środa, 28 listopada 2018


Mk 1,1-8

Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. Jak jest napisane u proroka Izajasza: „Oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”. Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów...  

Słowo o konieczności nawrócenia rozbrzmiewa z pustyni. Przepowiadanie Jana Chrzciciela ma ogromną moc uczynić z pustyni rozkwitający ogród. Miejscem adwentu jest pustynia. W takiej przestrzeni trzeba zderzyć się z pustką, obcością, poczuciem lęku i brakiem życia. Siedlisko szarańczy, skorpionów i wijących się jak fale wydm piasku. Z drugiej strony to miejsce bezludne staje się przestrzenią zamieszkaną- przestrzenią dla Słowa które ożywia to, co martwe. Pustynia jest miejscem interwencji Boga, tam najczęściej wyprowadza człowieka, aby przemówić do serca. „Istotne by człowiek wiedział, że Bóg go kocha” (Mikołaj Kabasilas). Przez doświadczenie pustyni przechodzi sam Chrystus, pokazując że kiedy człowiek zmierzy się ze swoimi lękami i pokusami, po nich może przyjść tylko śmierć lub rozkwit życia- metanoia. „Jeśliby życie wokół mnie zamieniło się w pustynię, muszę pamiętać że jest to czas próby”. A Bóg zbliża się o wiele bardziej do ludzi poddanych próbie. Współczesne malarstwo jest wypełnione motywem pustyni, surrealistyczne, pełne ekscentryczności, naszpikowane metaforami oraz symbolicznymi wizjami, zaczerpniętymi z otchłani świadomości obrazy choćby Salvadora Dali.  Dla Heideggera człowiek jest zawsze w sytuacji historycznej, jest w świecie i zawsze z innymi. Bez jakiegokolwiek uzasadnienia stawia tezę: „człowiek spadł nie wiadomo skąd i został rzucony w absurdalność świata. Żyje w świecie pełnym trosk, co utrudnia jego poznanie; jest roztargniony, unika siebie samego i staje się przedmiotem anonimowym, bezosobową cząstką społeczeństwa. Świat jest zbudowany z trosk i sztucznych konstrukcji, dlatego ludzkie „ja” jest uchwytne tylko na tle niebytu, nicości. Nicość jest bardziej realna niż złudny, kłamliwy świat. Tylko wolność jest nieograniczona- zdaniem filozofa, i przeciwstawia się śmierci. Na pustyni człowiek czuje się „bogiem bezsilnym”. Dopiero w takim środowisku wychodzi cała prawda o nim samym. Wędrujesz przez wydmy piaskowe i na przestrzeni dziesięciu kroków nogi zapadają się pod ziemię, a po chwili człowiek zapada się po pas- totalna bezradność. Mają rację mistycy muzułmańscy, którzy twierdzą, ze pustynia stwarza możliwości rozwoju „kultu własnego jestestwa wewnętrznego”. Przemierzanie tych obszarów samotności uwalnia człowieka od chęci przypodobania się ludziom, do dostosowania własnego oblicz i własnych gestów do gustów widowni”. Na pustyni jesteśmy skazani tylko na siebie, obnażeni z egoizmu i chęci popisywania się, czy kreowania fałszywego obrazu siebie. To sprawia że jesteśmy najbliżej spotkania się z prawdą o sobie, czasami bolesną ale jakże terapeutyczną. Tu dokonuje się nawrócenie człowieka, chrzest w Duchu i Prawdzie. Wtedy nabierają głębokiego sensu słowa ojców pustyni: „Kiedy nauczysz się żyć bez ludzi, wówczas ludzie zobaczą, że nie mogą żyć bez ciebie”. Tam mocne słowa Jana Chrzciciela muszą rozerwać wszystkie krępujące łańcuchy. Wyzwolić w sobie ogromny, a stłumiony potencjał duchowy… odkryć na nowo łaskę chrztu. Ważne jest wyjście na pustynię, opuścić schematy myślenia, porzucić skrupulatnie zapisany kalendarz, wyjść na otwartą przestrzeń w której można wykrzyczeć z całych sił ból swojej duszy. Wyłączyć komputer, zaryglować „okno na świat”, a wejść w świat Boga. Nie bójmy się porzuceń tych spraw do których przywykliśmy, dać czas który nie posiadam Bogu. Pamiętajmy Pan nadejdzie z pustyni.