Wielkanoc mojego
dzieciństwa to ciągle żywe wspomnienia przechowywane skrzętnie w pamięci i
sercu. Święta w naszej rodzinie rozpoczynały się od obchodów Triduum
Paschalnego. „Kościół to Eucharystia”. Wielki Czwartek- siła eucharystycznej
pamiątki z Wieczernika promieniowała na nasz dom, czyniąc miejscem gościnnym
dla Miłości którą Kościół w liturgii składał w nasze dusze. „Ten, który był
widzialny jako nasz Odkupiciel, teraz przeszedł do sakramentów”(św. Leon
Wielki). Ciało Boga wydane i przyjmowane. „Żyć Twoim życiem- wesele przeczyste
!”- wzdychała dotknięta promieniowaniem miłości święta Teresa od Dzieciątka
Jezus. Pamiętam jak mój tato przygotowywał się do sakramentu pojednania i
eucharystycznego zjednoczenia z Chrystusem, jak nas całował i przepraszał-
dawał nam świadectwo wchodzenia w świętowanie z oczyszczonym sercem. Każde
włókno kruchego człowieczeństwa otwierało się na miłosierdzie- czuły gest
przebaczającego Ojca; bycia w epicentrum Trzech Boskich Osób. Zawsze na mnie
robił olbrzymie wrażenie obrzęd umycia nóg mężczyznom w czasie liturgii
Wieczerzy Pańskiej; było w tym coś widowiskowego i dającego do myślenia-
„abyście się miłowali.” Obnażone stopy w świątyni i kapłan pochylający się nad
nimi w geście sługi. „Pan pokazuje uczniom przykład pokory. On, który obłokami
przyodziewa niebo, przepasuje się ręcznikiem i klęka, aby sługom umyć nogi. On,
w którego ręce oddech wszystkich żyjących.” Wielkopiątkowy post był bardzo
radykalny, właściwie jedzenie ograniczało się do minimum. Odkurzone i całowane
krzyże wiszące na ścianach mieszkania, połączone z pełną pasji opowieścią o
ostatnich chwilach z życia Jezusa. Nasze wyrzeczenia były jakąś odrobiną
współodczuwania tego, co przeżywał Chrystus w Getsemani, a później kiedy został
niesprawiedliwie osądzony i wydany na śmierć. „Oto drzewo Krzyża, na którym
zawisło Zbawienie świata”- wołał kapłan w liturgii rzymskiej odsłaniając oczom
wiernych Krzyż. Jako dziecko strasznie przeżywałem tę wielką niesprawiedliwość
historii; cień śmierci i samotność Bogaczłowieka. „Śmierć- pisze św. Efrem
Syryjczyk- zabiła Go w ciele, które On przyjął, lecz tą samą bronią On
zatriumfował nad nią. Boskość skryła się w człowieczeństwie i zbliżyła się do
śmierci, która zabijając je, sama została zabita na krzyżu.” Klękając przed
krzyżem i całując jego dłonie, bok i stopy rozumiałem jedynie- że miłość jest Ofiarą
„raną, która się nie goi” (Ibn Arabi). Nawiedzanie grobów należało do corocznej
tradycji. Obchodziliśmy wieczorem świątynie- niczym stacje Drogi Krzyżowej,
zatapiając się w modlitwie i rozmyślaniu nad męką Chrystusa. Milczenie
znajdowało się wewnątrz pogrążonego w śnie śmierci Słowa. Długie nocne modlitwy
przygotowywały nas na Wielka Sobotę. Wszystko było utkane z ciszy. Nawet radość
malowania wielkanocnych jajek była przeniknięta wspomnieniem Męki i Krzyża. Prześcigaliśmy
się w przenoszeniu fantazyjnych wzorów na ugotowane skorupki jajek. To było
częścią wielkiego rodzinnego konkursu na najlepszą pisankę. Mama krzątała się w
kuchni. Zapach wędzonych wędlin i kiełbas kołysał powonienie i sprawiał że
ostatnie chwile postu było bardzo uciążliwe. Za oknem była słoneczna wiosna,
ale chłodny wiatr dawał znać o kurczowym przywiązaniu do zimy. Drzewa puszczały
pąki kwiatów, a ziemia zieleniła się, a jej zapach stawał się tak wyczuwalny
jak paschalne kadzidło. „Cicho ! Ukochany mój ! Oto on ! oto nadchodzi ! ... Na
ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania winnic i głos synogarlicy już
słychać w naszej krainie. Drzewo figowe wydało zawiązki owoców i winne krzewy
kwitnące już pachną”(Pnp 2,8- 13). Na stole bukiet z kwiatami: żonkile,
tulipany, bazie i gałązki bukszpanu. Piernikowy baranek oblany gęstą i
chrupiącą czekoladą. (Później pozostawała z niego jedynie chorągiewka). Koszyk
ze święconką do którego każdy coś dokładał ze swoich ulubionych smakołyków. Chleb
pachniał jakoś inaczej, jakby zachował w sobie smak wieczerzy sederowej w
której Pan się wcielił w najpowszedniejszą materię świata. Zawsze ojciec
opowiadał kresowe historie z swojego rodzinnego domu- jak w Wilnie do kościołów
przynoszono na poświęcenie ogromne wiklinowe kosze z jadłem, ciastem i
wystającymi butelkami które szczególnie cieszyły dorosłych domowników płci
męskiej. Aromatyczny zapach lukrowanej babki unosił się w powietrzu i mieszał
się z chrzanem który osobiście tarł mój ojciec. Sól i pieprz – przyprawy
codzienności, ale tu ich rola była szczególna- konserwująca i nadająca
wyjątkowy smak potrawom. Te drobne gesty i ryty „liturgii domowej” budowały
niepowtarzalny nastrój i odsyłały do tych wewnętrznych przeżyć. Bez ćwikły do
białej kiełbasy śniadanie wielkanocne byłoby czymś niepełnym- pozbawiony smaku.
