środa, 8 kwietnia 2020


Wielkanoc mojego dzieciństwa to ciągle żywe wspomnienia przechowywane skrzętnie w pamięci i sercu. Święta w naszej rodzinie rozpoczynały się od obchodów Triduum Paschalnego. „Kościół to Eucharystia”. Wielki Czwartek- siła eucharystycznej pamiątki z Wieczernika promieniowała na nasz dom, czyniąc miejscem gościnnym dla Miłości którą Kościół w liturgii składał w nasze dusze. „Ten, który był widzialny jako nasz Odkupiciel, teraz przeszedł do sakramentów”(św. Leon Wielki). Ciało Boga wydane i przyjmowane. „Żyć Twoim życiem- wesele przeczyste !”- wzdychała dotknięta promieniowaniem miłości święta Teresa od Dzieciątka Jezus. Pamiętam jak mój tato przygotowywał się do sakramentu pojednania i eucharystycznego zjednoczenia z Chrystusem, jak nas całował i przepraszał- dawał nam świadectwo wchodzenia w świętowanie z oczyszczonym sercem. Każde włókno kruchego człowieczeństwa otwierało się na miłosierdzie- czuły gest przebaczającego Ojca; bycia w epicentrum Trzech Boskich Osób. Zawsze na mnie robił olbrzymie wrażenie obrzęd umycia nóg mężczyznom w czasie liturgii Wieczerzy Pańskiej; było w tym coś widowiskowego i dającego do myślenia- „abyście się miłowali.” Obnażone stopy w świątyni i kapłan pochylający się nad nimi w geście sługi. „Pan pokazuje uczniom przykład pokory. On, który obłokami przyodziewa niebo, przepasuje się ręcznikiem i klęka, aby sługom umyć nogi. On, w którego ręce oddech wszystkich żyjących.” Wielkopiątkowy post był bardzo radykalny, właściwie jedzenie ograniczało się do minimum. Odkurzone i całowane krzyże wiszące na ścianach mieszkania, połączone z pełną pasji opowieścią o ostatnich chwilach z życia Jezusa. Nasze wyrzeczenia były jakąś odrobiną współodczuwania tego, co przeżywał Chrystus w Getsemani, a później kiedy został niesprawiedliwie osądzony i wydany na śmierć. „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata”- wołał kapłan w liturgii rzymskiej odsłaniając oczom wiernych Krzyż. Jako dziecko strasznie przeżywałem tę wielką niesprawiedliwość historii; cień śmierci i samotność Bogaczłowieka. „Śmierć- pisze św. Efrem Syryjczyk- zabiła Go w ciele, które On przyjął, lecz tą samą bronią On zatriumfował nad nią. Boskość skryła się w człowieczeństwie i zbliżyła się do śmierci, która zabijając je, sama została zabita na krzyżu.” Klękając przed krzyżem i całując jego dłonie, bok i stopy rozumiałem jedynie- że miłość jest Ofiarą „raną, która się nie goi” (Ibn Arabi). Nawiedzanie grobów należało do corocznej tradycji. Obchodziliśmy wieczorem świątynie- niczym stacje Drogi Krzyżowej, zatapiając się w modlitwie i rozmyślaniu nad męką Chrystusa. Milczenie znajdowało się wewnątrz pogrążonego w śnie śmierci Słowa. Długie nocne modlitwy przygotowywały nas na Wielka Sobotę. Wszystko było utkane z ciszy. Nawet radość malowania wielkanocnych jajek była przeniknięta wspomnieniem Męki i Krzyża. Prześcigaliśmy się w przenoszeniu fantazyjnych wzorów na ugotowane skorupki jajek. To było częścią wielkiego rodzinnego konkursu na najlepszą pisankę. Mama krzątała się w kuchni. Zapach wędzonych wędlin i kiełbas kołysał powonienie i sprawiał że ostatnie chwile postu było bardzo uciążliwe. Za oknem była słoneczna wiosna, ale chłodny wiatr dawał znać o kurczowym przywiązaniu do zimy. Drzewa puszczały pąki kwiatów, a ziemia zieleniła się, a jej zapach stawał się tak wyczuwalny jak paschalne kadzidło. „Cicho ! Ukochany mój ! Oto on ! oto nadchodzi ! ... Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic i głos synogarlicy już słychać w naszej krainie. Drzewo figowe wydało zawiązki owoców i winne krzewy kwitnące już pachną”(Pnp 2,8- 13). Na stole bukiet z kwiatami: żonkile, tulipany, bazie i gałązki bukszpanu. Piernikowy baranek oblany gęstą i chrupiącą czekoladą. (Później pozostawała z niego jedynie chorągiewka). Koszyk ze święconką do którego każdy coś dokładał ze swoich ulubionych smakołyków. Chleb pachniał jakoś inaczej, jakby zachował w sobie smak wieczerzy sederowej w której Pan się wcielił w najpowszedniejszą materię świata. Zawsze ojciec opowiadał kresowe historie z swojego rodzinnego domu- jak w Wilnie do kościołów przynoszono na poświęcenie ogromne