwycięża ją” (P. Evdokimov). Tylko tak rozumiana wolność Boga rekapituluje
stworzenie i człowieka- wszystko napełnia na nowo sensem oraz życiem. Krzyż
stał się drzewem zasadzonym na Golgocie, aby człowiek zraniony grzechem mógł
się po nim wdrapać ku nowemu życiu. Dlatego umieszczona w ciemnościach groty
czaszka, staje się symbolem rehabilitacji pierwszego człowieka- Adama. Krew,
która wytrysnęła z boku Nowego Adama, przywróciła do życia starego Adama i
zniszczyła zapis starodawnej winy. Odkupienie to nowe stworzenie. Jak napisze
ks. Hryniewicz: „Piękno utożsamiające się z miłością jaśnieje w tajemnicy
kenotycznego samoumniejszenia i uniżenia Chrystusa… Uniżenie i opuszczenie ma
sens zbawczy i wyzwalający… Tak rozpoczyna się droga uczestnictwa w światłości
Taboru, przygotowująca dzieje ludzkości na objawienie Piękna Ostatecznego”.
Tylko w Krzyżu i przez Krzyż Chrystusa, jesteśmy wstanie zrozumieć nasze życie
i naszą przyszłość. To z wysokości narzędzia hańby i odrzucenia, Dobry Łotr
usłyszał słowa nadziei: „Jeszcze dziś ze Mną będziesz w Raju !”
czwartek, 9 kwietnia 2020

