poniedziałek, 6 kwietnia 2020


Hosanna na wysokości. Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie- to słowo było skandowane przez tłum w czasie uroczystego wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Zastanawiałem się wczoraj nad tym jednym zdaniem, moje myśli orbitowały wobec jednej ewangelicznej aklamacji w której zawiera się radość i nieodwracalnie przychodzący cień śmierci. Jedno z kilku semickich słów, które przejęła liturgia chrześcijańska, a które jest nieprzetłumaczalne na język polski. Hosanna- znaczy tyle, co „zbaw mnie,” „zachowaj mnie,” „wspomóż prosimy”- stanowi zatem modlitwę błagalną, którą składa człowiek Bogu; zawierając w niej całe swoje kruche życie. W takim wezbranym westchnieniu, słowa są jednocześnie wypowiadane i przekraczane, stają się uwielbieniem za przeobrażone życie. „W niezmierzonych głębinach oceanu giną szerokie rzeki, których wody toczą się majestatycznie przez niezliczone krainy, jak i niepozorne, ledwie widoczne strumyki. Podobnie w głębiach Bożej łaski giną grzechy ciężkie na równi z najmniejszymi, najdrobniejszymi nieprawościami”- pisał św. I. Brianczaninow. W ten sposób pamięć o grzechu i śmierci, staje się pamięcią o przebaczającym i wychodzącym ku nam Bogu.  Hosanna- modlitwa pragnienia i źródła, spraszanie miłosierdzia. W świetle tej intuicji staje się niezwykle wymowne duchowe wyznanie Fiodora Dostojewskiego: „Ile strasznych mąk kosztowało mnie i kosztuje to pragnienie wiary...Nie jak chłopczyk wierzę w Chrystusa i wyznaję Go, ale przez wielki ogień zwątpień przeszła moja Hosanna.” Podobnie jest z siłą tekstu Psalmu 51- Miserere: „Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego.” Takie człowiecze westchnienie duszy, które najpełniej przytula muzyka i stawia w świętym drżeniu miłości. Harmonia dźwięków splatająca się w gąszczu narastających tonów. Mój prawie dwuletni synek, kiedy usłyszał dziewięciogłosową polifonię Miserere Gregorio Allegri, zamarł na kilka minut- poddał się z dziecięcą ufnością jakiemuś trudno wyrażalnemu w słowach przeobrażeniu. Być może doświadczył błogiej i przenikającej zmysły siły wybawienia nad którą ja rozmyślałem kilka godzin.