wiklinowe kosze z jadłem, ciastem i wystającymi butelkami które szczególnie cieszyły dorosłych domowników płci męskiej. Aromatyczny zapach lukrowanej babki unosił się w powietrzu i mieszał się z chrzanem który osobiście tarł mój ojciec. Sól i pieprz – przyprawy codzienności, ale tu ich rola była szczególna- konserwująca i nadająca wyjątkowy smak potrawom. Te drobne gesty i ryty „liturgii domowej” budowały niepowtarzalny nastrój i odsyłały do tych wewnętrznych przeżyć. Bez ćwikły do białej kiełbasy śniadanie wielkanocne byłoby czymś niepełnym- pozbawiony smaku. Stół nakryty białym obrusem, świąteczna zastawa- przekazywana z pokolenia na pokolenie- niczym rodzinne wiano. Na haftowanym kawałku płótna Biblia- Słowo Boga przynoszące zbawienie i duchową strawę. Woskowa świeczka nawiązująca do paschału który w noc pełną łaski rozbłyskał snopem ognia i światła. Wieczorem rozciągnięta w czasie liturgia Paschy. „Cała historia chrześcijaństwa jest niczym innym jak historią jednego cudu, cudu zmartwychwstania Chrystusa, który nieprzerwanie trwa w sercach chrześcijan..” (G. Florovsky). Rozpoczynało się święto. „Pascha Pańska- na cześć Trójcy Świętej. To jest dla nas święto na świętami i uroczystość nad uroczystościami, o tyle wyższe od wszystkich, nie tylko ludzkich świąt i z ziemią związanych, lecz także od świąt samego Chrystusa, które na Jego cześć obchodzimy, o ile słońce piękniejsze jest od innych gwiazd”- pisał w swojej mowie św. Grzegorz z Nazjanzu. Nie było pośpiechu- chwila radości miała trwać i przedłużać się do długich godzin nocnych. „W Twej światłości oglądamy światłość”(Ps 36,10). Świat miał się zapalić światłem: „Raduj się ziemio, opromieniona tak ogromnym blaskiem... Zdobny blaskiem takiej światłości, raduj się, Kościele święty, matko nasza !”- brzmiał w uszach podniosły śpiew Exultetu wykonywanego przez diakona. Po latach odkryłem prawosławie i poruszający duszę i nasycający szczęściem śpiew liturgii bizantyjskiej: „Christos Anesti ek nekron, thanato thanaton patisas, kai tis en tis mnimasi zoin harisamenos”- Chrystus zmartwychwstał, śmiercią zwyciężył śmierć (Troparion Paschy). Ogromny woskowy paschał, stawał się kolumną ognia- widzialnym znakiem Zmartwychwstałego pośród swego ludu. „Czyż słup świetlisty nie przedstawia samego Chrystusa Pana, który usuwa mroki niewiary, a do serc ludzkich wlewa światło prawdy i łaski”- pisał św. Ambroży z Mediolanu. Kolejnym elementem tej plastycznej liturgii była woda, miał się w niej odrodzić na nowo grzeszny człowiek. Powrócić do matczynego łona Kościoła- stać się dzieckiem zanurzonym w wodach chrzcielnych, tak jak Chrystus zstąpił do piekieł, a one wówczas stały się Kościołem. „Ale ta matka niebiańska radosna, wydaje was na świat radosnych; wolna, wydaje was na świat wyzwolonych z grzechu”(Zenon z Werony). W końcu nadchodzi poranek i radosne obwieszczenie: Pan żyje ! „Światłość Zmartwychwstania spowija Kościół a radość paschalna, zwycięstwa nad śmiercią go przepełnia”(S. Bułgakow). Kamień który zamknął tajemnicę Jego grobu zostaje odsunięty, a wszystko przenika świetlista nadzieja. „Wschód wschodów rozszerza się na cały świat...Nieśmiertelny, Niezmierzony, wielki Chrystus świeci nad wszystkimi ludźmi, mocniej niż słońce”- czytamy w tekście z II wieku. Aniołowie odsunęli głaz przed kobietami i apostołami- przed nami, abyśmy mogli oczami wyobraźni zobaczyć i uwierzyć. „Zmartwychwstania dzień ! Rozjaśnijmy twarze w radości ! Obejmijmy jeden drugiego... Darujmy wszystko w Zmartwychwstaniu.” To my wracamy z apostołami od grobu, który pozostał pusty. To do nas powiedział, że jest z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. „Chrystus zmartwychwstał- tę siłę widzi tylko kochający Go i wierzący w Niego”(M. Bierdiajew). Zwieńczeniem tych duchowych wrażeń jest posiłek wielkanocny- przedłużenie mistycznej Wieczerzy. Poprzedzał go jeszcze raz odczytany fragment Ewangelii o mirofrach które przyszły do grobu, a ten był pusty. Świąteczne życzenia i wspólne biesiadowanie przerywane od czasu do czasu paschalnym pozdrowieniem: Chrystus Zmartwychwstał ! Prawdziwie zmartwychwstał ! Dom stawał się Kościołem napełnionym siłą zstępującego Życia.