
poniedziałek, 31 grudnia 2018

sobota, 29 grudnia 2018

czwartek, 27 grudnia 2018
Umiłowani: To wam oznajmiamy, co było od
początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co
patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce, bo życie objawiło się. Myśmy je
widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życie wieczne, które było w Ojcu, a
nam zostało objawione...
W Oktawie Bożego
Narodzenia oczami Maryi i Józefa Kościół nieustannie kontempluje cud narodzin
Dziecięcia. „Zimowa Pascha” której duchowy sens odsłaniają ewangeliczne teksty rozbrzmiewające
w naszych uszach i sercach. Piękna Owieczka- Maryja – powiedzą Ojcowie Kościoła,
ofiarowuje światu Baranka- Chrystusa-
Wcielone Piękno ! Bóg przyszedł do nas i jest tutaj; na sposób anamnetyczny i
sakramentalny. „Musimy najpierw dostrzec Jezusa jako człowieka- pisał T. Hopko-
Musimy zobaczyć Go jako konkretną, ludzką istotę- Żyda, rabina, proroka. Musimy
dostrzec Go jako dziecko Maryi, syna stolarza, Nazarejczyka. Potem w tym
spotkaniu, kiedy nasze oczy są otwarte i serca czyste, możemy zobaczyć jeszcze
więcej... Możemy poznać Go nie jako zwykłego Syna Boga, ale jako Bożego Syna,
zrodzonego z Ojca przed wiekami. Możemy rozpoznać Go jako Boże Słowo w ludzkim
ciele.” Tylko w taki sposób nasza ludzka, obwarowana ograniczeniami percepcja
zostanie wprowadzona w świetlistość- blask prawdy- nasze Betlejem. Od momentu
Jego przyjścia wszystko jest naznaczone nowością istnienia i odczuwania;
przestrzeń i czas pęcznieją od nadmiaru triumfu Życia, które wyłoniło się z
milczenia. „Przez narodzenie tego Dziecka wszystko się zmieniło- twierdził K.
Rahner- wszystko zmierza pod nieubłagalnym naporem miłości przed Boże oblicze,
a czas jest już objęty wiecznością. Wszelka nadzieja jest już właściwie posiadaniem,
bowiem świat posiadł już Boga.” Święta w których pulsuje entuzjazm życia i
radości, nie są jedynie momentami ckliwej romantyki- nie można ich zredukować
do rodzinnej sentymentalnej uczuciowości. Chrześcijanie nie są infantylnymi
dziećmi; postrzegają głębiej- widzą sercem i wyznają sercem, iż Bóg jest pośród
nas. Święta przypominają nam również o tym, że nie możemy zatrzymywać naszego
życia dla siebie. Być darem dla nieba tak jak życie pierwszego świętego
męczennika Szczepana którego liturgia przywoływała nam wczoraj. Radość Narodzin
jest również spowita cieniem krzyża- umieraniem i owocowaniem. Bóg stał się człowiekiem,
aby człowiek mógł przejść drogę Krzyża i wzbić się ku niebu - niczym ogrzany
promieniami słońca ptak. Ten czas jest naznaczony błogosławieństwem i
radykalizmem. Pijmy wino wesela i bądźmy atletami gotowymi na umieranie dla
grzechu i bezsensu świata. Niech rozbrzmiewa antyfona wieczerni z całą mocą: „Przyjdźcie
wierni, zacznijmy Święto ! Śpiewajcie z mędrcami i pasterzami ! Zbawienie przyszło
z dziewiczego łona, wzywając wiernych ku życiu.”
poniedziałek, 24 grudnia 2018

Pragnę wszystkim moim
najbliższym z rodziny, współbraciom kapłanom, przyjaciołom, znajomym i
czytelnikom mojego bloga złożyć z serca płynące życzenia świąteczne. Niech
Chrystus – Światłość ze Światłości, Wcielone Piękno, napełnia wasze serca
głębią wiary, miłością i pokojem. Promieniujcie błogosławieństwem. Christos
rażdajetsia. Sławitie Jeho !
niedziela, 23 grudnia 2018

piątek, 21 grudnia 2018

czwartek, 20 grudnia 2018

wtorek, 18 grudnia 2018
Z
narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z
Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha
Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał
narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę
myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida,
nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego
jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, on
bowiem zbawi swój lud od jego grzechów»....
