Hosanna
na
wysokości. Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie- to słowo było skandowane przez tłum w czasie uroczystego wjazdu
Chrystusa do Jerozolimy. Zastanawiałem się wczoraj nad tym jednym zdaniem, moje
myśli orbitowały wobec jednej ewangelicznej aklamacji w której zawiera się
radość i nieodwracalnie przychodzący cień śmierci. Jedno z kilku semickich słów,
które przejęła liturgia chrześcijańska, a które jest nieprzetłumaczalne na
język polski. Hosanna- znaczy tyle,
co „zbaw mnie,” „zachowaj mnie,” „wspomóż prosimy”- stanowi zatem modlitwę
błagalną, którą składa człowiek Bogu; zawierając w niej całe swoje kruche
życie. W takim wezbranym westchnieniu, słowa są jednocześnie wypowiadane i przekraczane, stają
się uwielbieniem za przeobrażone życie. „W niezmierzonych głębinach oceanu giną
szerokie rzeki, których wody toczą się majestatycznie przez niezliczone krainy,
jak i niepozorne, ledwie widoczne strumyki. Podobnie w głębiach Bożej łaski
giną grzechy ciężkie na równi z najmniejszymi, najdrobniejszymi nieprawościami”-
pisał św. I. Brianczaninow. W ten sposób pamięć o grzechu i śmierci, staje się
pamięcią o przebaczającym i wychodzącym ku nam Bogu. Hosanna-
modlitwa pragnienia i źródła, spraszanie miłosierdzia. W świetle tej
intuicji staje się niezwykle wymowne duchowe wyznanie Fiodora Dostojewskiego: „Ile
strasznych mąk kosztowało mnie i kosztuje to pragnienie wiary...Nie jak
chłopczyk wierzę w Chrystusa i wyznaję Go, ale przez wielki ogień zwątpień
przeszła moja Hosanna.” Podobnie jest z siłą tekstu Psalmu 51- Miserere: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w
swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość. Obmyj
mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego.” Takie człowiecze
westchnienie duszy, które najpełniej przytula muzyka i stawia w świętym drżeniu
miłości. Harmonia dźwięków splatająca się w gąszczu narastających tonów. Mój
prawie dwuletni synek, kiedy usłyszał dziewięciogłosową polifonię Miserere Gregorio Allegri, zamarł na
kilka minut- poddał się z dziecięcą ufnością jakiemuś trudno wyrażalnemu w
słowach przeobrażeniu. Być może doświadczył błogiej i przenikającej zmysły siły
wybawienia nad którą ja rozmyślałem kilka godzin.