Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego:
«Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba,
jak na pustyni w dniu Massa,
gdzie Mnie kusili wasi ojcowie,
doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła». ( Ps 96, 8-9 )
«Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba,
jak na pustyni w dniu Massa,
gdzie Mnie kusili wasi ojcowie,
doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła». ( Ps 96, 8-9 )
Żyjemy w „wieku rozumu” i „wieku
obrazu”- który próbuje zwizualizować wszystko, uczynić bliskim, przejrzystym,
trochę na wyciagnięcie ręki. Zgadzam się z T. Halikiem, że decydującą „religio”
Zachodu stały się media. Tak bardzo wtargnęły w życie zwyczajnych ludzi-
skoncentrowały ich uwagę i zwolniły z refleksji. „Oferują symbole, interpretują
świat, przedstawiają intrygujące opowieści, wpływają na sposób myślenia i
zachowania ludzi, tworzą sieć informacji, przekazują społeczne doświadczenia i
wspólne tematy. Są także i przede wszystkim arbitrami prawdy- prawdziwe i ważne
staje się to, co ludzie zobaczyli „na własne oczy” w wiadomościach
telewizyjnych”. Żyjemy w świecie zmieniających się obrazów, milionów informacji
docierających do naszego mózgu w sposób mimowolny i trochę już od nas
niezależny. Globalne społeczeństwo zagmatwane w gąszczu dynamicznie
zmieniających się newsów. „Świątynią” dla wielu ludzi stała się przestrzeń
internetu- tam poszukują odpowiedzi na ważne pytania i tam otrzymują
niejednokrotnie skondensowaną papkę opatrzoną etykietą „duchowość.” Jak
chrześcijanin powinien odnaleźć się w tych przestrzeniach ? Mądrze i
roztropnie- to jedyna sensowna odpowiedź na teraz. Może dlatego jest nam tak
potrzebny post oczu, słuchu, generalnie wycofania zmysłów. Współczesny człowiek
o wiele bardziej potrzebuje pustyni- wyciszenia, uspokojenia, dystansu, niż
starożytni czy średniowieczni asceci. Chodzi mianowicie o taką sytuację w
której wejdziemy w siebie, aż do największego „ja”, aby dokonało się wyjście ku
objawiającemu się „TY.” Dlatego w chrześcijaństwie słowo „mistyka” jest tak
bardzo bliskie pojęciu misterium i wyraża najgłębszą komunię z Bogiem. Ale to
spotkanie nie może być wypełnione zgiełkiem, hałasem, mnóstwem alternatywnych rozwiązań
na skróty. Kontemplacja- słowo zatracone i wyświechtane przez dalekowschodnie
techniki medytacyjne, zalewające wyjałowioną duszę Zachodu. Głębi życia
duchowego nie można odkryć na podobieństwo przewodnika turystycznego podprowadzającego
pod ciekawe miejsca. Frosard po swoim nawróceniu wypowiedział słowa: „Co mogę
zrobić, skoro Bóg istnieje, skoro chrześcijaństwo jest prawdziwe, skoro jest
życie wieczne ? Co mogę tutaj zrobić, skoro istnieje Prawda i ta Prawda jest
Osobą, która chce być poznaną, która nas kocha i która nazywa się Jezus Chrystus
? Nie mówię tego na podstawie hipotez, w sposób wyrozumowany, na podstawie
tego, co słyszałem, iż mówiono. Mówię o tym z doświadczenia. Widziałem.” Bóg
przychodzący do nas w momencie w którym się najmniej Go spodziewamy. Bóg,
którego muśnięcie zalewa duszę w taki sposób że wszystko ustępuje pod wpływem
siły miłości. „Przychodzi nagle i nie mieszając się, łączy się ze mną- powie
św. Symeon Teolog- Moje ręce stają się rękami nieszczęśnika, ale o to poruszam
ręką i cała staje się ona Chrystusem.” Takiego doświadczenia nie przedstawia żadna
z religii. Bóg relacyjny, kochający, przeobrażający życie w całej
rozciągłości... Bóg bliski w każdym okruchu czasu; z którym rozmawiam i piję
kawę, chodzę na przechadzki czy wykonując codzienne obowiązki. „Bóg jest zawsze
blisko człowieka, ponieważ jest wszechobecny- mówił św. Filaret- To tylko
człowiek nie zawsze jest blisko Boga z powodu swej ograniczoności, braku uwagi
i rozproszenia... Bóg przybliża się do nas, gdy my przybliżamy się do Niego.”