W Ewangelii spisanej przez Mateusza
odnajdujemy ludzką i pełną dylematów drogę Maryi i Józefa. Ich zmagania,
rozterki, wewnętrzne perypetie, tak ściśle zespolone z precyzyjnie
obwieszczanym planem Boga. Gdy u św. Łukasza Maryja stoi w centralnym punkcie
historii Bożego Narodzenia, to św. Mateusz opowiada historię narodzin z punktu
widzenia świętego Józefa. Ten wyjątkowy mężczyzna, tak bardzo bliski Maryi przeżywał
najtrudniejsze wewnętrzne walki; rozdarte serce i mnóstwo pytań o które się po
męsku rozbijał. Pewnie dlatego w sztuce Kościoła wschodniego- na ikonie
pokazany jest z boku, jakby izolacji poza pełną apofatyczności sceną narodzin
Dziecięcia. Jego bycie poza, nie jest postawą negacji czy odrzucenia- to
chwilowe wycofanie naznaczone cieniem, który stopniowo będzie usuwał Bóg. Józef
był człowiekiem sprawiedliwym i bez jakichkolwiek wątpliwości głęboko
wierzącym. Nie chciał skompromitować Maryi w momencie w którym mu oznajmiono,
iż kobieta obiecana mu za żonę jest wstanie błogosławionym. Niewyjaśniona
brzemienność Maryi był podstawą, by Ją oskarżyć, a nawet ukamienować. On czyni
zgoła inaczej, podąża za sercem przepełnionym troską i miłością. Gdy tak rozmyśla
w jaki prawidłowy sposób powinien zareagować, Bóg wchodzi w jego szamotaninę i
rzuca światło na podjęte decyzję. Od tej chwili będzie cichym- niejako w tle
świadkiem rozgrywających się wydarzeń i stróżem tajemnicy miłości uobecnionej w
Maryi i Jezusie. Jego Małżonce również nie było łatwo odnaleźć się w
zaistniałej sytuacji; jak się obronić przed ludzkimi pomówieniami, a nade wszystko
spojrzeć Józefowi w oczy- tak aby wszystko zdołał pojąć. W jaki sposób
przemówić do serca Józefa, aby potrafił dostrzec zgoła coś więcej niż otoczkę
słów usprawiedliwiających cudowne poczęcie Dziecka. Ona znalazła w sobie odwagę
i siłę, aby unieść to brzemię odpowiedzialności. Została przeznaczona i wybrana
do służby tajemnicy Wcielenia, zarazem przeżywając ludzką- czystą miłość
względem Józefa. Wydaje na świat Boga-Człowieka przynoszącego zbawienie i staje
się uwiarygodnieniem miłości Trójcy Świętej. „Sama Maryja- jak napisze J.
Florowski- partycypowała w tajemnicy zbawczego ponownego stworzenia świata.
Oczywiście należy ją zaliczyć do zbawionych. W sposób najbardziej oczywisty
potrzebowała zbawienia. Jej Syn jest Zbawicielem i Wybawcą, podobnie jak jest
On Zbawicielem świata. Jednakże jest Ona jedynie istotą ludzką, dla której Zbawiciel
świata jest także synem, Jej własnym dzieckiem, które rzeczywiście zrodziła…
Jego nadprzyrodzone narodziny są wzorem i źródłem nowego istnienia, nowych i
duchowych narodzin dla wszystkich wierzących, które są niczym innym, jak
uczestnictwem w Jego świętym człowieczeństwie, adopcją do synostwa Bożego- „w
drugim Człowieku”. „w ostatnim Adamie”. Od samego początku św. Mateusz
prezentuje Chrystusa jak nowego Adama, a Jego przyjście uobecnia przywrócenie
edenicznej szczęśliwości. Nowe stworzenie dokonujące się w Duchu Świętym, a kulminacyjnym wydarzeniem
tego procesu jest narodzenie Bożego Syna.
niedziela, 16 grudnia 2018
Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem
Izaaka; Izaak ojcem Jakuba... Mattan ojcem Jakuba; Jakub ojcem Józefa, męża
Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem. Tak więc w całości od
Abrahama do Dawida jest czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia
babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa
czternaście pokoleń.
W Biblii historia zawsze jest
święta. „Historia opisuje, wyjaśnia i stara się zrozumieć. Zrozumienie zaś
zakłada uczestnictwo” (P. Tilich). Rozpamiętywanie przeszłości i utrwalanie jej
w pamięci, należało do najważniejszych czynności Izraela. Bóg bowiem odsłaniał
jakby niewidoczną kurtynę czasu i przenikał wszystkie wydarzenia życia,
zaświadczając o swojej nieustannej obecności. „Historię tworzy oczekiwanie, że
w przyszłości będzie miało miejsce niezwykłe zjawisko, które wyjawi sens
istnienia- pisał M. Bierdiajew- Jest to oczekiwanie na przyjście Mesjasza lub
na królestwo mesjańskie. Historia jest ruchem ku temu królestwu, które
przyniesie ze sobą wyzwolenie z niewoli i cierpienia, przyniesie dobro.” Wydarzenia
stanowią wielki i napełniony treściami fryz, w którym każda narracja opowiada o
wielkich dziełach Boga. Człowiek kultury biblijnej widział, że trzeba zachować
w pamięci życie swoich przodków; bo jeśli zapomni, to ktoś kiedyś zapomni o
nim. Pamięć jest „miejscem” utrwalania i przekazywania historii która jest
święta; czas przepływa niczym zwarty nurt wody, stając się łaską. Dlatego
Maryja- przynosząca największy dar życia- Emanuela, „zachowywała wszystkie te
sprawy i rozważała je w swoim sercu”. Święty Mateusz redaktor pierwszej
Ewangelii synoptycznej na samym początku umieszcza tzw. rodowód Jezusa. Nie bez
przyczyny badacz Ernst Renan powiedział, że Ewangelia św. Mateusza „jest
