wtorek, 27 marca 2018


J 13,21

Jezus w czasie wieczerzy z uczniami swoimi doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi”.  

Już na pierwszej Eucharystii i najbardziej podniosłym spotkaniu „hierarchicznej” struktury Kościoła ciąży bolesny cień zdrady. Apostołowie naprawdę poczuli się zakłopotani  wyznaniem o zdrajcy. Ja sam czytając te słowa przeżywam pewien dyskomfort duszy- być może jestem wpisany w jakieś „kolegium przekupnych zdrajców.” Jestem pierwszym z grzeszników !  Kościół dzisiaj też jest w Wieczerniku- z tymi czystymi i nieskazitelnymi, co jak Jan spoczywają słodko na piersi Zbawiciela, jak również i z  tymi, co jak Judasz wejdą w ciemność lub jak Piotr który zadrży o własne życie zapierając się wielokrotnie. Tu już nie ma żartów, tu na jaw wychodzą poważne sprawy, które w ostatecznym rozrachunku staną się osobistym sprawdzianem każdego człowieka. Ostatecznie zawsze pozostanie pytanie o miłość. Pocieszają mnie za każdym razem czytane słowa św. Sylwana z góry Athos: „Trzymaj swoją duszę w piekle, lecz nie trać nadziei.” Tak pełna ciepła i duchowych treści wieczerza sederowa, zostaje przerwana przez bolesną konieczność wskazania zdrajcy. „Czy to może ja, Panie ?”- to pytanie wypisywało się na twarzy każdego z siedzących tam mężczyzn, tylko migotliwe i nerwowe drgania oczu, pot na czołach, wskazywały na wiszącą w powietrzu niepewność. „Wśród trzydziestu srebrników, które brzęczą w kieszeni Judasza, znajduje się i moja część. Również ja, nie tylko najwyżsi kapłani, jestem zleceniodawcą. Również ja zapłaciłem. A Judasz jest tylko nieszczęsnym dowodem moich wszystkich zdrad”. Judasz- przyjaciel Jezusa, zamacza kawałek macy w misie i wychodzi w ciemność. Pozornie nie ma już odwrotu. Pierwsze dramatyczne odrzucenie Boga; po nim przyjdzie litania innych- mniej lub bardziej spektakularnych odtrąceń. Jedno tylko pytanie nie pozwala zachować spokoju. Dlaczego nikt za Judaszem nie wyszedł. Przecież to ich brat w kapłaństwie ? Jakże pozbawione współczucia i ogłady będą późniejsze sądy chrześcijaństwa nad tym pogubionym człowiekiem. Ile ekskomunik wyleje się w ust tych, których Ewangelia będzie zapraszała do przebaczenia i miłości ponad wszystko. Nawet liturgiczne teksty przeniknie ten gorzki wyrzut: „I oto nieprawy, trzymając w ustach niebiański chleb, przygotował zdradę Zbawiciela... Karmiciela i Pana sprzedaje, który go umiłował, wydaje na śmierć... Lepiej by było, tobie Judaszu, gdybyś nie został poczęty w łonie matki. Lepiej by było tobie zdrajco, gdybyś się nie urodził. Ty, oddzielony od Syna Bożego.” Jakże bolesne są te słowa. Judasz Apostoł- zdrajca i jednocześnie zdradzony. „Ta pierwsza komunia rodzącego się Kościoła była pierwszym sprzeniewierzeniem się. Została nam ofiarowana miłość, która nam karze wyrzec się samych siebie. Pierwszy Kościół zdradził Jezusa, zanim Judasz przyszedł Go pojmać. Był to pierwszy fakt z długiej historii miłości i zdrady Kościoła, który posiada w sobie Chrystusa i zdradza Go nieustannie. Była to zdrada miłości”.  To mądra lekcja dla każdego z nas. Nie bądźmy zbyt pochopni w wydawaniu jakichkolwiek sądów o innych. Bądźmy miłosierni i spoglądający w otchłań własnego serca bo tam również może brzęczeć dźwięk rozsypanych srebrników. Przeniknięte głęboką nadzieją zdają się być słowa Evdokimova: „Miłosierdzie Kościoła nie zna granic, niesie ono los zbuntowanych i składa go w dłonie Ojca.”