Bracia:
Gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa
ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla
tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków –
Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga,
przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.
Pewnie zabrzmi to
paradoksalnie, ale chrześcijaństwo nieprzerwanie proklamuje miłość wyrażoną w
misterium Krzyża. Wszystko jest naznaczone tym znakiem. „Historia krzyża, nie
jest taka prosta- zauważa R. Jensen- Czy to znak, artefakt, instrument, czy
postać, krzyż został wrzucony w niezliczoną ilość ról. Jaką dziś rolę odgrywa
krzyż ?” Jeżeli byśmy stracili z perspektywy obraz rozpiętego na drzewie
Baranka, zagubilibyśmy fundament naszej wiary. To, co w oczach świata wydaje
się absurdem, skandalem, spektaklem okrucieństwa, zbroczonym narzędziem
tortury- dzięki największemu aktowi miłości Syna Człowieczego, rozświetla wszystko
oczywistością sensu. „Nie istnieje kult samego drzewa- twierdził N. Perrot- pod
tym wyobrażeniem kryje się zawsze jakiś duchowy byt.” Wielu chrześcijan przez
całe wieki historii postrzegało krzyż wyłącznie jako narzędzie kaźni,
pogrążając się w cierpiętliwym współczuciu i dolorystycznej poufałości z Tym,
którego przytwierdziło ludzkie poczucie wolności i władzy. Kontemplacja
nieprawdopodobnej agonii rozciągniętej w czasie, zatrzymała spojrzenie tak
wielu. Lecz czy rozświetliła ich życie blaskiem wielkanocnego poranka ? W mojej
głowie postrzegam dziesiątki średniowiecznych krucyfiksów i tych późniejszych
przedstawiających Chrystusa w niewyobrażalnej agonii; pot, brud, konwulsyjnie
wygięte ciało i krew tryskająca z ran tak intensywnie, iż za nim spadnie na
ziemię przemienia się w grona które można zebrać do czaszy kielicha. W tych
licznych krucyfiksach przejawiają się dwie druzgoczące treści: cierpienie i
miłość ! Na pewnym etapie trzeba
przekroczyć ten miażdzący obraz cierpiącego i martwego już człowieka. Trzeba
pójść dalej... Krzyż z rozpiętym i rozpostartym Barankiem, musi jawić się
zawsze jako chwalebny- zwycięski znak powodujący tąpnięcie w posadach piekła i
świata zaślepionego grzechem. W tym miejscu nasuwa mi się fragment hinduskiej Rigwedy mówiącej o kosmicznym drzewie:
„W dół kierują się gałęzie, w górze znajdują się korzenie, a promienie
rozchodzą się ku nam.” Ukrzyżowany Chrystus jest już zwycięski- emanujący
niczym Słońce wschodzące na horyzoncie przebudzonego z nocy dnia. Taka jest
Boża filantropia. „Bez krzyża człowiek znalazłby się w niebezpieczeństwie
uważania tego świata za ostateczną rzeczywistość.” Krzyż spina ziemię z niebem,
a jego belki przecinają się w sercu człowieka- przenosząc go na powrót do Raju
naprzeciw drzewa które nigdy nie przestało owocować.