czwartek, 22 listopada 2018


Ap 5, 1-10       

Ja, Jan, ujrzałem na prawej dłoni Zasiadającego na tronie księgę zapisaną wewnątrz i na odwrocie opieczętowaną siedmiu pieczęciami... I mówi do mnie jeden ze Starców: «Przestań płakać! Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida, tak że otworzy księgę i siedem jej pieczęci».

Wiara przez wieki zanurzona w kulturze multiplikowała barwne i rozpłomienione ludzkim umysłem wyobrażenia Boskiego finału dziejów. Wczytując się w końcowe stronnice Nowego Testamentu, ludzie wiary, próbowali ograniczonością umysłu i serca dotknąć choć fragmentu świata na którego widnokręgu pojawi się zwycięski Lew Judy. Symbole zrodzone z nadmiaru światłości w głowie już sędziwego Jana Apostoła zdają się tkać cudowny dywan po którym można odbyć przechadzkę ku bramie przemienienia czasu i przestrzeni. „Dalejże więc- pisał ogarnięty radością Henryk Suzo- serce, rozum i uczucie, zstępujcie w bezkresną przestrzeń rzeczy najbardziej umiłowanych.” Apokalipsa jest fascynującym zapisem końca i jednocześnie początku- już przeobrażonego świata w Bogu. Księga ta ze zdumiewającą siłą pozwala widzieć sens egzystencji w Zmartwychwstaniu i Pięćdziesiątnicy Chrystusa. Odsłania się zasłona i historia nabrzmiała od ludzkich dramatów i osobistych tragedii- galopująca na linii czasu wchodzi w pełnię rozkwitając ferią i pięknem świata którego kontury próbowała szkicować ludzka wyobraźnia. Czy ten świat w którym się rodzimy, wzrastamy, zdobywamy potrzebne umiejętności, kochamy i przeżywamy paletę różnorodnych emocji- jest jedynym z możliwych obszarów naszego przebywania ? „Ten, kto nie może zobaczyć, co jest za zasłoną, nie ma prawa powiedzieć, że tam nie ma niczego”(H. Kung). Mamy prawo nosić w sobie głębokie przeświadczenie o niezwykłym świecie Boga. Pierwsi wyznawcy wznosili modlitewne westchnienie: „Niech przyjdzie łaska i przeminie ten świat” (Didache). Chrześcijaństwo elastycznie posługuje się słowem: Nadzieja. Jestem przekonany, że nosimy w sobie obraz wieczności. W końcu jesteśmy ludźmi tęsknoty- Adwentu. Nadzieja uchyla niewidoczne drzwi naszej wyobraźni podprowadzając na paluszkach, cichutko ku Temu, który jest Zmartwychwstaniem i Życiem. Zdecydowanie łatwiej się żyje i umiera, będąc człowiekiem głęboko wierzącym. Noszę w sobie głębokie przekonanie, że spełnią się słowa Chrystusa które skierował do Natanaela: „Zobaczysz jeszcze większe rzeczy” (J 1,50).  Wieczność jest Boża i ludzka. Współpracujemy z Bogiem, aby ją osiągnąć. Cała nasza historia jak również sekwencje towarzyszących naszemu życiu wydarzeń, są wzlotem ponad teraźniejszość. Nieustannie transcendujemy naszą egzystencję. Dzięki temu przyszłość- jak wyraził to w swoich intuicjach rosyjski filozof Frank- nie jest po prostu przed nami, lecz stanowi część historii, teraźniejszość przeczuwaną, przeduczestniczącą, już realną. „Ponieważ Bóg istnieje, ja jestem nieśmiertelny- pisał z eschatologiczną wrażliwością Dostojewski- Moja nieśmiertelność jest nieodzowna choćby dlatego, że Bóg nie zechce zgasić na zawsze płomienia miłości, który zapłonął dla Niego w moim sercu”.