najważniejszą księgą historii powszechnej”. Najprawdopodobniej przyświecała mu
idea, aby ziemską historię Jezusa Chrystusa ujednolicić z historią Ludu Bożego
Starego Testamentu, prowadzącego ludzkość do zbawienia. „Dlatego Mateusz jako
hagiograf, zabiegał, aby dokonać redakcji jak najbardziej perfekcyjnie
doskonałej genealogii Jezusa, która miała stanowić argument dopełnienia
wykazującego, że Jezus jest tym samym obiecanym przez Boga w Starym Testamencie
Mesjaszem.” Przez całą Ewangelię przewija się jednoznaczna argumentacja, która
na obszarze judeochrześcijańsko-palestyńskim była wypowiedzią pierwotnej
katechezy: Jezus z Nazaretu jest obiecanym w Starym Testamencie Mesjaszem z
rodu Dawidowego. „Dla Żydów legalnym ojcem dziecka jest ten, kto się do
ojcostwa przyznaje. Tak właśnie czyni Józef na polecenie anioła. W ten sposób
Jezus zyskuje królewski rodowód i dlatego Mędrcy ze Wschodu będą pytać o
nowonarodzonego króla żydowskiego” (H. Balthasar). Cykliczne koło czasu zostaje
przeniknięte światłem wschodzącego Słońca. Umieszczenie przyjścia Zbawiciela w
wielkiej historii, zapobiega niebezpieczeństwu ograniczenia jej do płytkich
spekulacji, świata legend, czy balansowania na krawędzi kontestacji lub
zwątpienia. Historia jest święta- a jej centrum stanowi Jezus Chrystus- Alfa i
Omega !
piątek, 14 grudnia 2018

środa, 12 grudnia 2018
W owym
czasie Maryja rzekła: „Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu,
Zbawcy moim. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy, oto bowiem odtąd
błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia. Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi
Wszechmocny, święte jest imię Jego…
Magnificat
anima mea Dominum- to najpiękniejsze słowa modlitwy, jakie
zostały utrwalone w Ewangelii. Modlitwa Oblubienicy, której łono i serce
napełnione zostało największym obdarowaniem- życiem samego Boga. Modlitwa którą
podejmuje Kościół w liturgicznym przypływie uwielbienia i drgania duszy. Hymn ten jest refleksem
wydarzenia Zwiastowania. Wtedy spełniła się odwieczna decyzja- „zbawienia
naszego początek i objawienie odwiecznej tajemnicy”. Duch Święty- nasienie
Boga, zstępuje w Jej kobiecość i dokonuje tak wielkiego poruszenia, że Dziewica
z Nazaretu wyśpiewuje chwałę Bogu. Chyba nie można tego wyrazić piękniej i
jeszcze bardziej poruszająco. Tylko ludzki głos i ciało wibrujące w tańcu,
potrafią stać się językiem najdoskonalszej wypowiedzi. Jak pisał o. Bułgakov:
„Z Nią mówi wciąż te słowa każda ludzka dusza, która otwiera się na przyjęcie
Ducha Świętego”. Naśladowanie przez chrześcijan Maryi w wielkiej doksologii,
staje się źródłem niezwykłej radości, która przeszywa obojętność i szarość
świata. „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”- Ikonografia w kompozycji zwanej
„Koronowanie Dziewicy”- jak pisał Evdokimov, przedstawia Bogurodzicę jako głowę
świata anielskiego i kapłaństwa królewskiego… Kobieta jest Ewą- Życiem, która
strzeże, ożywia i opiekuje się każdą cząstką męskiego stworzenia. Dziewica
przedstawia łaskę, Boską filantropię”. Wpatrzeni w Maryję, zostajemy
wtajemniczeni w pomysły Boga. Powinniśmy nasze życie uczynić pokorną pieśnią
uwielbienia, podziwu i wesela. Kasjodor mawiał: „Śpiewa Panu pieśń nową ten,
kto złożył starego człowieka i został szczęśliwie odnowiony przez łaskę
chrztu”. Naprawdę mamy każdego dnia za co, dziękować Bogu.
poniedziałek, 10 grudnia 2018
Niech
się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech
rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje, skacząc i
wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Szaronu.
oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe,
wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: «odwagi! Nie bójcie się!
Oto wasz Bóg przychodzi...
Adwent – to pora
metamorfozy. Opisy czasu mesjańskiego tak pogłębione i podane do lektury
Kościołowi oczekującemu Pana, zapowiadają odnowę świata i człowieka; pustynia
zamieni się w ogród, Liban nawodni nieurodzajnie spękaną ziemię- wszystko się
zazieleni- stanie się nowym Edenem. Chrześcijanie - duchowi nomadzi wyruszą ku
Źródłu które nasyci po brzegi ich łaknące dusze. „Schyłek świata to znak, że
Królestwo Boże jest blisko, że stoi już u drzwi” – pisał E. Trubieckoj. Uderza
mnie w lekturze tekstu u Izajasza obecność Boga pośród materii, jego przyjście
zwiastuje błogosławiony „początek”, kiedy przechadzał się po ogrodzie i cieszył
się uobecnionym pięknem powołanego z miłości stworzenia. W tym retrospektywnym
ujęciu przyszłość wydaje się świętem życia i piękna- przebóstwienia. „Tak oto
raj był piękny i dobry: Słowo Boże przechadzało się stale i rozmawiało z
człowiekiem, zapowiadając rzeczy przyszłe, ponieważ będzie zamieszkiwało i
rozmawiało z nim, i będzie razem z ludźmi, ucząc ich sprawiedliwości”(św.
