czwartek, 1 września 2016

1 Kor 3, 18-23
Bracia: Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: «On udaremnia zamysły przebiegłych» lub także: «Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców». Niech się przeto nie chełpi nikt z powodu ludzi! Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe, wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga.
Rozpoczęcie kolejnego roku szkolnego. Obawy i zmagania nauczycieli z coraz bardziej nieuchwytnym i wymykającym się poznawczo młodym pokoleniem. Rozterki i napięcia uczniów dla których szkoła jest często nieuniknionym oraz przymusowym etapem życia. Z sentymentem wracam do mojej edukacyjnej młodości; wydaje się, że wtedy wszystko było łatwiejsze, bardziej proste i pozbawione mnóstwa niepotrzebnych rytuałów czy opakowań. Szkoła przekazywała wiedzę, a co najważniejsze mądrość- opartą na autorytecie doświadczonych ludzi. Nie było rankingów, słupków, wyścigów po wyniki…, kombinowania i udowadniania czegokolwiek. Człowiek uczył się dla siebie; pokonywał kilometry do różnych bibliotek, nasłuchiwał świata, rozglądał się z ciekawością, stawiając te odwieczne filozoficzne pytanie: dlaczego ? Każdy jakoś podświadomie wiedział, że zdobyta mądrość jest wartością, która nie dewaluuje się. Potrafiłem się zadziwiać najmniejszymi sprawami, szukając mozolnie odpowiedzi na zadane kwestie, czy problemy. Nawet trud zdobywania wiedzy był pozbawiony szczególnych napięć, stresów i niepotrzebnych stanów psychicznych mogących naruszyć w posadach zdrowie człowieka. W dzisiejszych szkołach pozostała tylko sucha wiedza- wklejana i importowana do głów w różnych opakowaniach i zmieniających się z prędkością światła podręcznikach i podstawach programowych. Zestresowani nauczyciele i uczniowie skazani na siebie niczym rozbitkowie- dryfujący wspólnie- jak na obrazie Gericaulta pt. „Tratwa Meduzy”. Gdzie wspólnie dobiją ? Szkoła dwudziestego pierwszego wieku. Tony biurokracji i makulatury, pochłaniają edukacyjne projekty, chwyty marketingowe; wszystko, aby urzeczywistnić marzenia biurokratów siedzących gdzieś wysoko za biurkiem i snujących wizję liberalnej wszechnicy wiedzy. Znaleźć dzisiaj mądrego i elokwentnego belfra mówiącego poprawną polszczyzną, graniczy z tym samym pragnieniem, które miał filozof Diogenes szukając z pochodnią człowieka. Odnaleźć ucznia siedzącego u stóp poczciwego mędrca- zasłuchanego z namiętną wrażliwością i przenikliwością, staje się bezpłodnym roztrząsaniem zamierzchłych czasów. „Jesteśmy jak karły na barkach olbrzymów”- powtarzał ze średniowieczną łagodnością Bernard z Chartres. Wszystko jakoś skarłowaciało, a pamięć o olbrzymach przeszła w sferę zapomnianego mitu. Dysonans- nastąpiło tragicznie rozmycie, a może erozja…; a młodzież zamiast być mądrzejsza, stała się bardziej egoistyczna, próżna, rozbita wewnętrznie i otumaniona internetem. Miał rację Gogol kiedy mówił: „Gdyby ludzie byli mądrzejsi, nie byłoby wcale egoistów”. Gdzie się podziała kuźnia mądrości-przenikliwość Salomona, scholarchat Platona i lykejon Arystotelesa- mądrość Jerozolimy i Aten ? Czy pozostały tylko zgliszcza i peryferia tych dawnych szkół ? Proudhon pisał: „Prawdziwa szkoła to warsztat pracy”, a ta dzisiejsza to jako tako prosperująca firma. W każdym bądź razie nie można poddać się narzekaniu i penetrowaniu zamierzchłej historii; trzeba stanąć naprzeciw nowych czasów i wyzwań. Trzeba prometejskiej determinacji, aby przebić się przez szczelne schematy i kuratoryjne dywagacje; wzbić się ku mądrości- tej boskiej- czyniącej życie człowieka bardziej szczęśliwym. Zakończę profetycznymi słowami poety Norwida: „Bo nie jest światło, by pod korcem stało. Ani sól ziemi do przypraw kuchennych; Bo piękno na to jest, by zachwycało Do pracy; praca- by się zmartwychwstało”.