Łk 12,35-38
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone
pochodnie. A wy podobni do ludzi oczekujących powrotu swego pana z uczty
weselnej, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi
słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam:
Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy
o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak
zastanie”.
Każdy człowiek nosi w sobie
jakieś pragnienia, oczekiwania i tęsknoty. Nosimy w swoich sercach pragnienie
idealnego świata, spokojnego życia, poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji itd.
Chrystus uświadamia nam potrzebę czujności, duchowej aktywności. O gotowości na
przyjście Pana z uczty weselnej pisze średniowieczny myśliciel bł. Guerric z
Igny: „Oczekujemy Zbawiciela. Zaiste, oczekiwanie sprawiedliwych stanowi ich
radość, bo wyglądają błogosławionej nadziei i przyjścia wielkiego Boga i
Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa. A teraz, jakie jest moje oczekiwanie- mówi
sprawiedliwy- czy nie jest nim Pan ? Niech więc serca idą za swymi skarbami,
niech myśl zostanie utwierdzona na wyżynach, a wyglądanie skierowane ku Bogu, abyście i wy mogli powiedzieć za Apostołem:
„Nasze przebywanie jest w niebie, skąd też wyglądamy przyjścia Zbawiciela” (Flp
3,20). Mamy jako chrześcijanie mocno stąpać po ziemi, a jednocześnie wyczekiwać
tego co zakryte- Nieba. Przepasane biodra to obraz gotowości do wyjścia w
nieznaną drogę. Płonąca pochodnia to metafora światła rozpraszającego ciemność,
to znak rozpoznawczy dla Syna Człowieczego że każdy z nas jest gotowy na swoje
przejście- „paschę”. Światło wymodeluje kontury naszych twarzy aby Bóg-Człowiek
mógł odnaleźć w nich swoje oblicze. Jakże istotna wydaje się postawa
oczekiwania- życie wypełnionego tęsknotą i modlitwą, zanim się zostać
pochwyconym w miłości. „Bóg posługuje się cierpliwością i przyznaje człowiekowi
przedział czasowy, gdyż do człowieka należy przyśpieszenie dnia Pańskiego, aby
móc się znaleźć w sercu Paruzji… Chodzi o intensywność naszego miłosierdzia, chodzi o narodziny
poprzez wiarę, które stanowić będą dla świata grunt na przyjście Pana”. Wyraża to jasno św. Piotr: „On jest cierpliwy
w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zagubić. Skoro to wszystko w ten
sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i
pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego”
(2P 3,9.11-12). Gdyż dzień ten jest nie tylko celem, nie tylko finałem historii,
ale to misterium Boga- „wieczna Agapa miłości” na którą zostaje zaproszony
człowiek. Na zakończenie tej refleksji udzielam głosu Orygenesowi: „Czeka więc
naszego nawrócenia, aż naśladować Go poczniemy i podążymy Jego śladami. Wtedy
weselić się z nami będzie i będzie pić wino „w nowy sposób”, w Królestwie Ojca. Na razie jednak litościwy
i miłosierny Pan „płacze z płaczącymi”, pragnąc „weselić się z weselącymi” (Prz
12,15), i bardziej jeszcze od niego „ma smutek… z powodu dawniejszych grzeszników, którzy
się nie nawrócili”. Czeka na nas, by pić „z tego owocu winnego szczepu”, aby
zasiąść z nami do stołu i podarować każdemu niewypowiedziane szczęście.