Ireneusz z Lyonu). Adwent jest przygotowaniem na zstępujące piękno, uobecnieniem
świętości jaśniejącej na obliczu Bogaczłowieka. „Za czasów Izajasza mogło się
wydawać, że świat nie potrzebuje odnowy: był młody jeszcze i płodny, a jednak
prorok zapowiedział jego odnowienie. Nowe oznacza w Biblii to, co jest Boże,
święte, nie sprofanowane. Odnowa może być niczym innym, jak powrotem do tego
stanu” (J. Pasierb). Nasz świat jest również przestrzenią wybrakowaną i sprofanowaną-
nie chodzi tu o niszczenie środowiska naturalnego, lecz o erozję ludzkich serc-
pustynię- siedlisko śmierci, samotności, alienacji, pustki. Współczesny
człowiek przechadza się po cienkiej granicy między życiem a śmiercią. Wielu
przestało wypatrywać znaków, a ich oczy utraciły nadzieję. Chrześcijaństwo spowite
tęsknotą, przypomina o dynamice wiary, stając się refleksyjnym- otwartym na
życie w Chrystusie i komunię w Duchu Świętym. „Bóg staje się człowiekiem, aby
zbawić utraconego człowieka”- twierdził św. Maksym Wyznawca. Wcielenie
Chrystusa i Jego powtórne przyjście posiada znaczenie kosmiczne, kosmogoniczne,
to nowy dzień stworzenia- pełnia- partycypacja w Bogu, radość ponownych
narodzin świata !
niedziela, 9 grudnia 2018
Jezus
powiedział do tłumów: „Zaprawdę powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie
powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim
większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie
doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo
prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma
przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha”.
Chrystus jest bardzo
powściągliwy w pochwałach konkretnych osób, jakby chciał uświadomić swoim
odbiorcom, iż na jakiekolwiek wyróżnienie trzeba ciężko zapracować. Świadectwem
pieczętującym doskonałość, ma być całe życie wypełnione wiernością i pokorą.
Jest jeden wyjątek; rekomenduje człowieka, wobec którego nie posiada żadnych
wątpliwości- chodzi o Jana Chrzciciela- zostaje postawiony jako wzór do
naśladowania. On jest nawet więcej niż prorokiem- jest burzycielem sumień, jego
przejście przez pustynię życia powoduje duchowe poruszenie. Kiedy postawił
stopy na pustyni, to miejsce zatracenia, bezdomności- siedlisko demonów i
przerażającej samotności, przemieniło się w rozkwitającą oazę. Jego słowo miało
taką moc, iż ludzie najbardziej obojętni pragnęli zmienić swoje życie i
otrzymać obmycie wodą z Jordanu. Jest On nazwany poprzednikiem Pańskim- Prodromos, był bowiem prorokiem na styku
dwóch Testamentów i bezpośrednio poprzedził nadejście Mesjasza- prostował
drogi, kształtował ludzie sumienia, a nade wszystko wskazał na Baranka. Według
pobożnej legendy, anioł miał wyprowadzić młodego i pełnego duchowego zapału
Jana na pustynię i podarował mu szatę ze zwierzęcej sierści, która rzekomo
miała stanowić nierozerwalny atrybut jego osoby. Na pustyni kształtował się
charakter Jana- duchowy profil człowieka nieugiętego, bezkompromisowego,
całkowicie oddanego Bogu. Jest jednym z najbardziej popularnych świętych; są mu
poświęcone liczne baptysteria, dedykowane kościoły, powierzane wstawiennictwu
krainy. Potrafił być w cieniu, ascetyczny, pełen realizmu życiowego. Był
„duchowym szaleńcem”, ale nigdy fanatykiem. Jego serce przepełniał jeden cel-
pozwolić zajaśnieć Światłości. On sam jest niczym Anioł Światłości, nie bez
przyczyny ikonografia Kościoła Wschodniego, przedstawia Jana Chrzciciela ze
skrzydłami. „Anioł Pustyni”. Jest to nawiązanie do mesjańskiego proroctwa
Malachiasza o Aniele Przymierza, który ma poprzedzić przyjście oczekiwanego
Pana (Ml 3,1). Jan- Anioł Pustyni, nazwany w liturgii „aniołem na ziemi” i
„człowiekiem nieba” jest wzorem życia pustelniczego, określanego jako życie
anielskie, a tym samym zapowiedzią przebóstwionego człowieczeństwa”. Orygenes
napisze o Proroku: „Duch więc, który byłe w Eliaszu, przyszedł do Jana, i moc,
która w nim była, w tym także się objawiła. Tamten został uniesiony do nieba,
ten zaś był poprzednikiem Pańskim i umarł przed Nim, aby zstąpiwszy do otchłani
przepowiedzieć tam Jego przyjście”. Zdaje się, że wstąpił w ciemności świata
niczym na skrzydłach wiary. „Wszechmogący wieczny Boże, daj sercom naszym
postępować w prostocie dróg Twoich, której uczył św. Jan Chrzciciel, głos
wołający” (Sakramentarz z Werony).
