To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A
Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego
nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem».
Parakletos-
asystent,
adwokat, doradca, pośrednik, ten, kto zachęca i rzuca przynaglające wezwania-
„wszystkie te znaczenia zawierają się w pojęciu Parakletos”- pisał w swoim genialnym studium o Duchu Świętym I.
Congar. Każde z tych słów nieporadnie inkrustuje refleksję Kościoła dotykając
obecności Tego, który jest Jego duszą. „Bóg jest milczący, a wszystko, co ma na
świecie jakąkolwiek wartość, jest nasycone milczeniem”- twierdził E. Mounier.
Zdumiewający jest fakt, iż Bóg przerywa owo „święte milczenie” i schodzi w swoim
Synu, aby mogła się dokonać Pięćdziesiątnica. „Bóg stał się nosicielem ciała,
aby człowiek mógł stać się nosicielem Ducha”(św. Atanazy). Ten Trzeci z Trójcy
zostaje dany przez Ojca na prośbę Syna. „Duch Święty jest Duchem Ojca... lecz
równocześnie Duchem Syna- pisał św. Jan z Damaszku- nie jakoby był z Niego,
lecz ponieważ przez Niego od Ojca pochodzi.” Trudno jest scharakteryzować Ducha
Świętego, wypisać słowem Jego portret- Boga tajemniczego, nieuchwytnego,
spowitego milczeniem, a jednocześnie wprawiającego w ruch dech życia, szum
wiatru i ogień. Myślimy o Nim obrazami naszego dzieciństwa, postrzegając Go
jako gołębicę unoszącą się nad zasupłanym od pojęć światem i zstępującą na
materię, czyniąc z niej sakrament pragnienia. Wiatr, który podrywał namioty
patriarchów i zmuszał ich mozolnej wędrówki w nieznane. Patrzymy na Niego również
jako na Piękno które uosabia świetlisto zielonkawy anioł zasiadający przy
eucharystycznym stole kosmicznej liturgii- z ikony Trójcy Rublova. W końcu myślimy o Nim, jak o deszczu ognia-
wirujących językach które próbowała odcisnąć w sztuce fantastyczna wyobraźnia
artystów i poetów; które pierwej zstąpiły w łono Dziewicy, a później
prześwietliły mury Wieczernika wyrywając uczniów z letargu rozpaczy i
zwątpienia. Tajemniczy z kręgu miłosnej i roztańczonej perychorezy, która
wprawia świat w zadziwienie i czyni wiarę rozedrganą od nadmiaru pytań. Często
wyobrażam sobie Go jako światłość- spowijającą cudownie przeobrażone ciało
Jezusa na Taborze i w poranek wielkanocny, lub blik jaskrawej bieli- jak z
uduchowionych malowideł Teofana Greka- czyniący twarze świętych
fluorescencyjnymi. Czego ma nas nauczyć Paraklet ? Każdy prawosławny bez chwili
zastanowienia odpowie: „zostać Bogiem”- osiągnąć świętość !