Łk
11,1-4
Gdy
Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z
uczniów do Niego: „Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich
uczniów”. A On rzekł do nich: „Kiedy się modlicie, mówcie: «Ojcze, święć się
imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje. Chleba naszego powszedniego daj nam
dzisiaj i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam
zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie»”.
W odpowiedzi na prośbę
ucznia Chrystus wskazuje Kościołowi najpiękniejszą modlitwę; krótką, prostą,
zawierającą w sobie wszelkie pragnienia i tęsknoty człowieka. To pierwsza
modlitwa którą jako dziecko nauczył mnie mój ojciec. Powtarzałem ją wraz za
nim, śledząc jego usta, wpatrując się w jego oczy i dostrzegając w nich nie
tylko ojcowski obowiązek wychowania do wiary, ale autentyczność bycia w
obecności Boga. Kiedy przeżywaliśmy ważne święta chrześcijańskie ojciec brał
mnie na bok i odmawiał ze mną Modlitwę Pańską. To była „liturgia” stawania się
dojrzałym, przejściem z bycia chłopcem do stania się mężczyzną zrodzonym przez dialog… inicjacja
przez słowo „Ojcze”. Zawsze starałem się
odmawiać ją w taki sam sposób jak wtedy, z przejęciem, namaszczeniem, bez
cienia rutyny, jakbym stawał w postawie syna wobec Ojca. Ile w tych słowach
jest ciepła i ładunku duchowego, ile egzystencjalnej wyobraźni ogarniającej
życie. Modlitwa Pańska pisał Tertulian stanowi „streszczenie całej Ewangelii”.
Idąc za sformułowaną myślą katechizmu: „Kazanie na Górze jest nauką życia,
Modlitwa Pańska jest modlitwą, ale zarówno przez tę naukę, jak i modlitwę Duch
Pana nadaje nowy kształt naszym pragnieniom, wewnętrznym poruszeniom, które
ożywiają nasze życie. Jezus swoimi słowami uczy nas tego nowego życia i poucza,
by prosić o nie w modlitwie. Od prawości naszej modlitwy będzie także zależała
prawość naszego życia w Nim”. Kiedyś w kościele starożytnym w czasie przygotowania
do sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego następowało tzw. traditio Modlitwy Pańskiej, oznaczało to
powtórne narodziny do życia w Bogu. Temu jakże wymownemu w swojej oprawie
wydarzeniu zawsze towarzyszyło głębokie przekonanie, iż Kościół modląc się
słowami samego Chrystusa, doznaje miłosierdzia, ponieważ tak sformułowana
modlitwa otwiera źródło łaski- serce Ojca. „Gdy mówimy Ojcze „nasz”, uznajemy
najpierw, że wszystkie Jego obietnice miłości, zapowiedziane przez proroków
zostały wypełnione przez Chrystusa w nowym i wiecznym Przymierzu: Staliśmy się
„Jego” ludem, a On odtąd „naszym” Bogiem. Ten nowy związek jest darem wzajemnej
przynależności: przez miłość i wierność mamy odpowiedzieć na „łaskę i prawdę” które zostały nam dane w
Jezusie Chrystusie”. „Niech się świeci imię Twoje”, niech będzie rozpoznawane i
uznawane, miłowane, naśladowane jako święte- takie jest pragnienie Jezusa.
„Przyjdź Królestwo Twoje”. Odtąd Chrystus wstawia się przed Ojcem, aby Bóg był
„wszystkim we wszystkich” w dniu, kiedy sam „przekaże królowanie Bogu i Ojcu”
(1Kor 15,28). Wydaje się także, że pragnienie nadejścia Królestwa jest typowe
dla ostatnich czasów, w jakich żyjemy, dla czasu Kościoła i sakramentów w których oczekuje się realizacji „błogosławionej nadziei” (Tt
2,13). Od wydarzenia Pięćdziesiątnicy wyczekiwanie nadejścia królestwa stawia
wspólnotę wierzących w otwartości na działanie Ducha Świętego. Jest jednym
wielkim przywoływaniem Marana tha- Przyjdź
Panie Jezu ! Wreszcie „bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi”. Ojciec
„nam oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem
powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko zjednoczyć w Chrystusie jako
Głowie: to, co w niebiosach, i to co na ziemi” (Ef 1,9-10). Tę właśnie
realizację ekonomii zbawienia ogarniamy naszym pragnieniem, aby je włączyć w
pragnienie Ojca naszego. Tak sam Jezus ofiarował swoją ludzką wolę, aby ją
zespolić z wolą Ojca swojego i nas zbawić. Tak również Duch Święty wpływa na
naszą wolę, przenikając ją dogłębnie miłością Ojca. Cztery kolejne prośby
stanowią pragnienia naszej codziennej egzystencji które zostają złożone Bogu.
Chrystus jest żywą odpowiedzią na pragnienia naszych serc. On jest Chlebem
żywym, naszym pojednaniem, Tym który w nas zwycięża pokusy i wyzwala z sideł
grzechu. Przez tak wypowiedziane prośby „Ten, który przenika serca”, uczy nas
jeszcze tego, że Jego miłość chce dla nas dobra i nam je daje przez swojego
Ducha, albowiem „zna zamiar Ducha i wie, że przyczynia się On za świętymi
zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8,27). Jest jeszcze jedna bardzo ważna to miłość braci
i sióstr. Nie można zwracać się z całym pakietem próśb do Ojca, będąc w
poranionej relacji z innymi. Owocność modlitwy zależy od mojej postawy
pokornego brata, zdolnego do miłości i wejścia w komunię z innymi. Przecież
zwracamy się słowami „Ojcze Nasz” a nie „Ojcze Mój”. To nie jest modlitwa
egoisty zaskarbiającego u Boga profity, ale jeden z polifonii wielu ust
wypowiadających modlitwę Chrystusa. Na koniec wniosek praktyczny; jak będziesz
odmawiać modlitwę Pańską to podnieś dłonie ku górze, tak jak kapłan to czyni w
czasie liturgii, jako gest przyjęcia daru- i obdarowania. Wypowiadaj słowa
spokojnie, bez pośpiechu z miłością jak dziecko wobec kochanego Tatusia.
Nieustannie w różnych sytuacjach życia wypowiadaj „Abba” – Tatusiu (Kocham Cię !).