Bracia: Mając
dokoła siebie takie mnóstwo świadków, zrzuciwszy wszelki ciężar, a przede
wszystkim grzech, który nas łatwo zwodzi, biegnijmy wytrwale w wyznaczonych nam
zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On
to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego
hańbę, i zasiadł po prawicy na tronie Boga. Zważcie więc na Tego, który ze
strony grzeszników tak wielką wycierpiał wrogość wobec siebie, abyście nie
ustawali, załamani na duchu. Jeszcze nie opieraliście się aż do krwi, walcząc
przeciw grzechowi.
List św. Pawła
adresowany do Hebrajczyków, stanowi kwintesencję tego kim jest chrześcijanin i
jak powinien postrzegać swoją osobistą drogę duchowego wzrostu. Człowiek
wierzący jest porównany do atlety biegnącego po laur zwycięstwa. Śledzimy na
bieżąco w mediach wydarzenia olimpijskie; trudną i wymagającą poświęcenia
rywalizację sportowców. Duchowa droga chrześcijanina jest również naznaczona
potem i cierpieniem, wysiłkiem w walce z przeciwnościami losu i zakusami
największego przeciwnika jakim jest demon. „Tak i ci, mówi Pan, którzy chcą
mnie widzieć i osiągnąć Królestwo, muszą zdobywać mnie w bólu i cierpieniu”-
pisał w swoim liście Barnaba. Świat w którym żyją ludzie wierzący jest pełen
niepokoju, pozbawiony stabilnych podstaw… Jedynym pewnikiem jest zaufanie
Chrystusowi- „Patrzymy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ja wydoskonala”.
Chrystus przyjął krzyż z miłości do każdego z nas, tym samym wskazując nam
przez jakie doświadczenia musi przejść Jego uczeń. Krzyż jest chropowaty i
niewygodny, ale przyjęty w wolności i zaufaniu staje się źródłem duchowej siły
i dynamizmu wiary. „W swej bezgranicznej miłości, Bóg stał się tym, czym my, po
to by móc uczynić nas tym, czym On jest” (św. Ireneusz z Lyonu). Trzy dni temu
byłem z pielgrzymką na Świętej Górze Grabarce- w sercu polskiego prawosławia.
Największe wrażenie zrobił na mnie las przyniesionych krzyży. Tysiące
drewnianych krzyży przyniesionych przez pątników; pozostawionych w tym miejscu,
jakby stanowiących symboliczny obraz porzucenia czegoś, co może zniewalało lub
przesłaniało oblicze Chrystusa. Góra Przemienienia- miejsce spowitych blaskiem
ludzkich krzyży, nawróconych serc, przywróconych nadziei, wzmocnionej na nowo
wiary. Jeżeli ktoś myśli, że można być chrześcijaninem bez własnego krzyża, to
jest w błędzie. Krzyż jest „przepustką” na drugą stronę, potwierdzeniem miłości
i największym sprawdzianem wierności. Krzyż to orientacja własnego życia ku
Chrystusowi i drugiemu człowiekowi. Ofiara z siebie, aby mogła uobecnić się w
świecie bezgraniczna miłość Boga- Przyjaciela ludzi. „Gdybym mógł spotkać
trędowatego- mówił pewien Ojciec Pustyni- i wziąć jego ciało, a dać mu w zamian
własne, byłbym szczęśliwy: bo to by była miłość doskonała”. Walka przeciwko
złu, grzechowi i rozpaczy, którą zły duch sączy do ludzkich serc, dokonuje się
dzięki triumfalnej mocy Krzyża. Na ikonie Zstąpienia Chrystusa do Otchłani-
Zwycięski Pan, przedstawiony jest z krzyżem, który przestał już być haniebnym
znakiem kary, a stał się symbolem zwycięstwa nad śmiercią. „Rozerwawszy Swą
wszechmocą okowy Otchłani, prawą dłonią Chrystus wyprowadza z grobu Adama, a ślad
za nim, z dłońmi złożonymi w modlitewnym geście, powstaje Ewa; uwalnia duszę
Adama i wraz z nią duszę wszystkich oczekujących z wiarą na Jego przyjście…” (L. Uspienski). To
nic innego jak ikonograficzny komunikat o największym zwycięstwie, Boski Atleta
przetarł pierwszy najtrudniejszy szlak, a za nim my biegniemy. „W dobrych
zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla
mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy
Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego”
(2Tm 4, 7-8).