sobota, 8 grudnia 2018
Bóg
posłał anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy
poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię
Maryja. Anioł wszedł do Niej i rzekł: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z
Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”. Ona zmieszała się na te słowa i
rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do Niej: „Nie
bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna,
któremu nadasz imię Jezus… Na to Maryja rzekła do anioła: „Jakże się to stanie,
skoro nie znam męża?” Anioł Jej odpowiedział: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i
moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie
nazwane Synem Bożym… Na to rzekła Maryja: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi
się stanie według twego słowa!”Wtedy odszedł od Niej anioł.
Zwiastowanie – to
najpiękniejsze wydarzenie utkane ze słów na kartach Ewangelii. Nie ma drugiej
takiej samej sceny; tu wszystko przeniknięte jest tajemniczością, intymnością,
rozgrywającą się bardziej w głębinach serca, niż na oczach ciekawskich gapiów.
Czytamy ten fragment w ważniejsze święta poświęcone Matce Odkupiciela. Opowieść
o Maryi- Owieczce Baranka, rozpina się wokół dwóch obrazów- Zwiastowania i
testamentu z Krzyża. W pierwszym młoda, piękna Dziewczyna z Nazaretu otwiera
swoją kobiecość na łaskę i przyjęcie daru Życia- błogosławione i płodne
macierzyństwo, a w drugiej odsłonie trzyma w swoich dłoniach umęczone,
wyżłobione od ludzkiej nienawiści i sadyzmu- ciało Syna (Pieta). Pokorna
Służebnica Pana- w tym określeniu zawiera się cała duchowa głębia Jej osoby.
Wymownie o tej rzeczywistości łaski, pisze jeden ze wschodnich teologów: „Na fiat Stwórcy odpowiada fiat stworzenia: „Oto ja służebnica
Pańska”. Anioł Gabriel jest jakby pytaniem, które Bóg stawia wolności
człowieka: czy rzeczywiście chce on być zbawiony i przyjąć Zbawcę ? Działanie
Ducha Świętego przez linię „przodków” i czystość Tej, która jest gratia plena, odbierają złu wszelką
broń…” Najpokorniejsza z kobiet świata staje się Pneumatophorą- nosicielką Ducha i Theotokos- nosicielka Chrystusa. „To Duch Święty tworzy Chrystusa w
umysłach wszystkich ludzi na podstawie udziału Maryi w wydarzeniu wcielenia”
(M. Nissiotis). Chciałbym również wzmocnić moją refleksję obrazem. Myślę o
scenie zwiastowania, którą wymalował pokorny brat Fra Angelico. Tylko głęboko
wierzący artysta potrafiłby z taką prostotą i urokliwą aurą świętości zbudować
tak głęboką scenę. Sam artysta ponoć mawiał, że obcował z Chrystusem i
przystępował do pracy jedynie w stanie łaski. „Jest malarzem raju i jego
szczęśliwości”. Uchwycił na obrazie coś znacznie więcej, niż tylko sacra conversacione- święty dialog,
między Maryją, a zwiastującym dobrą wieść Archaniołem. Maryja namalowana tak
delikatnie- transparentnie, jakby w Niej i przez Nią emanowało światło. Tylko
lekko zarumienione policzki na twarzy, przekonują nas, że jest prawdziwie
cielesna. Piękna dziewczyna, zdająca się być obleczoną w świętość. Nie jest
tylko wytworem wyobraźni kontemplującego słowa Ewangelii zakonnika. Odkrywamy w
tej scenie piękno i szczęście. Maryja klęczy przed posłańcem, dłonie złożone na
piersi- wyrażające modlitwę, wygląda tak, jakby ktoś w jednym momencie wszedł w
strumień jej modlitwy uwielbienia. Na pierwszy rzut oka wydaje się być zastygłą
w swojej hieratycznej pozie, ale to tylko pewien refleks oka. Tu wszystko żyje…
opowiada o cudzie życia. Archanioł stojąc przygląda się młodziutkiej
„kandydatce”, przez którą objawi się światu miłość. Posłaniec trochę naśladuje
układem dłoni, gest Służebnicy. Intymność spotkania koresponduje z surowością
wnętrza- tu nie ma nic, oprócz tego, co zdaje się być najważniejszym-
pragnienia Boga i zgodą Maryi. Paleta kolorów, którymi posłużył się Fra
Angelico, wyraża sugestywnie niematerialną zwiewność i cud zatrzymanej w kadrze
obrazu intymności. Zostajemy zaproszeni do kontemplacji życia Maryi i
przeżywania wiary w sposób zupełnie wyjątkowy. Pragnę zakończyć słowami
modlitwy, przypisywanymi św. Janowi Damasceńskiemu: „Tobą raduje się, Łaski
Pełna, wszelkie stworzenie, anioły chóry i ludzki ród. O święta Świątynio i
Raju duchowy, dziewictwa Chlubo, w Ciebie wcielił się Bóg i dzieckiem był
Przedwieczny Bóg nasz. Wnętrzności bowiem Twoje uczynił ołtarzem i łono Twoje było
większe od nieba. Tobą raduje się, Łaski Pełna, wszelkie stworzenie”.
