Chodźcie,
powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę
przewiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i
żyć będziemy w Jego obecności. Poznajmy, dążmy do poznania Pana; Jego przyjście
jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, jak deszcz
późny, co nasyca ziemię.
Myślę, że w życiu wiary
nie istnieje „constans,” ciągle jest ruch, dynamika, obrót spraw- ucieczki i
powroty, uskrzydlające poczucie maksimum i spadanie głową w dół. Ciężko jest
osiągnąć taki stan w którym będziemy zadowoleni i uczepimy się Boga niczym
Jakub mocujący się do momentu kiedy przeciwnik mu nie pobłogosławił. Poeta A.
Lundkvist pisał w jednym z wierszy: „Czy ciągle jest jeszcze czas, czas dla człowieka
i świata ? Wszędzie wypatrujemy znaków, ale nie wiemy, co oznaczają. Czy mamy
czas myśleć i działać ? Musimy przecież wędrować, dążyć naprzód...” W tym
tekście nie ma przesłania teologicznego, ale zawiera się głęboka prawda o
człowieku, jego wewnętrznych rozterkach i wadzeniu się ze sobą oraz własnymi
ograniczeniami. Być może przychodzi taki moment zatrzymania i refleksji, że Bóg
jest mi bliższy niż ja sam sobie. Bóg myśli o mnie, tęskni za mną, zawiera mnie
w sobie. Taka miłość potrzebuje jedynie odwzajemnienia- odpowiedzi. „Ty,
którego miłuje ma dusza...” Miał rację Bierdiajew mówiąc, że „istnieje ludzka
tęsknota za Bogiem i istnieje również boska tęsknota za człowiekiem.” Niekiedy
człowiek utopiony prawie w błocie grzechu odkrywa to pragnienie ocalenia; bycia
naprzeciw Tego, który zstąpił do piekieł i odebrał władzę śmierci. „Świat w
każdej chwili staje się na nowo- pisał w książce Bóg daleki, Bóg bliski Guardini- Każda chwila jest tylko teraz. Nie
było jej nigdy dotąd: nigdy się już nie powtórzy. Wyłania się z odwiecznej
miłości Bożej... Zdarzenia przychodzą do mnie od Boga. Z Jego miłości. Są dla
mnie wezwaniem i nakazem. Mam w nich żyć, działać, rosnąć i stawać się tym, kim
mam być z woli Bożej...” Każdy dzień to potencjalna możliwość powrotu- przekonania
się o sile wskrzeszającej miłości. Każdego dnia Bóg stwarza dla mnie świat,
drogę, czas, sytuację i wyczekuje powrotu marnotrawnego syna. Ktoś postawi
pytanie: Dlaczego ? Ponieważ miłuje i nie potrafi inaczej. To jedyna „słabość”
Boga.