Bądźcie
trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając
kogo pożreć. Mocni w wierze przeciwstawiajcie się jemu. Wiecie, że te same
cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który
was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam
was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. Jemu chwała i moc na wieki
wieków. Amen.
Świat zajętych i
skoncentrowanych na sobie ludzi staje się przestrzenią duchowej walki. Człowiek przestał pilnować własnego serca,
czuwanie zastępując bezrefleksyjnym wychodzeniem naprzeciw zakamuflowanego i
migotliwie nęcącego ciekawość zła. Pośpiech, nerwowość, zmęczenie,
indywidualizm i wiara w siłę pieniądza, obnażają, mówią o fizycznej i psychicznej
eksploatacji człowieka. „Być inteligentnym oznacza dziś rozumieć wszystko i nie
wierzyć w nic.” Rządza posiadania i podekscytowanie coraz to nowymi bodźcami
nie przynosi spokoju, ale pogrąża w coraz to bardziej gorączkowej pustce. Czyż
naszym celem jest samobójstwo od nadmiaru hedonizmu ? Wielu ludzi przestało
autentycznie odczuwać własne życie w Bogu. „Tan świat- twierdził św. Izaak
Syryjczyk- nie jest światem Bożym, lecz złudzeniem ludzi, i powszechnie
obejmuje oraz wyraża różne popędy, które nazywają się namiętnościami.”
Nieprzyjaciel człowieka wykorzystuje namiętności aby czynić z nich zręczną broń
w zadawaniu ciosów. Przestrzeń serca stała się poligonem duchowej walki;
mocowania, niepewności, samotności i lęku. Diabeł jest niczym przyssany do struktur
naszej duszy pasożyt. Z pełną świadomością umieściłem fragment średniowiecznej-
reliefowej dekoracji z katedry w Orvieto. Przedstawienie piekła i potępionych
wyrzeźbionych przez Maitaniego przebija się do naszej świadomości z plastycznie
oddaną prawdą o możliwości diabelskiego zawładnięcia człowiekiem. Tak wiele
dramatycznych sytuacji życiowych czyni z ludzkich twarzy lustra w których
odbija się parodiujący wszystko uśmiech demona. „Wówczas lęk staje się
świadomością, że oto grozi nam wchłonięcie przez „ten świat” będący splotem
iluzji, płaskości i pustki. Lęk przeradza się w strach przed Bogiem, który
uniemożliwia nam identyfikację ze śmiertelną rozrywką „tego świata”- pisał O.
Clement. Tak naprawdę to nie lęk przed Bogiem staje się przerażającym
doświadczeniem niemocy, lecz lęk spowodowany obecnością złego przynosi poczucie
bezsensu oraz zwątpienia w wartość każdego istnienia wychylonego ku dobru. Być
może jak mawiał L. Bloy „są takie miejsca w naszym sercu, które jeszcze nie
istnieją, i trzeba, aby przeniknęło tam cierpienie po to, aby były.” Być może
doświadczenie tak rozumianego cierpienia otwiera oczy na światło, które
przynosi pokonujący zło Zbawiciel. Sięgając infernum można odbić się ku górze.
Ciemność nie jest przeznaczeniem stworzenia. „Dla człowieka, który modli się w
swoim sercu, cały świat jest Kościołem” (św. Sylwan). Modlitwa połączona z
pokorną czujnością serca wyrywa wszystko z łapczywie zagarniających pazurów
lwa. Chrześcijaństwo nigdy nie zrezygnowało z postawy czujności i straży serca.
Próbowało szukać lekarstwa na ten stan zaślepienia, pułapek i tanich wabików.
Szukano siły w Tym, który na Krzyżu przezwyciężył stan duchowego impasu i
przyniósł wolność. Chrystus już raz zdeptał głowę nieprzyjaciela, czyniąc świat-
otaczającą nas rzeczywistość miejscem wyzwolonym, przeobrażony; przenikniętym mocą
Zmartwychwstania.