czwartek, 6 grudnia 2018

środa, 5 grudnia 2018

W holenderskiej
przestrzeni publicznej rozgorzała na nowo kwestia dotycząca chrześcijańskich obrazów-
a dokładnie chrystologicznych dzieł wielkiego mistrza baroku Caravaggia. Wystawa
która miała promować europejską kulturę i miasto Utrecht, złamało się pod
naporem aktywistów muzułmańskich i protestanckich „potomków ikonoklazmu”.
Powracają na nowo echa dawnej ikonoklastycznej historii z pierwszych wieków
chrześcijaństwa i niderlandzkiej nowożytności. „Obrazy należy usunąć, aby
wymazać z serc ich wspomnienie” (H. Belting). Pobrzmiewa ciągle złowieszcza ideologia
szermierzy reformacji, próbujących ze sztuki uczynić medium podejrzane,
bałwochwalcze, obce rzekomo pragnieniu Boga. Reformacja jawiła się jako
panowanie słowa, które wyparło znaki i symbole religii. Podobnie postępuje
islam, deprecjonując przekaz wiary za pomocą obrazu. „Królestwo Boże jest
królestwem, w którym się słucha, a nie ogląda”- pisał Luter w Wielkim Katechizmie. Jakie to smutne, że
nie dojrzało jego serce i wzrok do poznania o wiele głębszego. „Błogosławione
są wasze oczy...” - przekonywał Chrystus uczniów, wskazując na wzrok jako organ
poznania wcielonego Boga. Piszę o tych niepokojących zjawiskach w dniu w którym
Kościół wspomina w liturgii wielkiego obrońcę sztuki świętego Jana
Damasceńskiego (675- 749). Dorastanie do dojrzałej myśli teologicznej
starożytnego Kościoła miało swoich płodnych Ojców, którzy od początku
postawiali sobie za cel obronę świętych wizerunków i niejednokrotnie było im
dane w obronie tej sprawy przypłacić wygnaniem, torturami, czy życiem. Nie
sposób pominąć tych wielkich osobowości bizantyjskiego Kościoła i ich
zaangażowania na płaszczyźnie teologii ikony. W Źródle poznania, które dedykował swemu duchowemu bratu, Kosmasowi
biskupowi Maiuma, przedstawił imponującą syntezę tradycji, która tworzy pewien
piśmienniczy tryptyk, stanowiąc fascynującą i ciągle aktualną propedeutykę
teologii. W końcu najważniejsze dzieło w których znajduje się odpowiedź na
zarzuty ikonoklastów i przejrzysty komentarz wiary to Wykład szczegółowy prawdziwej wiary, w którym twierdzi, że nie ma
takiego człowieka, który by nie posiadał z natury wszczepionego poznania
istnienia Boga. Homilie Jana Damasceńskiego sprawiły, że zyskał sobie
przydomek Chrysorohas (płynący
złotem). Jemu zawdzięczamy pierwszą autentyczną syntezę myślenia o ikonie, jak
również ukształtowania odpowiedniego aparatu pojęciowego w dyskursie na ten
temat. W swoich trzech Mowach apologetycznych przeciw tym, którzy
potępiają święte obrazy, Jan wydobył istotę nauczania Kościoła na temat
Chrystusa i w sposób zdecydowany zabrał stanowisko w tej sprawie. Wykazał w
swojej argumentacji, że zakaz malowania ikon kwestionuje podstawową prawdę
wiary we Wcielenie, w to, że Bóg istniejąc poza czasem i przestrzenią objawił
się w ludzkiej osobie, w człowieku Jezusie narodzonym z Maryi. Ze względu na
to, że Bóg przyjął ludzką twarz, możemy go przedstawiać za pomocą obrazów.
Ponieważ Słowo Boże, przedwieczny Syn Boży, przybrało ludzkie ciało –
argumentuje Jan – możliwe jest – co więcej konieczne – by je przedstawiać i dlatego zachęca: „maluj na obrazach Tego,
który stał się widzialny, i przedstawiaj Go tak, by mógł być oglądany.” Ikonoklazm w przekonaniu bizantyjskiego
teologa był pewnym rodzajem doketyzmu, który oznaczał brak poszanowania dla
tajemnicy Boskiego człowieczeństwa. Zdaniem teologa kult ikon jest
najwłaściwszym sposobem w jaki Kościół daje świadectwo o tym, że Bóg pojawił
się w ciele w osobie Jezusa Chrystusa. „Odważnie rysuję portret niewidzialnego
Boga nie jako niewidzialnego, lecz jako tego, który się pojawił dla naszego
zbawienia i istniał w ciele i krwi.” W tym obrazie Jezusa nie jest
przedstawiony ani Jezus – człowiek, ani niewidzialny Bóg, lecz obraz Boga,
który stał się ciałem. Jan Damasceński
postrzegał rolę obrazu, nie tylko w funkcji
katechetycznej, ale jako ważny aspekt mistagogii chrześcijańskiej.
