Piękny jest dzień, gdy
poranek budzi się skropiony kroplami deszczu. Gdzie spieczona i spragniona wody ziemia staje się pragnieniem; każda jej cząstka nasyca się
życiem, aby rodzić i oddawać światu życie. Bóg rozszczelnia portal niebiańskich
przestworzy i zsyła deszcz błogosławieństwa. „Nadzieja wychodzi w pięknym
słońcu i wraca w deszczu”- pisał J. Renard. Dla starożytnych ludzi wychowanych w kulturze Biblii, spadający z
nieba deszcz był obrazem obfitości i łaski jaką hojnie udzielał w swojej
opatrzności Bóg. „On niebo okrywa chmurami, deszcz przygotowuje dla ziemi i
sprawia, że góry wypuszczając trawę”(Ps 147, 8). Dobrze to rozumieli nomadzi i
fellahowie wyczekujący deszczu niczym największego daru niebios. Pustynia którą
przemierzali koczowniczo jawiła się jako kraina pragnienia wody. Na pustyni
człowiek uczył się modlitwy pragnienia i rozbijał namioty: „moja dusza
pragnienie Ciebie jak zeschła ziemia”(Ps 143,6). Człowiek spragniony zrobi
wszystko, aby odnaleźć źródło wody. Pomimo kaprysów natury, zaczyna spoglądać
na niebo lub zabiera się do szukania wody- w pocie czoła zaczyna kopać studnie.
Każda drobina wilgotnego piasku przesiewanego przez dłonie, wzmaga jedynie szczęście
połączone ze świadomością, że święto
jest już blisko. „Domagaj się mleka swej wielbłądzicy, syna swej kobiety, ale o
wodę proś Boga”- słyszymy w starym arabskim przysłowiu. Na pustynnych oazach
studnie wydają dźwięki; rezonują zawartością najszlachetniejszej cieczy, której
wartość nie przelicza się już na pieniądze. Od niej zależy życie własne i
innych ! Nie bez przyczyny greckie słowo nymphe
tłumaczy się tyle co „źródło” i „dojrzałą dziewczynę,” a nawet „brzemienną”-
niosącą w sobie życie. Krople deszczu spadające tanecznie na pełną wypieczonych
bruzd ziemię, wskrzeszają na powrót raj- miejsce uobecnionego Edenu-
najpiękniejszego ogrodu, gotowego na powrót do zamieszkania. Stąd oaza, miejsce
zatrzymania i pokrzepienia witalnych sił, staje się przestrzenią epifaniczną.
Studnia nie jest jedynie szczeliną w sercu pustyni, a sercem istnienia pośród
śmierci. Historia zbawienia rozpoczyna się przy studniach patriarchów i przy
studni nowego poznania, gdzie Chrystus staje się „wodą żywą” wytryskującą ku życiu
wiecznemu. Kościół staje się studnią sakramentów. „Wychodząc więc od tych
studni, przebiegnij całe Pismo w poszukiwaniu studni i dojdź aż do Ewangelii, a
znajdziesz tam studnię, nad którą siedział nasz Zbawiciel, odpoczywając po
trudach wędrówki..., gdy przyszła tam Samarytanka i chciał zaczerpnąć wody ze
studni”(Orygenes). Od najdawniejszych czasów znakiem wody była falista,
zygzakowata, czy spiralna linia. Falista wstęga zdobiąca średniowieczne portale
i opowiadająca o przepływaniu wewnątrz bytów życia. Romantyczny poeta Novalis w
jednej z pieśni określił Boga jako „ocean życia.” Dlatego chrześcijanie rodzą
się w wodzie jako nowe- przeistoczone istoty- są „rybami.” Wyglądają deszczu
który ożywi pustynię, napełnia źródła, rozpędza rzeki- aby powrócić ostatecznie
do rahamim kolebki Życia.