środa, 12 września 2018


Ps 139  

Przenikasz i znasz mnie, Panie,
Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.
Z daleka spostrzegasz moje myśli,
przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę,
i znasz wszystkie moje drogi.

Treści recytowanych i poddanych uważnej lekturze Psalmów pogłębiają moje wewnętrznie istnienie, odświeżają zapał modlitwy i stawiają mnie nieustannie wobec zamyślenia nad rzeczywistością bycia naprzeciw Boga. Psalmy z interesującą przenikliwością opisują spotkanie wewnętrzne, zachwyt i drganie duszy na myśl o tym, że Bóg jest naprzeciw, blisko, prawie namacalnie; zachowując tylko święty dystans. Wystarczy przeczytać zamieszczony przeze mnie fragment, aby przekonać się, iż Ten o którym wspomina natchniony pieśniarz jest w samym centrum ludzkiej egzystencji. „Od chwili gdy poznałem, że Bóg jest, nie mogę Go nie kochać”- napisał w swoim dzienniku Mały Brat Karol de Foucauld. Tworzywo słowa wypowiedzianego, przeobrażonego w modlitwę staje się treścią symboliczną. „Przenikanie”, „spostrzeganie”, nie jest tylko subtelną grą poprawnie sklepionych słów, czy antropomorfizacją, lecz staję się towarzyszącą obecnością Boga w nas i obok nas. Tylko człowiek głębi, „odkrywa, że Bóg jest czymś więcej, aniżeli ludzki rozum może poznać. Człowiek odkrywa, że rzeczywisty Bóg jest tajemnicą, że tylko On sam może objawić się ludziom i to ludziom, którzy Go kochają” (T. Spidlik). Zderzamy się z rzeczywistością dynamiczną- mistyczną w swojej warstwie znaczeniowej. On patrzy na mnie, słyszy mój oddech i bicie serca, czyta moje najbardziej skryte myśli, jednocześnie nie odbiera mi wolności postrzegania, czy stanowienia o sobie. Jedynie zaprasza do wejścia w przestrzeń miłości. W życiu następuje scalenie tych dwóch wymiarów, pragnień, bliskości i przekroczenia siebie ku obecnemu naprzeciw Ty. „Człowiek nie wymyśla życia duchowego, żeby się pocieszyć, taka romantyczna mitologia nigdy nie wytrzymałaby próby czasu i śmierci. Życie duchowe przychodzi z góry, Bóg je inauguruje poprzez dar swojej obecności.” Bóg niejako wychodzi poza siebie i urzeczywistnia komunię- spotkanie, czyniąc z człowieka istotę obdarowaną i wychyloną ku egzystencji nasyconej światłością. „Odkryj mi Twą obecność, aby twój widok i piękność sprawiły, że umrę”- czyż nie tak przez wieki wołali zakochani w Bogu mistycy, uniesieni na skrzydłach miłości; szaleńcy- niecierpliwi, tęskniący za pełnią życia ? Dla przenikniętych światłem Chrystus potrafi świecić intensywniej niż słońce. Każdy najdrobniejsze spojrzenie i gest stają się czymś na wskroś epifanicznym. To ci, którzy jak wyśpiewa Kościół w liturgii „mistycznie wyobrażają cherubinów.”