Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem: «Ojcze, zgrzeszyłem przeciw
Niebu i względem ciebie».
Wielki Post pozwala
ludziom wiary odkrywać głębię miłosiernego serca Ojca. „Otwórz mi, Dawco życia
bramę skruchy.” Jestem grzesznikiem i zagubionym synem, odkrywającym krok po
kroku czułe spojrzenie Boga i Jego rozpostarte ramiona przyjęcia, przebaczenia,
obdarowania. „Skrucha wypływa z poznania prawdy”- pisał T.S. Eliot. Człowiek
poznając prawdę o obiektywnym stanie własnego życia, pragnie powrócić do
ojcowskiego domu; miejsca gdzie bije gejzer rodzicielskiej miłości. Czy zastanawialiście
się kiedyś nad nieprawdopodobną i niemożliwą do opisania radością Boga z powodu
odzyskania zagubionego dziecka ? Niezwykłe jest przesłanie mówiące o radości
Boga. „Ojciec z przypowieści Jezusa nie jest postacią autorytarną. Jego
postępowanie odsłania wręcz rysy macierzyńskie. Pozwala on odejść młodszemu
synowi, który skwapliwie korzysta z daru własnej wolności. Ojciec nie chce
narzucać siłą swojej woli. Obca jest mu chęć posiadania człowieka jako
przedmiotu. Wyrzeka się panowania nad własnym synem i rozporządzania jego
życiem... Potrafi cierpliwie czekać. Pozwala nie tylko odejść, ale również błądzić
po manowcach wolności.”(W. Hryniewicz). Doświadczenie grzechu przez syna- ześwinienie,
stanie się najważniejszym krokiem ku przemianie sposobu myślenia i serca. Ten
zwrot nie jest spowodowany fatalnym stanem położenia, lecz głodem miłości
łapczywie i bezskutecznie zapychanym strąkami rozpaczy. Grzech marnotrawnego syna
był jakimś trudnym do zgłębienia poczuciem ciężaru „krzyża”; mądrą lekcją
zderzenia się z własną niemocą, pustką i próżnością prowadzącą jedynie do zatraty
siebie. Święty Maksym Wyznawca wspomina o tym paraliżującym człowieka rodzaju
cierpienia. Mówi o bólu który rodzi się z nadmiaru doświadczanych przyjemności.
Każdy etap kolejnego kolekcjonowania wrażenia, prowadzi jeszcze dalej w pustkę
i duchową śmierć. W takiej dramatycznej sytuacji, tylko przyjęty z wiarą krzyż
staje się wybawieniem. Poruszyły mnie słowa o. D. Staniloae: „Każdy krzyż,
posiadający zbawczą moc, to krzyż, który noszę nie tylko z powodu mojego własnego
grzechu, lecz także z powodu grzechu innych. Powinienem pochylić się dźwigając mojego
bliźniego z jego krzyżem, a pochylając się i uginając formuję duchową poziomą
linię, uniżającą linię krzyża, aby ten kogo niosę na ramionach, mógł utworzyć
linię pionową. Nasza moralna słabość i bezsilność, nasza niewystarczająca
odpowiedzialność wobec Boga i bliźnich- oto co formuje nasz krzyż.” Ostatnie krzyż
jest potwierdzeniem przebaczającej miłości Ojca !