Marność
nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami – wszystko jest
marnością. Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod
słońcem? Pokolenie przychodzi i pokolenie odchodzi, a ziemia trwa po wszystkie
czasy. Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje śpieszy z powrotem, i
znowu tam wschodzi. Ku południowi ciągnąc i ku północy zawracając, kolistą
drogą wieje wiatr i znowu wraca na drogę swojego krążenia. Wszystkie rzeki
płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera; do miejsca, do którego rzeki płyną,
zdążają one bezustannie. Każde mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek
wyrazić wszystkiego słowami. Nie nasyci się oko patrzeniem ani ucho napełni
słuchaniem. To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co
znowu się stanie, więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem…
Mądrość Koheleta dla nas
współczesnych jest często niewygodną i trzeźwą katechezą życia. Prorok nie jest
fantastą, czy wycofanym moralistą snującym na uboczu „pesymistyczną” filozofię
codzienności. Wręcz przeciwnie to człowiek mądry, przenikliwy, na wskroś
realistyczny. Potrafić z wielką sprawnością rozgryźć świat i człowieka
przyssanego do swoich przyzwyczajeń, rzeczy i zachcianek. Ów Kaznodzieja był
zapewne wykształconym Żydem, pochodzącym z gruntownie wykształconej elity
Izraela. Pisał w Palestynie, ale do aspiracji i zmagań swego narodu odnosił się
obojętnie, a nawet sceptycznie. Miał przenikliwe spojrzenie, które potrafił
przełożyć na ostre słowa krytyki rzeczywistości. Widział aż nadto wyraźnie, że
ludzie dobrzy nie otrzymują żadnych nagród, a na złych nie spadają kary. Wedle
Koheleta w ostatecznym rozrachunku losami ludzkimi rządzi czas i przypadek. Na
świecie nic się nie zmienia, wszystko toczy się w ramach wiecznie powtarzających
się cyklów, które donikąd nie prowadzą, a śmierć ingeruje w tok wydarzeń w
sposób absolutnie bezsensowny. Ostatecznie jego przemyślenia, nie są aż tak
pesymistyczne jak może się komuś wydawać przy początkowej i powierzchownej
lekturze jego rozważań. Człowiek musi stanąć naprzeciw świata i wytrwać; nie
może zrezygnować i poddać się fatalizmowi. Trzeba trzeźwo i roztropnie cieszyć się
życiem, a tym samym nie pozwolić zawłaszczyć się rzeczom. Nie należy dopuszczać
do przesytu, ale jeśli zachowuje się umiar, to trzeba iść dalej, spożywając
swój chleb w radości i używać życia. Prorok wskazuje na inwestycję w pracę nad
sobą, tym samym jawi się jako prekursor „odnowy wewnętrznej”. Myśliciel, nie
wskazuje na ucieczkę od świata- w sensie porażki, bezczynności, braku sił.
Świat stworzony został jako dobry, tylko człowiek zaczął go źle uprawiać,
użytkować- tym samym doprowadził do deprawacji i naruszenia stanu harmonii. W
Jego przemyśleniach możemy odkryć podstawy chrześcijańskiej ascetyki, wyrażonej
w dystansie do tego, co zewnętrze i mogące odebrać człowiekowi wolność
istnienia. Obecne życie określane jest jako „krótkie, ulotne, pełne cierpień i
złudzeń”. Kiedyś całe rzesze chrześcijan- nie tylko mnichów udawało się na
pustynię, ale nie gardzieli oni społeczeństwem ludzkim, poza takim które św.
Bazyli określał jako społeczeństwo „ludzi próżnych i rozwiązłych”, które może
utrudniać skoncentrowanie się na Bogu i zawłaszczyć w sferze ludzkich
przyjemności. Według Abby Izajasza świat, od którego winniśmy uciekać to świat,
który zmusza nas do zapomnienia Boga i wciąga nas w grzech. „Mamy unikać tego,
co nas oddala od Boga, a równocześnie przeżywać to, co daje nam okazję do
służenia Mu.”( T. Spidlik). Rosyjski filozof Sołowjow próbuje ten stan
przełożyć na etykę i wyjaśnia: „We wszystkim, co istnieje, powinniśmy dojrzeć
możliwość (potencjalność) dobra i przyczynić się do tego, aby owa możliwość
stała się rzeczywistością”. Stąd serca ludzi szukających Boga i
przechadzających się przez świat, jak przez wielki przedpokój- winny być
wypełnione pokojem wewnętrznym i sercem opróżnionym od niepokojów. Stąd staje
się bardziej wyraźne stwierdzenie o. Floreńskiego, „że celem ascezy jest nie
tyle stworzenie osobowości dobrej, ile raczej pięknej- oblicza, które
rozświetla swoje otoczenie”. Chyba wyszliśmy bardzo poza myśl Koheleta,
ukazując, że człowiek nie jest niewolnikiem, czy konsumpcyjną ubezwłasnowolnioną
marionetką- lecz istotą przekraczającą struktury świata, zahaczającą tym samym
o piękno i świętość Boga.