Wszystko
ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest
czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co
zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas
płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i
czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas
rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłowania i
czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju.
Człowiek współczesny coraz wyraźniej
i intensywniej przeżywa czas. Wielu ludzi jest w impasie i odczuwa nieustanny
deficyt czasu; czują się niekiedy ograbieni z chwil tak migotliwie
przechodzących w niepamięć. „Czas ten przeszedł tak prędko, że nie wiadomo
kiedy, i zaczynamy się obwiniać w myślach: postąpiliśmy lekkomyślnie pozwlając
mu tak szybko minąć, nie wykorzystawszy wszystkich jego przestrzeni, w których
owocowały lub obiecały owocować dary dla nas”- pisał M. Jastrun. Czy czas jest „wytworem
wyobraźni” jak chciał J. G. Fichte ? Czy może raczej danym nam kontinuum w
którego „przestrzeni” mamy otrzeć się o ważne, jeśli nie najważniejsze dla nas
pytania ? Czas- wydaje się na gruncie spontanicznej refleksji czymś tak abstrakcyjnym
i trudnym do zdefiniowania, a jednak odczuwamy jego przypływ i odpływ- niczym
fale morza zalewające obficie brzeg i cofające się z powrotem do początku swego
ukształtowania- urzeźbienia. Metafory można mnożyć, ale pozostaje intuicyjna świadomość,
w której przeszłość, teraźniejszość i przyszłość przechodzą jedna w drugą. Zaczynamy
istnieć w czasie i wraz z czasem w momencie naszych narodzin- zaistnienia-
pojawienia się w niemożliwym do pominięcia chronosie.
Transcendujemy ten zegar odliczający naszą drogę życia dopiero w momencie
śmierci, kiedy przechodzimy w inny wymiar bytu- kairos. Czas linearny, kolisty, otwarty..., jednym słowem
zagarniający człowieka w trudną do wyobrażenia sobie przygodę. Czas Boga i czas
człowieka. J. Białostocki pisał o dwóch istotnych ujęciach czasu w kulturze: „Jedno
z nich to czas rozumiany jako ośrodek, w którym coś się dzieje, w którym jakaś
akcja rozwija się szybciej lub wolniej. Jest to czas wypełniony wydarzeniami,
czas, w którym coś się zdarza, czas ujawniony przez ruch i zmianę. Czas w
drugim ujęciu to czas, w którym nic się nie dzieje, czas pojęty jako trwanie,
czas wypełniony ciągłą egzystencją przedmiotów lub osób, które nic nie robią,
które się nie poruszają. Jest to ujęcie czasu jako czystego trwania. Pierwsze
jest nam dostępne od zewnątrz. Drugie- od środka... Tymi dwoma ujęciami czasu
są więc chwilowość i trwanie.” Nikt ze starożytnych nie opisał trafniej bezradności
człowieka wobec umykającego niepostrzeżenie czasu niż Kohelet. Dla biblijnego „pesymisty”
czas jest utkany z wydarzeń, które w całościowym ujęciu zdają się być ważne,
ponieważ są wypełnione obecnością Chronokratora, Pana czasu. To On przenika
czas i nadaje ludzkiemu życiu koloryt i sens. „To wizja czasu zamkniętego.”
Wszystko się powtarza, aż do momentu spełnienia- powrotu do domu Ojca. „Gdy
czas cykliczny nie pozwala już odzyskiwać prasytuacji i odnajdywać tajemniczej
obecności bogów- pisał H.Ch. Puech- gdy czas desakralizuje się- nabiera grozy:
okazuje się kołem obracającym się w nieskończoność i nieskończenie się
powtarzającym.” Dla chrześcijaństwa, czas jest święty i błogosławiony, ponieważ
jest naznaczony Jego obecnością. Bereszit-
usta Stwórcy powołują czas do istnienia i wprawiają w ruch niewidzialny
zegar historii. Czas zbawienia w którym człowiek wiary jest zanurzony.
Teraźniejszość mimowolnie obarczona i pochłonięta balastem przeszłości, dąży ku
świetlistej przyszłości; metamorfozie. Święty Maksym Wyznawca stwierdzi, „że
czas należy już do wieczności, nie jest niczym innym jak wiecznością
rozciągającą się w bycie, w twórczy sposób obejmującą nicość.” Czas jako „wymiar”
zakotwiczenia w Bogu lub czas zmarnowany, separujący od wiecznej szczęśliwości-
nicość. Czas zatrzymany w sztuce emanującej siłą nadziei i zbawczej
cierpliwości wobec spóźnionych grzeszników. Czas otwierający swoje podwoje na
wieczność w której jak przekonywał mądry Orygenes „wszyscy znajdą spełnienie w
Człowieku doskonałym i staną się jednym słońcem.”