Uważał, że bez ich obecności nie sposób ująć pełnej prawdy o Chrystusie –
Wcielonym Bogu. „Przez poznanie zmysłowe bowiem powstaje w umyśle pewne
wyobrażenie, które pobudza naszą zdolność rozróżniania i jako cenny skarb jest
przechowywane w pamięci.” W przekonaniu
teologa istotą sporu dotyczącego ikon nie była sztuka religijna jako taka, ale
pytanie o to, w jaki sposób Bóg pozwolił się zobaczyć ludzkim oczom. Podkreślał
wielokrotnie rolę widzenia w wierze, wzrok określał najszlachetniejszym ze
zmysłów, dzięki któremu skraca się dystans poznawczy między ludźmi a Bogiem:
„Ujrzałem Boga w ludzkiej postaci i zbawiona została dusza moja. Oglądam obraz
Boga, tak jak Go widział Jakub, a jednak w całkiem inny sposób.” Oczami duszy przenikamy materialny obraz i
odkrywamy prototyp w całym jego egzystencjalnym wymiarze. Prototyp w swej
pełnej istocie, w swym bycie osobowym jest obecny w materialnym obrazie, i jako
taki może być w nim rozpoznany za pomocą duchowej percepcji. Dopiero tajemnica
inkarnacji czyni obraz Boga możliwym do uchwycenia wzrokiem. Zakaz wykonywania wizerunku Boga w Starym
Testamencie tam mocno przenikający żydowską teologię i ikonoklastyczne
argumenty chrześcijan VIII wieku stał się zdezaktualizowany wobec Wcielenia
Logosu tak często przywoływanego przez ortodoksyjnych Ojców- głównie św. Jana
Damasceńskiego. Od tej pory autentycznym obrazem będzie sam Bóg przyjmujący
ciało jednego człowieka, ażeby otoczyć chwałą całą ludzkość. Dziękujemy dzisiaj Bogu za tego wielkiego
Teologa- proroka piękna, obrońcę kultu ikon, charyzmatycznego męża
przekonującego Kościół, że Obraz jest równie ważny jak usłyszane Słowo-
prowadzące człowieka ku przyjęciu Boga.
poniedziałek, 3 grudnia 2018
Widzenie
Izajasza, syna Amosa, dotyczące Judy i Jerozolimy: Stanie się na końcu czasów,
że góra świątyni Pańskiej stać będzie mocno na szczycie gór i wystrzeli ponad pagórki. Wszystkie
narody do niej popłyną, mnogie ludy pójdą i rzekną: «Chodźcie, wstąpmy na górę
Pańską, do świątyni Boga Jakuba! Niech nas nauczy dróg swoich, byśmy kroczyli
Jego ścieżkami. Bo Prawo pochodzi z Syjonu i słowo Pańskie – z Jeruzalem».
Spojrzenie proroka
Izajasza jest głębsze, wyostrzone i wertykalne. Człowiek wiary wchodzi w doświadczenie
głębi poprzez mozolną wspinaczkę ku górze. Ojcowie Kościoła nazywają świat
domem Boga- oikos tou Theou. Biblia
lubi nas prowadzić przez teologiczne symbole. To, co stworzone, odsyła do tego,
co niestworzone. Dobrze to rozumieją ci, którzy namacalnie przeżywają mistykę
gór. Gueryk z Igny twierdził, „że ludzkie zmysły nie są przystosowane do
niewidzialnego i dlatego potrzebne są rzeczy widzialne, aby je przekroczyć.”W
Biblii góry stają się miejscami epifanicznymi- przestrzeniami spotkania z
Bogiem mającym coś ważnego do zakomunikowania człowiekowi. „Ty, który wszędzie
jesteś obecny i wszystko napełniasz.” Dotkniętemu cudownością świata,
pogrążonemu w zdumieniu człowiekowi z wierzchołka góry wszystko wydaje się
harmonijne, zespolone i piękne. „Góra jest najbliższa nieba- twierdził M.
