Gdy
Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej,
imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim. Gdy
Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i
siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego
uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” On,
usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle
mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia
niż ofiary». Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.
Chrystus przychodzi do
Kafarnaum, a właściwie to wchodzi do życia konkretnego człowieka. To
symboliczna scena, której słowo wybrania będzie przenikać przez czas i miejsca,
„zawłaszczając” dla siebie całe rzesze osób w których sercach rozbrzmiewać będzie
słowo Chrystusa: „Pójdź za Mną”. Janusz Pasierb pisał: „Nie ma miłości bez
odpowiedzi. Serce odeszło dalej choć odeszło, byle nie dla siebie”. Powołanie
jest zawsze „fuzją” dwóch woli i serc- komplementarności i harmonii, przy jednoczesnym
porzuceniu przez człowieka tego, do czego się przywykło, przyzwyczaiło,
własnego poukładanego pozornie świata. "Komora celna"- to również przestrzeń naszej
egzystencji- miejsce nawiedzenia i duchowej metamorfozy. „Nadzwyczaj silna
łaską mnie ogarnęła. Poszedłem do Kościoła nie posiadając wiary, czułem się
dobrze jedynie tam. Spędziłem tam długie godziny powtarzając tę dziwną
modlitwę: Mój Boże, jeśli Jesteś, spraw bym Ciebie poznał”- zwierzał się w swoich
pismach bł Karol de Foucauld. Chyba niezwykle ważnym wymiarem drogi powołania
jest niedostrzegalne na zewnątrz napięcie duszy, emocjonalne- rozpostarte pomiędzy
euforią chwili wybrania i spojrzenia Boga pełnego miłości, a momentem próby-
cierpienia, lęku, męczeństwa. Powołanie należy odczytywać w perspektywie
Krzyża- Miłości- całkowitego daru z siebie. Powołanie jest włóczęgą po śladach
Chrystusa, aż do utożsamienia się z Jego Krzyżem. Wielki kapłan o. Sergiusz
Bułgakow, doświadczony cierpieniem choroby nowotworowej napisał niezwykłe
słowa: „Szukam Tego, który, za nas umarł; pragnę Tego, który za nas
Zmartwychwstał”.