Czy jest w Ewangelii coś, co sprawia, że życie staje się
piękne? Tak, jest. Jedną z takich rzeczy jest nadzieja. Pozwala ona
pokonywać zniechęcenie, a nawet odnaleźć chęć życia.
Gdzie jest źródło nadziei? W odwadze życia komunią
w Bogu. Ale czym jest komunia? Bóg pierwszy nas pokochał. Niestrudzenie
nas szuka, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Jest w Ewangelii jeszcze coś, co sprawia, że życie staje
się piękne — pokój serca. Mogą istnieć w człowieku skłonności, które
popychają go nawet do użycia przemocy. Trzy wieki po Chrystusie, Ambroży,
mieszkający w Mediolanie chrześcijanin, napisał: „Zacznijcie dzieło pokoju
w sobie, abyście sami napełnieni pokojem mogli nieść go innym”. Tak, pokój
w naszych sercach sprawia, że życie osób z naszego otoczenia staje
się piękne.
Zaufanie, nadzieja, pokój serca czerpią z tajemniczej
obecności, z obecności Chrystusa. Przez Ducha Świętego On, pokorny sercem,
żyje w każdym człowieku. I daje się słyszeć Jego łagodny głos: „Czy
rozpoznajesz drogę nadziei otwartą przed tobą?”.
Jakże więc nie poczuć się przynaglonym, by odpowiedzieć
Chrystusowi: „Chciałbym całe życie iść za Tobą tą drogą, czy jednak znasz moje
słabości?”. Swoją Ewangelią Chrystus odpowiada: „Znam twój ucisk
i ubóstwo... Sądzisz, że nie masz nic lub prawie nic, by wytrwać
w wierności przez całe życie. A przecież jesteś napełniony. Czym
napełniony? Duchem Świętym. I Jego współczująca miłość rozjaśnia mroki twojej
duszy”.
Nie mogę zapomnieć pewnego letniego wieczoru 1942 roku, kiedy
jeszcze mieszkałem w Taizé sam. Siedziałem przy małym stoliku, przy którym
pisałem. Była wojna. Wiedziałem, że jestem w niebezpieczeństwie
z powodu uchodźców, których ukrywałem w swoim domu. Byli wśród nich
Żydzi. Ciążyła mi groźba aresztowania i wywiezienia. Często przychodziła
mnie przepytywać policjantka w cywilu.
Tego wieczoru, kiedy całą moją istotę ogarnął strach, wypełniła
mnie pełna ufności modlitwa i powiedziałem Bogu: „Jeżeli nawet życie zostanie
mi odebrane, wiem, że Ty, Boże żywy, poprowadzisz dalej to, co się tutaj
zaczęło, tworzenie wspólnoty”.
Ten, kto z odważnym sercem stara się powierzyć siebie
Chrystusowi i oddać Mu całe swoje życie, musi podjąć decyzję, musi
pozwolić, aby rosła w nim nieskończona wdzięczność Bogu. Ona wprowadza
w ducha uwielbienia.
Bóg chce naszego szczęścia... Mówi nam, żebyśmy szli od jednego
odkrycia do następnego, od jednego początku do następnego.
Współczuć, nieprzerwanie współczuć trudnym doświadczeniom, tak
często związanym z ludzką egzystencją. Szukać we wszystkim pokoju serca.
I życie stanie się piękne... I życie będzie piękne. I tryśnie
to, co niespodziewane.
Duchu Święty, wewnętrzna Światłości, przychodzisz
i w przeoraną ziemię naszego życia składasz pokorne zaufanie do
Ciebie. My także chcielibyśmy przyjąć Cię najprościej, jak ewangeliczni ubodzy.
br.Roger