Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano:
«Pójdziemy do domu Pana».
Już stoją nasze stopy
w twoich bramach, Jeruzalem.
«Pójdziemy do domu Pana».
Już stoją nasze stopy
w twoich bramach, Jeruzalem.
Do niego wstępują
pokolenia Pańskie,
aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.
Tam ustawiono trony sędziowskie,
trony domu Dawida.
aby zgodnie z prawem Izraela wielbić imię Pana.
Tam ustawiono trony sędziowskie,
trony domu Dawida.
W ramach zajęć ze średniowiecznej architektury,
zabrałem moich „żaków” na spacer w obrębie dawnej zabudowy. Głównym obiektem
była gotycka katedra oparta na „porządku, rozplanowaniu, eurytmii, symetrii i
pięknie” (Wincenty z Beauvais). Zawsze biję się z myślami w jaki sposób mówić i
wprowadzać w te uświęcone modlitwą pokoleń święte przestrzenie, aby nie było
zbyt muzealnie lub anachronicznie. Continuum- wchodząc w czas przeszły dokonany,
nie sposób zatracić nic z dynamicznej aktywności Boga i człowieka. Katedra
ciągle żyje duchem tamtych czasów- utrwala pamięć o ludziach i zaprasza ciągle
nowych do przekroczenia portalu wiary- niczym duchowej inicjacji. Zawsze
towarzyszy mi zdanie Jeana Hani z książki Symbolika
świątyni chrześcijańskiej: „Do świątyni nie wchodzi się jak do kupieckiego
kramu. Strefa, jaką świątynia ogranicza jest przestrzenią sakralną, taki jest
właśnie sens łacińskiego słowa templum i
greckiego temenos- oba wywodzą się ze
wspólnego źródła oznaczającego „ciąć”, „odgraniczać.” Zamknięty obręb świątyni
wyraźnie odgranicza i oddziela od otaczającej strefy świeckiej przestrzeń
sakralną, zarezerwowaną dla Boskości.” Dla ludzi średniowiecza świat był
naszpikowany symbolami, tak jak dzisiejszy znakami drogowymi z taką różnicą, że
ci z przeszłości potrafili z wielką wrażliwością poruszać się po nim i odkrywać
jego głębokie sensy. My jesteśmy zbyt często rozproszeni i zmęczeni, a dłoniach
dźwięczą nam komórki hamując naszą duchową percepcję. Współczesny człowiek tak
bardzo jest przyodziany w profanum, że znajdując się w przestrzeni sacrum może
odczuwać swoisty dysonans poznawczy, lub traktować to miejsce jak relikt
przebrzmiałej historii. Otto von Simon wybitny mediawista próbował przybliżyć
średniowieczny obszar sztuki sobie współczesnym. Pisał: „Epokę gotycką nazywano
epoką duchowej wizji. Świat nadprzyrodzony objawiał się zmysłom. Życie religijne
było owładnięte pragnieniem oglądania świętej rzeczywistości cielesnymi oczyma.
Architektura wychodziła temu pragnieniu naprzeciw. W murach kościoła Bóg był w
tajemniczy sposób obecny. Świątynia stanowiła obraz Nieba... Świątynia
objawiała doskonałość porządku kosmicznego.” Katedra nie była dziełem przypadku
czy spontanicznej kreacji zdolnych rzemieślników- przekonywałem moich uczniów-
była dziełem geniuszu zrodzonego w tyglu kontemplacji i rozumu oświeconego
wiarą. „Oglądający potrzebuje ogromnego skupienia, aby móc uczestniczyć w tym
wyrównaniu kontrastów i triumfie ostatecznie równowagi. Podobnie jak bachowska fuga,
żąda gotycka katedra udziału naszego umysłu i naszego uczucia, bo gdy z jednej
strony mieniący się rubinową czerwienią żar ażurowych okien skłania nas do
zatopienia się w mistycznym uniesieniu, to z drugiej strony precyzyjny rysunek
delikatnych, a mimo to mocnych linii absorbuje nasz umysł” (N. Pevsner). Cud
tego wnętrza wyraża się w imponujących wysokościach kamiennych sklepień i
arkad- tak bardzo smukłych że przypominają las drzew pnących się wysoko ku
niebu. Wszystko tu posiada teologiczne znaczenie; najdrobniejszy detal był
częścią większej całości opowiadającej o wielkości Boga, który schodzi w ten
święty przybytek i „staje” naprzeciw człowieka. U Durnada de Mende, można
wyczytać te metaforyczne znaczenia, że okna kościoła oznaczają szczerą
gościnność i czułe miłosierdzie, że witraże ilustrują Pismo Święte, że posadzka
symbolizuje fundament naszej wiary albo wyobraża ubogich duchem z racji ich
pokory, że dźwigary łączące poszczególne części budowli kościelnej oznaczają
możnych tego świata lub kaznodziejów, którzy bronią jedności Kościoła i
podtrzymują ją... Wreszcie wzrok będącego w środku świątyni widza galopuje ku sanktuarium,
miejscu Bożej Obecności, ześrodkowanej wokół ołtarza- oznaczającego samego
Zbawiciela, Jego betlejemski żłóbek czy jerozolimski grób z którego wychodzi do
ludzi zwycięski i przyobleczony w światłość pierwszego dnia. W średniowiecznej świątyni
kamienie wraz witrażami i ściennymi malowidłami opowiadają o wielkiej tęsknocie
człowieka za światem idealnym, pięknym, pozbawionym znamion bólu i śmierci. „Bóg
żyje tu też, ale nie w pełni- przekonywał Simon Vostre, myśliciel z XV wieku- w
materialnym niebie: w kościele.”