Eliade – i fakt ten nadaje jej podwójną sakralność.” Miejsce na wskroś
transcendentne, a zarazem najbardziej właściwa przestrzeń milczącej kontemplacji
i subtelnej komunikacji. Wstępowanie na szczyt jest dynamiką łaski, rozwojem
oraz wewnętrznym przeobrażeniem. To upragnione miejsce staje się świątynią- Szekina. Mówimy o pejzażu duszy;
miłosnym uścisku oblubienicy skaczącej po pagórkach jak łania i rzucającej się
w ramiona Miłości. Na szczycie- „miejscu wysokim”- człowiek staje się
przejrzysty i niczym nieskrępowany. Jak mówił P. Claudel „istoty żywe” stają
się na powrót „świetlistymi posłańcami.” U szczytu uświadamiamy sobie, że świat
zawiera się w Bogu, a my jesteśmy jego pierwocinami. Partycypacja w świetlistości,
bycie w nowym eonie. „Zbliżając się do światła, dusza staje się światłością”
(św. Grzegorz z Nyssy). Adwent przypomina nam o kosmicznym zbawieniu i cudownym
muśnięciu stworzenia naznaczonego cieniem śmierci. Na wschodnich ikonach
najważniejsze sceny rozgrywają się w krajobrazie górskim. Święte skały wyrastające
z ziemi ku niebu po których święci atleci ducha napinają dusze, a ich oczy stają
się świetliste od nadmiaru świętości. To punkt w którym wszystkie poziomy
egzystencji wchodzą w spełnienie- oddychają wiecznością. Liturgia oczekiwania
nieustannie kieruje nasze spojrzenie ku górze- miejscu które wystrzeli ponad
pagórki- Królestwu do którego dostęp mają ci, których oczekiwanie przeistoczyło
się w miłość. „Teraz widzimy Ciebie,
wszystkich Królu- głosi- apostichesa
paschalna- nie oczyma cielesnymi, a miłością naszych serc...”
sobota, 1 grudnia 2018
Daj mi poznać Twoje
drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń,
Boże i zbawco, w Tobie mam nadzieję.
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń,
Boże i zbawco, w Tobie mam nadzieję.
Adwent - to czas oczekiwania na dwa fundamentalne wydarzenia- Wcielenie i Paruzję. Wyrażają to dobrze słowa
wczesnochrześcijańskiego pisarza Nowacjana: „Jak zapowiedział Izajasz: „Oto
Panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel, co się tłumaczy:
Bóg z nami”, tak samo Chrystus mówi: „Oto Ja jestem z wami aż do skończenia
świata”. Wobec tego On jest Bogiem z nami, a nawet o wiele bardziej: On jest też
w nas”. Z niezwykłą subtelnością wyraża istotę tego czasu oczekiwania J.
Pasierb: „Adwent to świt. Adwent to daleki tłumny fryz pełen postaci i zdarzeń,
nieczytelny i pozbawiony sensu, gdyby w Betlejem za panowania cesarza Augusta w
Rzymie i różnych tetrarchów w Palestynie, nie narodziło się dziecko, któremu
nadano imię Jezus, a którego matką była Maryja. Adwent to mała izba w domu
cieśli, gdzie zjawił się żonie archanioł, którego imię Gabriel znaczy
„Zwiastujący człowieka”. Adwent to pustynia, na której widać wyniosłą postać
odzianą w skórę wielbłąda. Adwent to liturgia. Adwent to nasze życie. Adwent to
nasza śmierć i nasze zmartwychwstanie. Adwent to ostateczne przyjście
Chrystusa”. To czas dopełniania się i zbliżania, czas wzrostu i rozwoju,
oczekiwania i tęsknoty. Czas przychodzenia Tego, który jest zawsze, znajomy i
nieznany. Czas ufności i radości…, naszego powrotu, hebrajskiego szub, co znaczy zmienić się, czas
proroctwa i świadectwa…” Już dwunastowieczny cysterski mistyk Elred z Rievaulx
postawił ważne pytanie: „Jak może przyjść do nieba i na ziemię Ten, który je
wypełnia ?” – po czym udziela odpowiedzi- „Był zatem obecny i nieobecny
jednocześnie.” Liturgia tego czasu pozwala nam odkrywać jego Obecność. Niech to
będzie czas duchowego wzrostu, czujności i odważnego świadectwa w
przepowiadaniu bliskości Boga do człowieka. Mamy nieść Jezusa wraz z Maryją, po
to, aby nasze życie zostało wypełnione światłem… Mamy Go począć duchowo, aby
wejść w kontemplację cudownej bliskości Boga który przychodzi aby przemienić i
przebóstwić „Bóg staje się człowiekiem aby człowiek mógł stać się uczestnikiem
boskiej natury”. Najważniejsze to mamy zachować czujność serca, aby nic i nikt
nie wyprowadził nas z równowagi. Bóg będzie przychodził w każdej chwili, w
delikatnych impulsach serca, partykułach ludzkiej dobroci. Nie bądźmy zajęci
sobą ! Świat już wystarczająco mocno szaleje w tej afirmacji siebie; zbyt wielu
ludzi kręci się wokół własnej osi. Pozwólmy sobie na tęsknotę za Bogiem.
Exupery napisał znane słowa: „Jeśli chcesz zbudować statek, naucz ludzi
tęsknoty za odległymi morzami”. W tęsknocie znajduje się niewypowiedziana siła,
która nas uzdalnia aby skutecznie ominąć te wszystkie fałszywe pragnienia.
Zapytajmy siebie o naszą najgłębszą tęsknotę...Bóg za mną tęskni, czy ja
potrafię zatęsknić za Nim ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)