Każdego dnia wołam do
Ciebie, Panie,
ręce do Ciebie wyciągam.
Czy uczynisz cud dla umarłych?
Czy wstaną cienie, by wielbić Ciebie?
ręce do Ciebie wyciągam.
Czy uczynisz cud dla umarłych?
Czy wstaną cienie, by wielbić Ciebie?
Chrześcijaństwo wyraża
się w zanoszonej do Boga modlitwie. „Módl się o to, abyś umiał się modlić” (M.
Gogol). Poruszenie duszy, słowa i język ciała włączają się w uwielbienie oraz
dziękczynienie, przenikając czas i przestrzeń. Teofan Zatwornik nauczał, że „modlitwa
jest nieprzerwanym staniem przed Bogiem z umysłem w sercu, tak w dzień jak i w
nocy, aż do końca życia.” Bez modlitwy nie ma człowieka wiary; nie
urzeczywistnia się szukanie Boga. „Modlitwa jest uzewnętrznieniem Chrztu”-
twierdził św. Grzegorz z Synaju. Ten duchowy dialog stanowi nie jako potwierdzenie
i uwiarygodnienie osobistej relacji do Tego, który jest obiektem miłości,
fascynacji i zaufania. Modlitwa rzeźbi „człowieka wewnętrznego- nowego”
przeobrażonego w Duchu Świętym. Zrodzonego w Bogu i „rodzącego” Boga. „Modlitwa
to odłożenie myśli na bok” (św. Efrem Syryjczyk), zatrzymanie duchowego wzroku
na Kimś, kto jest dla nas najważniejszy- Chrystusa w głębi siebie- na ołtarzu
własnego serca. Modlitwa również potrzebuje ciała, niczym formy przez którą
może wizualizować potok zalewających duszę łask. Ciało uzewnętrznia bogactwo
przeżyć wewnętrznych, czyni wyraźnym ekstatyczny zryw ducha. Orygenes wiele
wieków temu napisał, iż człowiek pobożny niesie „w ciele obraz owej szczególnej
właściwości, wiążącej się w czasie modlitwy z duszą.” Nie można zamknąć
modlitwy tylko w słowach, one potrzebują wzmocnienia gestem, którego osnową
może być taniec przenikniętego szczęściem ciała. Wówczas cały człowiek zostaje
porwany przez modlitwę: nawet jego ręce i stopy, uczestniczą w sposób
niewymowny, ale całkiem rzeczywisty i namacalny w modlitwie. Dobrze to
rozumieli pierwsi chrześcijanie kiedy w czasie liturgii i poza nią wznosili
ramiona i ręce ku górze- stawali się Chrystusowi, imitując znak krzyża i triumf
zmartwychwstania. Oranci i orantki – personifikujący zwycięstwo Miłości !
Postacie orantów utrwaliły się w sztuce katakumbowej i na sarkofagach
wczesnochrześcijańskich, przeniknęły do mistycznej sztuki Bizancjum i
średniowiecznego Zachodu, opowiadając o człowieku wiary wychylonym cudownie ku
wieczności, „idealne obrazy zbawionych dusz stojących przed obliczem Boga,” czy
według O. Casela, jako „przedstawienie chrześcijańskiego zjednoczenia z Bogiem
i zbawienia chrześcijańskiego, które ma swe źródło w tajemnicy Chrystusa.” Odzwierciedla
to piękno Kościoła zatopionego w modlitwie, otwartego na dar komunii, użyźniającego
glebę świata nieustannym hymnem uwielbienia wobec Chrystusa przechodzącego
przez bramę ludzkiej niewiary i zwątpienia. Modlitwa horyzontu i perspektywy w
której „Głębia przyzywa głębię.”