Stół nakryty białym obrusem, świąteczna zastawa- przekazywana z pokolenia na
pokolenie- niczym rodzinne wiano. Na haftowanym kawałku płótna Biblia- Słowo
Boga przynoszące zbawienie i duchową strawę. Woskowa świeczka nawiązująca do
paschału który w noc pełną łaski rozbłyskał snopem ognia i światła. Wieczorem
rozciągnięta w czasie liturgia Paschy. „Cała historia chrześcijaństwa jest
niczym innym jak historią jednego cudu, cudu zmartwychwstania Chrystusa, który
nieprzerwanie trwa w sercach chrześcijan..” (G. Florovsky). Rozpoczynało się
święto. „Pascha Pańska- na cześć Trójcy Świętej. To jest dla nas święto na
świętami i uroczystość nad uroczystościami, o tyle wyższe od wszystkich, nie
tylko ludzkich świąt i z ziemią związanych, lecz także od świąt samego
Chrystusa, które na Jego cześć obchodzimy, o ile słońce piękniejsze jest od
innych gwiazd”- pisał w swojej mowie św. Grzegorz z Nazjanzu. Nie było
pośpiechu- chwila radości miała trwać i przedłużać się do długich godzin
nocnych. „W Twej światłości oglądamy światłość”(Ps 36,10). Świat miał się
zapalić światłem: „Raduj się ziemio, opromieniona tak ogromnym blaskiem...
Zdobny blaskiem takiej światłości, raduj się, Kościele święty, matko nasza !”-
brzmiał w uszach podniosły śpiew Exultetu
wykonywanego przez diakona. Po latach odkryłem prawosławie i poruszający
duszę i nasycający szczęściem śpiew liturgii bizantyjskiej: „Christos
Anesti ek nekron, thanato thanaton patisas, kai tis en tis mnimasi zoin
harisamenos”- Chrystus zmartwychwstał, śmiercią zwyciężył śmierć (Troparion
Paschy). Ogromny woskowy paschał, stawał się kolumną ognia- widzialnym znakiem
Zmartwychwstałego pośród swego ludu. „Czyż słup świetlisty nie przedstawia
samego Chrystusa Pana, który usuwa mroki niewiary, a do serc ludzkich wlewa
światło prawdy i łaski”- pisał św. Ambroży z Mediolanu. Kolejnym elementem tej
plastycznej liturgii była woda, miał się w niej odrodzić na nowo grzeszny
człowiek. Powrócić do matczynego łona Kościoła- stać się dzieckiem zanurzonym w
wodach chrzcielnych, tak jak Chrystus zstąpił do piekieł, a one wówczas stały
się Kościołem. „Ale ta matka niebiańska radosna, wydaje was na świat radosnych;
wolna, wydaje was na świat wyzwolonych z grzechu”(Zenon z Werony). W końcu
nadchodzi poranek i radosne obwieszczenie: Pan żyje ! „Światłość
Zmartwychwstania spowija Kościół a radość paschalna, zwycięstwa nad śmiercią go
przepełnia”(S. Bułgakow). Kamień który zamknął tajemnicę Jego grobu zostaje
odsunięty, a wszystko przenika świetlista nadzieja. „Wschód wschodów rozszerza
się na cały świat...Nieśmiertelny, Niezmierzony, wielki Chrystus świeci nad
wszystkimi ludźmi, mocniej niż słońce”- czytamy w tekście z II wieku. Aniołowie
odsunęli głaz przed kobietami i apostołami- przed nami, abyśmy mogli oczami
wyobraźni zobaczyć i uwierzyć. „Zmartwychwstania dzień ! Rozjaśnijmy twarze w
radości ! Obejmijmy jeden drugiego... Darujmy wszystko w Zmartwychwstaniu.” To
my wracamy z apostołami od grobu, który pozostał pusty. To do nas powiedział,
że jest z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. „Chrystus
zmartwychwstał- tę siłę widzi tylko kochający Go i wierzący w Niego”(M.
Bierdiajew). Zwieńczeniem tych duchowych wrażeń jest posiłek wielkanocny-
przedłużenie mistycznej Wieczerzy. Poprzedzał go jeszcze raz odczytany fragment
Ewangelii o mirofrach które przyszły do grobu, a ten był pusty. Świąteczne
życzenia i wspólne biesiadowanie przerywane od czasu do czasu paschalnym
pozdrowieniem: Chrystus Zmartwychwstał ! Prawdziwie zmartwychwstał ! Dom stawał
się Kościołem napełnionym siłą zstępującego Życia.