Jezus
w czasie wieczerzy z uczniami swoimi doznał głębokiego wzruszenia i tak
oświadczył: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi”.
Już na pierwszej
Eucharystii i najbardziej podniosłym spotkaniu „hierarchicznej” struktury Kościoła
ciąży bolesny cień zdrady. Apostołowie naprawdę poczuli się zakłopotani wyznaniem o zdrajcy. Ja sam czytając te słowa
przeżywam pewien dyskomfort duszy- być może jestem wpisany w jakieś „kolegium przekupnych
zdrajców.” Jestem pierwszym z grzeszników ! Kościół dzisiaj też jest w Wieczerniku- z tymi
czystymi i nieskazitelnymi, co jak Jan spoczywają słodko na piersi Zbawiciela,
jak również i z tymi, co jak Judasz
wejdą w ciemność lub jak Piotr który zadrży o własne życie zapierając się
wielokrotnie. Tu już nie ma żartów, tu na jaw wychodzą poważne sprawy, które w
ostatecznym rozrachunku staną się osobistym sprawdzianem każdego człowieka. Ostatecznie
zawsze pozostanie pytanie o miłość. Pocieszają mnie za każdym razem czytane
słowa św. Sylwana z góry Athos: „Trzymaj swoją duszę w piekle, lecz nie trać
nadziei.” Tak pełna ciepła i duchowych treści wieczerza sederowa, zostaje
przerwana przez bolesną konieczność wskazania zdrajcy. „Czy to może ja, Panie
?”- to pytanie wypisywało się na twarzy każdego z siedzących tam mężczyzn,
tylko migotliwe i nerwowe drgania oczu, pot na czołach, wskazywały na wiszącą w
powietrzu niepewność. „Wśród trzydziestu srebrników, które brzęczą w kieszeni
Judasza, znajduje się i moja część. Również ja, nie tylko najwyżsi kapłani,
jestem zleceniodawcą. Również ja zapłaciłem. A Judasz jest tylko nieszczęsnym
dowodem moich wszystkich zdrad”. Judasz- przyjaciel Jezusa, zamacza kawałek
macy w misie i wychodzi w ciemność. Pozornie nie ma już odwrotu. Pierwsze
dramatyczne odrzucenie Boga; po nim przyjdzie litania innych- mniej lub
bardziej spektakularnych odtrąceń. Jedno tylko pytanie nie pozwala zachować
spokoju. Dlaczego nikt za Judaszem nie wyszedł. Przecież to ich brat w
kapłaństwie ? Jakże pozbawione współczucia i ogłady będą późniejsze sądy
chrześcijaństwa nad tym pogubionym człowiekiem. Ile ekskomunik wyleje się w ust
tych, których Ewangelia będzie zapraszała do przebaczenia i miłości ponad
wszystko. Nawet liturgiczne teksty przeniknie ten gorzki wyrzut: „I oto
nieprawy, trzymając w ustach niebiański chleb, przygotował zdradę Zbawiciela...
Karmiciela i Pana sprzedaje, który go umiłował, wydaje na śmierć... Lepiej by
było, tobie Judaszu, gdybyś nie został poczęty w łonie matki. Lepiej by było
tobie zdrajco, gdybyś się nie urodził. Ty, oddzielony od Syna Bożego.” Jakże
bolesne są te słowa. Judasz Apostoł- zdrajca i jednocześnie zdradzony. „Ta
pierwsza komunia rodzącego się Kościoła była pierwszym sprzeniewierzeniem się.
Została nam ofiarowana miłość, która nam karze wyrzec się samych siebie.
Pierwszy Kościół zdradził Jezusa, zanim Judasz przyszedł Go pojmać. Był to
pierwszy fakt z długiej historii miłości i zdrady Kościoła, który posiada w
sobie Chrystusa i zdradza Go nieustannie. Była to zdrada miłości”. To mądra lekcja dla każdego z nas. Nie bądźmy
zbyt pochopni w wydawaniu jakichkolwiek sądów o innych. Bądźmy miłosierni i
spoglądający w otchłań własnego serca bo tam również może brzęczeć dźwięk
rozsypanych srebrników. Przeniknięte głęboką nadzieją zdają się być słowa
Evdokimova: „Miłosierdzie Kościoła nie zna granic, niesie ono los zbuntowanych i
składa go w dłonie Ojca.”