Ja,
Jan, ujrzałem na prawej dłoni Zasiadającego na tronie księgę zapisaną wewnątrz
i na odwrocie opieczętowaną siedmiu pieczęciami... I mówi do mnie jeden ze
Starców: «Przestań płakać! Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida,
tak że otworzy księgę i siedem jej pieczęci».
Wiara przez wieki
zanurzona w kulturze multiplikowała barwne i rozpłomienione ludzkim umysłem
wyobrażenia Boskiego finału dziejów. Wczytując się w końcowe stronnice Nowego
Testamentu, ludzie wiary, próbowali ograniczonością umysłu i serca dotknąć choć
fragmentu świata na którego widnokręgu pojawi się zwycięski Lew Judy. Symbole
zrodzone z nadmiaru światłości w głowie już sędziwego Jana Apostoła zdają się
tkać cudowny dywan po którym można odbyć przechadzkę ku bramie przemienienia
czasu i przestrzeni. „Dalejże więc- pisał ogarnięty radością Henryk Suzo-
serce, rozum i uczucie, zstępujcie w bezkresną przestrzeń rzeczy najbardziej
umiłowanych.” Apokalipsa jest fascynującym zapisem końca i jednocześnie
początku- już przeobrażonego świata w Bogu. Księga ta ze zdumiewającą siłą
pozwala widzieć sens egzystencji w Zmartwychwstaniu i Pięćdziesiątnicy
Chrystusa. Odsłania się zasłona i historia nabrzmiała od ludzkich dramatów i
osobistych tragedii- galopująca na linii czasu wchodzi w pełnię rozkwitając
ferią i pięknem świata którego kontury próbowała szkicować ludzka wyobraźnia. Czy
ten świat w którym się rodzimy, wzrastamy, zdobywamy potrzebne umiejętności,
kochamy i przeżywamy paletę różnorodnych emocji- jest jedynym z możliwych obszarów
naszego przebywania ? „Ten, kto nie może zobaczyć, co jest za zasłoną, nie ma
prawa powiedzieć, że tam nie ma niczego”(H. Kung). Mamy prawo nosić w sobie
głębokie przeświadczenie o niezwykłym świecie Boga. Pierwsi wyznawcy wznosili
modlitewne westchnienie: „Niech przyjdzie łaska i przeminie ten świat” (Didache). Chrześcijaństwo elastycznie
posługuje się słowem: Nadzieja. Jestem przekonany, że nosimy w sobie obraz
wieczności. W końcu jesteśmy ludźmi tęsknoty- Adwentu. Nadzieja uchyla
niewidoczne drzwi naszej wyobraźni podprowadzając na paluszkach, cichutko ku
Temu, który jest Zmartwychwstaniem i Życiem. Zdecydowanie łatwiej się żyje i
umiera, będąc człowiekiem głęboko wierzącym. Noszę w sobie głębokie
przekonanie, że spełnią się słowa Chrystusa które skierował do Natanaela:
„Zobaczysz jeszcze większe rzeczy” (J 1,50).
Wieczność jest Boża i ludzka. Współpracujemy z Bogiem, aby ją osiągnąć.
Cała nasza historia jak również sekwencje towarzyszących naszemu życiu wydarzeń,
są wzlotem ponad teraźniejszość. Nieustannie transcendujemy naszą egzystencję.
Dzięki temu przyszłość- jak wyraził to w swoich intuicjach rosyjski filozof
Frank- nie jest po prostu przed nami, lecz stanowi część historii,
teraźniejszość przeczuwaną, przeduczestniczącą, już realną. „Ponieważ Bóg
istnieje, ja jestem nieśmiertelny- pisał z eschatologiczną wrażliwością
Dostojewski- Moja nieśmiertelność jest nieodzowna choćby dlatego, że Bóg nie
zechce zgasić na zawsze płomienia miłości, który zapłonął dla Niego w moim
sercu”.