wtorek, 18 września 2018


Ps 148

Majestat Jego ponad ziemią i niebem
i On pomnaża potęgę swego ludu.
Oto pieśń pochwalna wszystkich Jego świętych,
synów Izraela, ludu, który jest Mu bliski.

Dla prawosławia ikona stanowi sakrament, dokładnie rzecz ujmując- sakrament osobowej obecności. „Podobnie jak symbolizm pierwszych wieków chrześcijaństwa był jednym językiem dla całej wspólnoty Kościoła, tak ikona stanowi język wspólny dla Kościoła w całości, gdyż wyraża wspólną ortodoksyjną naukę, wspólne ortodoksyjne doświadczenie ascetyczne i wspólną liturgię... W wizerunkach człowiek otrzymuje objawienie i przez wizerunek na to objawienie odpowiada, na miarę swojego w nim uczestnictwa. Inaczej mówiąc, ikona jest widzialnym świadectwem zarówno Bożego zniżenia się ku człowiekowi, jak i porywu który wynosi człowieka ku Bogu”- pisał L.Uspieński. Ikona otwiera ludzkie oczy na sacrum, uzdrawia przestrzeń kultury z antysztuki- dehumanizującej, prowokacyjnej, fetyszyzującej brzydoty i pustki. Ikona „sakrament wzroku” przywracający zdekonstruowanemu i zeświecczonemu światu poczucie transcendencji oraz przedsmak Nieba.  Spojrzenie na ikonę otwiera perspektywę na inne widzenie świata- soteriologiczne i eschatologiczne- zatrzymane w akcie kontemplacji i odczuciu spokojnie zstępującego Piękna. Ikona rozumiana metaforycznie jako „okno,” lub „szczelina uchylonych drzwi”, przez którą można podpatrzeć lub odczuć obecność niewidzialnej rzeczywistości w oglądzie całości; czyni tę rzeczywistość w pewien sposób widoczną, dostrzegalną przez człowieka. Sztuka daje świadectwo temu, co niewidzialne, a jednocześnie zawsze w jej centrum stoi spowity światłością wieczności Chrystus. Mam przed oczami fotografie licznie sfotografowanych przez mojego przyjaciela malowanych cerkwii z terenu Mołdawi. Przypomniała mi się w jednej chwili opinia Josefa Strzygowskiego: „Najważniejsze i najbardziej interesujące w Mołdawii są cerkwie, które dzięki polichromii fasad mogą być porównywane z San Marco w Wenecji lub z katedrą w Orvieto.” Najgłębiej mnie porusza malowidło ukazujące Sąd ostateczny na fasadzie cerkwi w Voronet. Czytałem o tym przedstawieniu wiele opracowań. Ile tam jest ekspresji, teologicznego polotu wyrażonego charyzmatycznym duktem pędzla, symfonii kolorów i rytmu narracji, oznajmiających tak nieprawdopodobnie wydarzenie Paruzji. Aniołowie zwijają wstęgę nieba ze znakami zodiaku- to znak, że egzystencja człowieka zdeterminowana czasem wchodzi w wieczne „teraz” Boga. W otwartej bramie wieczności ukazuje się Bóg Ojciec. Poniżej tronuje w mandorli Chrystus w otoczeniu aniołów oraz Marii i św. Jana Chrzciciela, tworząc wspólnotę wstawienniczej modlitwy. Z pod stóp Zbawiciela wypływa rzeka ognia zagarniając tych którzy zamiast jasności wybrali drogę ciemności. Po bokach na ławach zasiadają apostołowie- filary Kościoła- świadkowie depozytu wiary; a za nimi wyłaniają się chóry anielskie wyśpiewujące w radosnym uniesieniu swoje Sanctus. Strefa w której został przedstawiony tron Etimasii, klęczą protoplaści ludzkości Adama i Ewa, za którymi zaś stoją po lewej stronie zbawieni, a po prawej potępieni ukazani jako przedstawiciele różnych nacji. Aniołowie dmący w trąby budzą zmarłych na sąd, a Michał Archanioł stający do pojedynku z szatanem odnosi ostateczne zwycięstwo. Raj dla wierzących otwiera muzyka którą wygrywa król Dawid. Maryja wita wchodzących w bramach Raju, jest Ona Kościołem nawiedzenia ludzi przez Boga- Panhagia. Całe wizualne przesłanie tego widowiska można streścić słowami Ewagriusza z Pontu: „Pamiętaj zawsze o swojej śmierci i nie zapominaj o wiecznym sądzie: a nie będzie grzechu w twoim życiu.”