Dzisiejszy świat
jest pełen nieufności w stosunku do Kościoła Chrystusowego. Od czasu ostatniego
soboru, który przecież wypowiedział się programowo za wewnętrznym otwarciem się
Kościoła na świat i żądał pełnego włączenia się do pracy dla świata, nieufność
ta raczej wzrasta, niż maleje. Zapewne dlatego, że człowiekowi nie zależy już
teraz na humanistycznych programach- tych jest naprawdę dosyć we wszystkich
kierunkach politycznych- lecz na skutecznym, przemieniającym świat działaniu,
jakiekolwiek byłoby podłoże ideologiczne… Bóg bowiem chciał wyzwolić nie
Kościół, lecz świat; łaska którą obdarzył świat przez Jezusa Chrystusa, musi
sięgać daleko poza granice widzialnego Kościoła, mimo że jest on uważany za
pewnego rodzaju ośrodek łaski, za „sakrament świata”. Bóg rozdziela swoją łaskę
na cały świat poprzez obecność w świecie „całego Chrystusa”, który zawsze jest
nierozdzielnie Głową i Ciałem, Panem , wywyższonym Człowiekiem z Nazaretu i
ożywioną przez Niego wspólnotą, Jego Kościołem, jeśli ma Jego Ducha i wiernie
Go naśladuje... To, co powiedziano wyżej o Kościele dzisiejszym- że staje się
bliski ziemi, a to, co dotąd było zewnętrzne, zwraca ku wnętrzu- sprawia, że
wszędzie tam, gdzie ukazuje się jako mała trzoda. Żyje w małych ośrodkach promieniowania,
które rozsiane po całym świecie jak małe
światła wśród nocy. W nich przeżywa się doświadczenie miłości Boga w Chrystusie:
sakramentalnie i egzystencjalnie, w modlitwie i w nie pamiętającej o sobie w wymianie
miłości, a to, co w ten sposób zdobędzie jako mała trzoda jako doświadczenie
życia, może być przez nią i przez jej członków niesione dalej, ku świat niechrześcijańskiemu.
Hans Urs von Balthasar