Łk 11,37-41
Pewien
faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za
stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk
przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość
zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i
niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także
wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko
będzie dla was czyste”.
Faryzeusze jak również
wielu współczesnych wyznawców judaizmu ortodoksyjnego w sposób niezwykle drobiazgowy, wręcz przesadny realizuje przepisy prawa.
Zachowanie Jezusa w czasie wieczerzy w domu faryzeusza, nie jest jakąś próbą
kontestacji ustalonego powszechnie rytuału. Pan chce wskazać na coś o wiele
bardziej głębszego niż higieniczno-religijny zwyczaj dobrego wychowania, zwraca
uwagę na samego człowieka, który nie może być zniewolony powierzchownymi
zasadami postępowania. Wnętrze jest o wiele bardziej ważne niż to, co wyraża
zewnętrze. Serce człowieka stanowi miejsce obecności Boga, a to co dokonuje się
na zewnątrz i tak skrupulatnie sakralizowane jest drugorzędne. Obmycie było
ważne dla Żydów, nie tylko stanowiło oczyszczenie z brudu fizycznego, lecz
także ze zbrukania duchowego. Wskutek obmycia kultycznego człowiek jest z
jednej strony uwalniany od wszelkiej nieczystości i grzechów, z drugiej zaś
uzyskuje dzięki niemu „zbawienie i nowe życie”. W przekonaniu konserwatywnych
wyznawców, tylko czyści mają przystęp do Boga. Potwierdza to praktyka ludu
„Starego Prawa” zapisana w historii. Przed wejściem do Namiotu Spotkania
znajdowało się brązowe naczynie z wodą, przeznaczone do kapłańskich obmyć
rytualnych. W dniu przebłagania arcykapłan musiał obym swoje ciało w świętym
miejscu. Człowiek który wyprowadził na pustynię
kozła ofiarnego na którego zrzucono grzechy ludu, również musiał się
obmyć (Kpł 16,24). Ostatecznie jednak sam Bóg dokonuje oczyszczenia serca człowieka:
„Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść z grzechu mojego ! Stwórz we mnie
serce czyste !” (Ps 51,4. Prorokowi Ezechielowi oznajmia Bóg: „pokropię was
czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i
od wszystkich waszych bożków” (Ez 36,25). Naaman przez siedmiokrotne zanurzenie
został uzdrowiony z choroby trądu (2Krl 5,9-14). Jezus gani wielokrotnie faryzeuszów za
powierzchowność, wypaczenie tradycji Izraela. Brzydzi się fałszem i obłudą,
wnętrzem które jest obumarłe… śmierdzące i niezdolne do przyjęcia Boga.
Zewnętrzne obrzędy stanowią tylko próbę odwrócenia uwagi od tego co istotne,
mistyfikacja oddzielająca od tego co święte i piękne w człowieku. Człowiek który stał się wylęgarnią plugastwa od środka, nie
oczyści swego wnętrza marnymi zabiegami retuszującymi umarłą duszę. Potrzeba
„obmycia” które stawia w prawdzie, pozwala przyjrzeć się swojemu grzesznemu
wnętrzu i zapłakania nad nim. Tylko łzy grzesznika otwierają tryskające źródło
miłości.