Jezus
opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: "Podobne jest królestwo
niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie
oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne
wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami
zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem
wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: «Oblubieniec idzie,
wyjdźcie mu na spotkanie!» Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe
lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: «Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze
lampy gasną». Odpowiedziały roztropne: «Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć.
Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie». Gdy one szły kupić, nadszedł
oblubieniec: te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi
zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: «Panie, panie, otwórz
nam». Lecz on odpowiedział: «Zaprawdę powiadam wam, nie znam was». Czuwajcie
więc, bo nie znacie dnia ani godziny".
„Zbudź się o śpiący a
zajaśnieje ci, Chrystus". Postawa oczekiwania w chrześcijaństwie, to
gotowość na przyjście Oblubieńca. Dziewczęta z przypowieści, wystrojone i przyozdobione
na spotkanie miłości; to przeniesienie z dworskiego ceremoniału obrazu korowodu
weselnego. Dostrzegamy również podział w gronie kobiet; jedna grupa
przygotowana i pełna czujności, a druga zbagatelizowała noc nadejścia
Ukochanego. Przypowieść wyraża napięcie
na przyjście Pana "już i jeszcze nie"- owo natężenie chwili, której
kulminacyjnym wydarzeniem jest przybycie Oblubieńca w blasku chwały.
Chrystus to Umiłowany, przybywający do swojej Oblubienicy Kościoła. Interpretator historii; w środku Jego domu są
już ci, którzy trzymają lampy zapalone...oni się dobrze mają, okazali się
zdolni do czujności serca,, zachowali wiarę, wytrwali w czujności, zbudzili
jutrzenkę. Przed bramą stoją śpiochy, którzy mówili: mam jeszcze czas, aby się
przygotować, odkładając wszystko na ostatnią chwilę. Opieszałość, obojętność i
brak wiary okazał się brzemienny w bezradność i odrzucenie. Tragedia bycia
pozostawionym przed bramą Chrystusowego Królestwa jest wyborem każdego
człowieka. To mądra katecheza dla każdego z nas. Dlatego należy zachować
pogodną czujność serca- zawierzając się każdego dnia Miłosiernemu Panu. Trzeba
wpatrywać się w Świętych Kościoła, których życie było przepełnione po brzegi
Bogiem. Pomimo swych ludzkich wad, słabości, często ograniczeń- potrafili być
wiernymi do końca. Oblubienicą, która potrafiła wyglądać przyjścia Pana była
św. Benedykta od Krzyża (Edyta Stein). Doświadczyła światła w ciemności… Jej
odwaga i pełnia miłości została w potwierdzona w sposób najbardziej radykalny,
przez męczeńską śmierć w obozie koncentracyjnym. „Kto należy do Chrystusa, musi
przeżyć całe Jego życie”- mówiła pokorna mniszka. W ciele drobnej kobiety-
filozofa i mistyczki, najpełniej objawił się pocałunek Boga. Odnalazła
kochającego Boga w brudzie i beznadziei obozowego losu; spotkała Chrystusa
Oblubieńca, który przeprowadził Ją przez gehennę śmierci (Shoah), wprowadzając
w wieczne szczęście.