Pan
rzekł do Mojżesza: «Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który
wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko zawrócili z drogi, którą im
nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca odlanego z metalu, i oddali mu
pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: „Izraelu, oto twój bóg, który cię
wyprowadził z ziemi egipskiej”».
Co jest „cielcem”
dzisiejszego świata ? Wydaje mi się, że takim niebezpiecznym symptomem naszych
czasów jest brak pozwolenia sobie na bycie w miejscu; „zatrzymanie się” oznacza
dla wielu stratę, choć pewnie do końca nie potrafią już ocenić co się kalkuluje, a co nie. Żyjemy w świecie naznaczonym tak dynamicznie
rozwijającą się technologią komunikatorów. Obserwuję nieustannie moich uczniów
jak niecierpliwie spoglądają na telefony komórkowe wyłapując każdą sposobną
chwilę aby do nich zajrzeć. Jakby nie chcieli utracić coś z wszechobecnego wirtualnego
„być.” Moja koleżanka z uczelni zajmująca się psychologią i komunikacją
powiedziała: „Mózg ucznia to miejsce pracy nauczyciela.” Ale jak można trafić
do hermetycznego i eksplodującego od nadmiaru bodźców miejsca rozprężających i
skurczających się zwojów ? Szybki przepływ informacji, obrazów, dźwięku
skutecznie uniemożliwia ludziom na chwilę wytchnienia- konfrontacji z ciszą. Rozmaite
media faszerują umysły, magazynując podświadomość „tonami” informacji od
których nie może się wyzwolić nasz wiecznie zapracowany umysł. W odczuciu wielu
wrażliwych i wnikliwych obserwatorów rzeczywistości, najniebezpieczniejszym
elementem życia jest pęd ku rozrywce. Wokół tego zjawiska rozwinął się cały
przemysł z szerokim wachlarzem usług, tak aby zabawić człowieka na śmierć. Filantropia
rozrywkowa stała się globalnym dystrybutorem, zaspokajającym wszystkie- nawet
te najbardziej wyszukane ludzkie zachcianki. Wielu ludzi zabija wszechobecną
nudę i smutek duszy rozedrganym ze wszechmiar show. Nie mówimy tu o zabawie w
tradycyjnym tego słowa znaczeniu, która wiązała ludzi w poczuciu radości,
odprężenia, dzielenia się sobą i delektowania się życiem- taniec, śpiew, wino i
wysublimowana kuchnia. Czasami czuję się zagubiony w tej drapieżnej, samolubnej
i destruktywnej aktywności innych ludzi. Miał rację św. Grzegorz Palamas: „Poza
Bogiem rozum staje się podobny do bestii i do demonów, a oddaliwszy się od
swojej natury, pożąda tego, co mu jest obce.” Poszukiwanie spokoju i przestrzeń
w której można wyciszyć serce, stanie się niebawem najdroższym towarem
rynkowym. Może dlatego wielu wrażliwych ludzi ucieka w ustronne miejsca- jak
najdalej od nachalnego i toksycznego świata. Uciekają od pułapek tego świata i
tych „zresetowań” po których boli ciało, a dusza cierpi. Wielki Post uświadamia
nam, że każdy człowiek potrzebuje ascezy- „oznacza ona wewnętrzną walkę dla osiągnięcia
panowania tego, co duchowe, nad tym, co materialne.” Asceza w rozumieniu
chrześcijańskim ma chronić ludzkiego ducha przed zawłaszczeniem przez świat i
jest zwróceniem się ku temu, co dobre. „We wszystkim, co istnieje- pisał W.
Sołowjow- powinniśmy dojrzeć możliwość dobra i przyczyniać się do tego, aby owa
możliwość stała się rzeczywistością.” Kościół w tym czasie zanosi do Boga
wołanie o metamorfozę świata, rzeczywistości a nade wszystko ludzkich serc. Chodzi
najprościej mówiąc o uduchowienie ciała i zmysłów. „Istota życia chrześcijańskiego- powie Teofan
Pustelnik- polega na przeobrażeniu duszy i ciała oraz wprowadzeniu ich do sfery
Ducha, to znaczy na uduchowieniu duszy i ciała.” Nad moim biurkiem mam
umieszczoną piękną sentencję Rozanowa, która każdego dnia przypomina mi jak
postrzegać rzeczywistość w której poruszam się i jestem. „Żyj każdym dniem tak,
jakbyś przeżywał całe swoje życie właśnie dla tego jednego dnia.”