sobota, 10 marca 2018


Oz 6, 1-6

Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę przewiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności. Poznajmy, dążmy do poznania Pana; Jego przyjście jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, jak deszcz późny, co nasyca ziemię.

Myślę, że w życiu wiary nie istnieje „constans,” ciągle jest ruch, dynamika, obrót spraw- ucieczki i powroty, uskrzydlające poczucie maksimum i spadanie głową w dół. Ciężko jest osiągnąć taki stan w którym będziemy zadowoleni i uczepimy się Boga niczym Jakub mocujący się do momentu kiedy przeciwnik mu nie pobłogosławił. Poeta A. Lundkvist pisał w jednym z wierszy: „Czy ciągle jest jeszcze czas, czas dla człowieka i świata ? Wszędzie wypatrujemy znaków, ale nie wiemy, co oznaczają. Czy mamy czas myśleć i działać ? Musimy przecież wędrować, dążyć naprzód...” W tym tekście nie ma przesłania teologicznego, ale zawiera się głęboka prawda o człowieku, jego wewnętrznych rozterkach i wadzeniu się ze sobą oraz własnymi ograniczeniami. Być może przychodzi taki moment zatrzymania i refleksji, że Bóg jest mi bliższy niż ja sam sobie. Bóg myśli o mnie, tęskni za mną, zawiera mnie w sobie. Taka miłość potrzebuje jedynie odwzajemnienia- odpowiedzi. „Ty, którego miłuje ma dusza...” Miał rację Bierdiajew mówiąc, że „istnieje ludzka tęsknota za Bogiem i istnieje również boska tęsknota za człowiekiem.” Niekiedy człowiek utopiony prawie w błocie grzechu odkrywa to pragnienie ocalenia; bycia naprzeciw Tego, który zstąpił do piekieł i odebrał władzę śmierci. „Świat w każdej chwili staje się na nowo- pisał w książce Bóg daleki, Bóg bliski Guardini- Każda chwila jest tylko teraz. Nie było jej nigdy dotąd: nigdy się już nie powtórzy. Wyłania się z odwiecznej miłości Bożej... Zdarzenia przychodzą do mnie od Boga. Z Jego miłości. Są dla mnie wezwaniem i nakazem. Mam w nich żyć, działać, rosnąć i stawać się tym, kim mam być z woli Bożej...” Każdy dzień to potencjalna możliwość powrotu- przekonania się o sile wskrzeszającej miłości. Każdego dnia Bóg stwarza dla mnie świat, drogę, czas, sytuację i wyczekuje powrotu marnotrawnego syna. Ktoś postawi pytanie: Dlaczego ? Ponieważ miłuje i nie potrafi inaczej. To jedyna „słabość” Boga.