środa, 10 września 2014








Łk 5,1-11


Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębie i zarzuć sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali: jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.


Ten fragment Ewangelii jest dla mnie bardzo sentymentalny, pewnie podobne uczucia towarzyszą wielu osobom powołanym które w swoim życiu usłyszały słowa: „Pójdź za Mną”. Opis który dzisiaj stanowi naszą lekturę, jest jakby taką kliszą fotograficzną, lub multiplikacją obrazów znad Jeziora Genezaret. Możemy wyodrębnić kilka elementów stanowiących jakby scenografię tego wydarzenia: łódź, sieci wypełnione rybami, urobieni po pachy rybacy-za chwilę napełnieni szczęściem i pełni zdziwienia na widok cudu którego dokona Jezus. Jest tutaj jakiś spójny program: najpierw Chrystus wchodzi do łodzi (jak na ambonę) aby nauczać tłum, dopiero po tej katechezie dokonuje się skuteczna interwencja: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów… skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczęły się rwać”. To co się dzieje na łodzi, napawa zdumieniem, sieci wypełnione rybami… łódź  która pewnie po raz pierwszy miała tak głębokie zanurzenie iż niebezpiecznie się przechylała. W końcu to co najbardziej istotne, Jezus radykalnie przemienia życie uczniów, oni już po tym spotkaniu nie będą tymi samymi ludźmi z nad brzegu jeziora. Burzy wszystko cokolwiek stanowiło jakieś ich punkty oparcia, wartościowania, pewności siebie i rutyny która nie była obca ich pracy. Wykorzystuje ich zawód, ale całkowicie zmienia jego sens, „…odtąd ludzi będą łowić”. Tak silne jest słowo Chrystusa, porywające i wywracające całkowicie życie. Słowo za którym się idzie w ciemno, bez wątpliwości, kalkulacji i osobistego interesu, słowo które niesie spełnienie. To „słowo” czyni wydarzenie powołania. To przesłanie skierował przed wielu laty Ojciec Święty Jana Paweł II do ludzi młodych zgromadzonych na polach lednickich. Mówił wtedy z mocą: „Duc in altum! – Wypłyń na głębie! To wezwanie wypowiedziane u brzegów Jeziora Galilejskiego miało sens praktyczny – była to propozycja, aby Piotr odbił od brzegu i mimo zniechęcenia raz jeszcze zarzucił sieci. Równocześnie jednak miało ono głęboki sens duchowy: było zachętą do wiary. Tak właśnie zrozumiał je Piotr i zawierzył: “Panie, (...) na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5, 5). To zaś zawierzenie stało się fundamentem apostolskiej misji, jaką Chrystus przekazał mu mówiąc: “Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5, 10). Duc in altum! Dziś te Jezusowe słowa kieruję do każdego i każdej z was: Wypłyń na głębię! Zawierz Chrystusowi, pokonaj słabość i zniechęcenie, i na nowo wypłyń na głębię! Odkryj głębie własnego ducha. Wnikaj w głębie świata. Przyjmij słowo Chrystusa, zaufaj Mu i podejmij swą życiową misję. Ludzie nowego wieku oczekują twojego świadectwa. Nie bój się! Wypłyń na głębię! – jest przy tobie Chrystus”.