poniedziałek, 10 września 2018


Twoja chwała, o Chryste to człowiek, którego ustanowiłeś piewcą Twego promieniowania.

Myślę, że losy teologii są nierozerwalnie związane z kulturą- z jej wizualną cząstką jaką jest sztuka. Tezy jakoby chrześcijaństwo posiadło i zniewoliło sztukę, wykorzystało ją do własnych celów, zdaje się przesadzone i nie warte komentowania. „Nie ma i nie może być nic piękniejszego i doskonalszego niż Chrystus”- wyzna F. Dostojewski. Nowotestamentalna i opromieniona mądrością Ewangelii refleksja Kościoła splotła się ze sztuką, odnajdując w niej fundamentalne medium dla transferu wiary. Paul Valery uważa, że znakiem obecności dzieła sztuki jest stan natchnienia, w który on nas wprowadza. W moim przekonaniu, to zbyt płytkie stwierdzenie. Potrzeba tu szerszego horyzontu, teurgicznego przedrozumienia. „Sztuka- twierdził Kandinsky- jest fundamentalnym składnikiem życia duchowego.” To w ikonie- najbardziej kanonicznej cząstce chrześcijańskiego przepowiadania obrazem, nieustannie dokonuje się zachowanie portretu Chrystusa „najpiękniejszego z synów ludzkich”(Ps 45,3)- Piękna przemieniającego i zbawiającego człowieka. W ikonie która jest bliska prawosławiu i mojej duchowej wrażliwości, dokonuje się nieustannie „realne spotkanie dwóch światów, dwóch planów istnienia. Z jednej strony – nadprzyrodzony wieczny pokój, a z drugiej strony – cierpiące, chaotyczne, ale dążące do pokoju w Bogu istnienie” (E. Trubieckoj). To, co mnie najbardziej zdumiewa w setkach zachowanych w cerkwiach, kościołach i muzeach ikon- to portret Chrystusa „malarski wyraz boskiej natury” (A. Grabar), „Piękno absolutne, bosko-ludzkie, którego żadna sztuka nigdy nie może wiernie oddać, jedynie ikona może je zasugerować przez światłość Taboru” (P. Evdokimov). Jego magnetyzujące spojrzenie; przeszywający i niepozwalający na obojętne odejście wyraz twarzy na której rysuje się blask prawdy. „Bóg nie chciał straszyć człowieka- pisał M. Picard- dlatego ukazał mu się z obliczem człowieka.” Przyjaciel pokonujący drogę transcendencji, aby stanąć vis a vis nas. Chrześcijaństwo jest „religią twarzy.” W Jego twarzy odbijają się wszystkie ludzkie- doświadczone bólem istnienia, przeorane tęsknotą i wchodzące w możliwość przemienienia twarze. „Piękno jest ostatecznym ideałem, z którego wypędzona zostanie wszelka dysharmonia, wszelkie kalectwo, wszelka podłość” (M. Bierdiajew). Czyż nie Ty utkałeś moją twarz ? „Świetlisty krzyż twarzy, odbijającej uspokojone serce” (O. Clement). Portret to osoba która przedstawia kogoś; to egzystencja zapisana w sposób najbardziej przenikliwy, psychologiczny, a nade wszystko duchowy. Dlatego Kościół przeglądając się w ikonach- twarzy Chrystusa i Świętych odkrywa ziarno niezniszczalności i nadzieję nowego świata- eon piękna. Twarze wychylające się z ikon pozbawione są jakichkolwiek braków- defektów, skaz; promieniują jedynie na nich bliki światłości. Słowa puenty pozostawiam świętemu Grzegorzowi z Nyssy: „Człowiek jest ludzkim obliczem Boga.”