środa, 8 kwietnia 2020

poniedziałek, 6 kwietnia 2020

niedziela, 5 kwietnia 2020
Przyprowadzili więc oślę do Jezusa i zarzucili
na nie swe płaszcze, a On wsiadł na nie. Wielu zaś słało swe płaszcze na
drodze, a inni gałązki ścięte na polach. Ci zaś, którzy Go poprzedzali i którzy
szli za Nim, wołali: «Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię
Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego, Dawida, które nadchodzi. Hosanna
na wysokościach!»
Niedzielą Palmową-
antycypacją uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, rozpoczynamy celebrację
najważniejszych wydarzeń- stanowiących szczyt i źródło liturgicznego obchodu
Kościoła. Przez kilka dni poprzedzających Paschę staniemy się „bezpośrednimi”
uczestnikami najbardziej podniosłych i przenikniętych duchowymi treściami scen.
Przejdziemy ostatnią ziemską drogą Jezusa; wejdziemy w dialog Jego duszy,
zmaganie, lęk i osamotnienie. Być może pojawi się dar łez- niczym dar źródła
które wytrysnęło dla zmęczonego wędrówką Izraela na pustyni. Zatopimy
obumierającego w nas grzesznika w sadzawce chrztu, której woda poruszona
niewidzialną dłonią świetlistego Anioła, stanie źródłem wytryskującym ku pełni
życia. Dostrzeżemy odważną i pełną akceptacji miłość Maryi- Matki Bolesnej-
ufającej do końca i wraz z Ukochanym Synem zbierającej pokłosie ludzkiej
niesprawiedliwości i odtrącenia. „Bóg, który nakłada krzyż, pomaga nam go
nieść” (Tichon Zadoński). Prześledzimy zmagania apostołów, od ich wewnętrznych
dylematów, aż po zdumienie dzięki nowo rozbudzonej nadziei i wierze w
Zmartwychwstałego. „Nikt nie rodzi się chrześcijaninem, każdy chrześcijaninem
się staje”- twierdził Tertulian. Te
kadry złożone w jedną teologiczną opowieść staną się przesłaniem dla nas
dzisiejszych ludzi wiary- ciągle dorastających do bycia uczniami Chrystusa. W
bliskości Mistrza znajdą się najwierniejsi przyjaciele, jak również i zdrajcy
zasklepieni własnym interesem lub tchórzostwem, bezsilną niemożliwością udźwignięcia
osobistego krzyża. Pomimo tych ludzkich dylematów, wszystkich tych ludzi obejmą
przytwierdzone do krzyża dłonie cierpiącego Baranka. Jego czułe spojrzenie
przenika historię świata, stając się potwierdzeniem największej miłości nowego
Adama który przyszedł ocalić grzesznika. Liturgia i ikonografia odsłoni przed
nami narracje, które staną się naszymi wewnętrznymi odpowiedziami wiary.
Wielkopostna droga pokajania musi mieć swój finał w odzyskaniu utraconej przez
grzech wolności dzieci Bożych. „Nie wystarczy opuścić Egipt, trzeba jeszcze
wejść do ziemi obiecanej”- pisał św. Jan Chryzostom. Nasza Via Crucis przecina się z zawsze z drogą Męża Boleści. Uroczysty
wjazd Chrystusa do Jerozolimy wypełniony na pozór radosnym introitem Hosanna, zorientuje chrześcijan w
perspektywie Krzyża. „Krzyż objawia przeznaczenie świata, który Chrystus
prowadzi do przekształcenia w Bogu.” Bardzo szybko radosne Hosanna- „błagam, zbaw mnie Boże,” zabrzmi zgoła inaczej: „Na krzyż
z Nim !” Euforia skandowanej radości przeobrazi się w język niebywałej
sadystycznej ludzkiej kaźni. „Gromadzimy się, aby wspominać śmierć naszego
Pana- powie św. Augustyn- kiedy celebrujemy to wydarzenie na sposób misterium,
nie zadowalamy się przywoływaniem jakiegoś zdarzenia z przeszłości w dniu, w
którym miało ono miejsce, lecz przywołujemy je w taki sposób, aby wziąć w nim
udział.” Trzymamy w dłoniach palmy, ale one nie tylko wyrażają naszą radość,
lecz również symbolizują drzewo na którym jedyny Sprawiedliwy złoży siebie w
ofierze „za życie świata” i cud nowego życia które wytryśnie lada chwila z
zapieczętowanego szczelnie grobu. Wyrażają to pełne podniosłego nastroju teksty
Kościoła Wschodniego: „Ponieważ związałeś nieśmiertelną otchłań i uśmierciłeś
śmierć, i świat wskrzesiłeś, dzieci z palmami sławiły Ciebie, Chryste, jak
zwycięzcę i wołały do Ciebie: Hosanna Synowi Dawida” (ikos). Patrzymy na oślicę
niosącą na swym grzbiecie Króla, ale tak naprawdę to Kościół ma stać się
najpokorniejszym dźwigarem i rozdawcą najpokorniejszej miłości. Odkupienie
człowieka i świata- wyrażone w bogactwie treści i znaczeń; Chrystus wchodzący w
otchłań śmierci i wychodzący jako Zwycięzca, a ludzkość wraz z Nim. „Wszystkie
drzwi naraz się otwierają- pisał P. Claudel- wszystkie przeciwieństwa się
rozpływają, wszelkie sprzeczności się rozwiewają.” Nie pozwólmy sobie na to,
aby pozostać poza tymi wydarzeniami- jako widz lub, co tragiczniejsze-
niedowiarek. Kończę to rozważanie słowami modlitwy zaczerpniętej z Sakramentarza Gelazjańskiego: „Boże,
sprawiedliwością jest Ciebie miłować i kochać, pomnóż w nas dary swej
niewymownej łaski; a jak sprawiłeś, że przez śmierć Syna Twego pokładamy
nadzieję w tym, co wierzymy, tak spraw przez Jego zmartwychwstanie, abyśmy
doszli tam dokąd zmierzamy.”
czwartek, 2 kwietnia 2020
Dobiega końca okres
Wielkiego Postu. Wszystko w tym czasie było spowite niepewnością, obawami,
grasującym ukradkiem wirusem i śmiercią. „Cierpieniami Pan wybawia nas od
jeszcze większych cierpień”(św. Filaret). Całun smutku spowijał ten czas próby,
przygniatał wielu ciężarem narzuconego na barki krzyża. Pustynia okazała się
kapryśna, a ludzkość została poddana hiobowym próbom. „Wczoraj byłem Chryste
pogrzebany, a dzisiaj powstaję z Tobą powstającym, wczoraj z Tobą na krzyżu, a
dzisiaj, o Zbawco, uwielbij mnie z sobą w Twym świętym Królestwie”- wyśpiewuje
podniośle liturgia. Wszystkie niedostatki i brzemienne doświadczenia były
rozświetlone obecnością Ukrzyżowanego Mistrza; współodczuwaniem wraz z Nim bólu
osamotnienia i porzucenia. Wśród mnóstwa piętrzących się pytań przenikało
światło nadziei. Przypominają mi się w tym momencie słowa poety, napisane w
chwili największych duchowych rozterek: „Znam wszystkich Chrystusów, co po
muzeach wiszą. Ale w ten wieczór, Panie, idziesz ze mną ulicą”(B. Cendrars).
Bóg przechodził ulicami miast, szpitalnych sal, domowych izb i miejsc gdzie ukradkiem
spadały na ziemię łzy i gdzie dokonywało się milczące cierpienie. Większość
moich rozważań była poświęcona pandemii- życiu i śmierci- przenikaniu się tych
dwóch, paradoksalnie przeciwstawnych rzeczywistości. Ostatecznie jednak
triumfuje życie i miłość; bliskość Chrystusa przytulającego i ocierającego łzy
smutku. Śmierć jest naszym codziennym stanem, ale jednak opromienionym blaskiem
wschodzącego Życia. „Nie bójcie się”- powiedział anioł do niewiast,
przestraszonych otwarciem grobu i pełnym blasku widzeniem. „Wypowiedziane w
grobie, siedlisku śmierci, rozładowują największą z naszych trwóg”(J. Pasierb).
Już za moment wejdziemy w Wielki Tydzień. Pójdziemy śladami Chrystusa i
uczniów, przyjaciół i świadków. Doznamy duchowych uniesień i smutku-
przygniecieni ogromem Chrystusowej miłości staniemy się ponownie ludźmi
nadziei; stróżami poranka, pełnymi wielkanocnej euforii szczęścia. Z Jego ran
wytryśnie na sposób sakramentalny źródło Życia. Liturgia- choć przeżywana w
domowym Wieczerniku, stanie się przestrzenią uobecnienia i przejścia- anamnezą
i antycypacją- ze śmierci ku życiu.
„Lecz o północy każde ciało nagle zamilknie- jak pisał B. Pasternak- Wiosna
rozgłosi wiadomość, że od pierwszego brzasku śmierć będzie w łunie wielkiego
wołania Paschy.”
Subskrybuj:
Posty (Atom)