Jezus
przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy. Raz
ktoś Go zapytał: «Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?» On rzekł do nich:
«Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało
wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc
na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On
wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież
jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze:
„Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy
dopuszczacie się niesprawiedliwości!”… Tak oto są ostatni, którzy będą
pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi».
Często odnoszę
wrażenie, że dzisiejszy chrześcijanin żyje tak, aby przepłynąć życie w sposób
jak najmniej kolizyjny- a na drugi świat ( o którym sobie przypomni w momencie
trudnego doświadczenia choroby, czy nieuniknionej konieczności śmierci )
próbuje się prześliznąć, tak jak kombinował całe życie, żyjąc beztrosko i bez
większych wymagań wobec siebie. Boje się tej powszechnej obojętności,
kurczowego trzymania się tego, co jest tu i teraz. Życia na fali i opróżniania swojego
umysłu i serca- z myśli o nadchodzącej przyszłości. Przecież życie każdego
chrześcijanina powinno być opowiadaniem o pięknie tamtego świata; tęsknocie za
Bogiem jak wyrażają to słowa liturgicznej doksologii: „Przez Chrystusa, z
Chrystusem i w Chrystusie”. To w Nim, jak powie św. Paweł „poruszamy się i
jesteśmy”. Bliskość nadchodzącego Królestwa Bożego i możliwość wejścia do
niego, w dużej mierze zależy od każdego człowieka. „Chrześcijaństwo ułatwione
mdłe, letnie, ryzykuje tym, ze stanie się nieszkodliwe, nic nie znaczące. Nie
ma nikomu nic do powiedzenia”. Taka religia nie będzie potrafiła przepowiadać
chrześcijańskiej nadziei, ale będzie skupiona na tym jak bez większego
zmęczenia, znaleźć drogę na skróty do nieba- to najbardziej zatrważająca
sytuacja. Zbawienie jest wielkim darem Bożego Miłosierdzia, ale jednocześnie
wymaga zaangażowania i odpowiedzi człowieka. Zapytano kiedyś świętego starca
Paisjusza Hagiorytę: „Abba, skąd niektórzy święci, dawni i nowi, wiedzieli
kiedy przyjdzie ich ostatnia godzina albo kiedy coś się wydarzy ? (Starzec
odrzekł) Wyróżniali się oni gotowością ofiary, wielką prostotą, pokorą i wiarą.
Nie mieszali do swojego życia logiki, która nadszarpuje wiarę. Wielka to
sprawa- wiara !” Tylko wiara pozwala zobaczyć w całej pełni własne życie.
Chrześcijanin dojrzały- potrafiący stawiać pytania, szukać, wadzić się ze sobą
i czytać świat jako wielki komunikat Boga- będzie potrafił wydedukować, że
istnieją tylko dwie możliwości: życie w Bogu lub poza Nim. Często ludzie na
których z wyższością spoglądamy i wydajemy o nich krzywdzące sądy- są
dziedzicami nieba, pierwszymi spośród ostatnich. Może się okazać, że percepcja
Bożych tajemnic dokonuje się w sercu tych, którzy powszechnie uchodzą za
grzesznych, zmarginalizowanych, skazanych na odtrącenie… Nie pytajmy Pana kto będzie
zbawiony ? Pytajmy raczej siebie, czy potrafimy kochać tak mocno i wierzyć bez
jakichkolwiek kalkulacji w przekonaniu, że „jedynie prawdziwą przyszłością jest
życie wieczne”.