Bóg wiary dochowuje na
wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność uwięzionych.
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność uwięzionych.
Treść tego psalmu niezwykle wyraźnie
i mocno koresponduje z dzisiejszymi – uroczystymi wydarzeniami, związanymi z
setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. To wyjątkowy jubileusz w
którym dokonuje się intensywna refleksja
nad historią, wdzięcznością wobec Boga i licznych bohaterów którzy poświęcili
własne życie dla „zmartwychwstania” Ojczyzny. W mediach będzie się mnożyło od
licznych debat, dyskusji, przemówień, mniej lub bardziej egzaltowanych
wystąpień. Język patriotycznej poezji, muzyka i defilady zakryje być może na
chwilę polityczne spory i wewnętrzne niesnaski. Pomimo różnych punktów
widzenia- spójnych lub zbieżnych- pozostaje jedno intensywnie przeżywane
odczucie- wdzięczność. Wolność to największy dar, a rozumieją to najlepiej ci,
których dzieje narodu były rozszarpywane przez wrogie mocarstwa, zakulisowe
interesy i złowrogie intencje. Każdy dojrzale przeżywający swoją tożsamość i
przywiązanie do tradycji naród będzie wyrywał się z mrocznych sideł niewoli ku
życiu w pełni wolnemu. Jesteśmy niczym orzeł z piastowskiego gniazda,
wzlatujący wciąż wyżej i wyżej- wbrew naporom i burzom ideologicznych systemów,
czy opacznie rozumianemu europejskiemu uniwersalizmowi. „Są ludzie, którzy mają
apetyt na cudzą wolność i ludzie, którzy boją się ciężaru własnej wolności” (J.
Pasierb). Ojczyzna to coś więcej niż naród, terytorium, język, czy dobrze nam
znane krajobrazy dzieciństwa. Ojczyzna to Matka, a o takiej się mówi z
szacunkiem i miłością. Bez ojczyzny człowiek jest bezdomnym, tułaczem,
cierpiącą jednostką w obcych ojczyznach- ciągle tęskniący i podtrzymujący w
duszy fragmenty rodzinnego domu. Ciągle powracają w duszy narodu słowa Norwida:
„Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla
darów nieba. Tęskno mi, Panie. Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony są- jak
odwieczne Chrystusa wyznanie. Bądź pochwalony ! Tęskno mi, Panie...” Mimo
chrześcijańskiego przekonania, że nasza ojczyzna jest w niebie- jest jeszcze
inna ważna przestrzeń- ziemia, którą całuje się z szacunkiem, po której się stąpa
i której zapach staje się pierwociną tej Boskiej Ojczyzny. „W życiu nie ma
niczego przypadkowego i zewnętrznego- pisał M. Bierdiajew- wszystko ma sens,
wszystko coś znaczy, czyli jest znakiem innego świata. Przeżyć religijnie
jakieś wydarzenie to znaczy przeżyć jego wewnętrzny sens, zrozumieć je
wewnętrznie, z głębi duchowego doświadczenia, przeżyć je jako swój los, jako
zesłane przez Opatrzność Bożą.” Odzyskanie niepodległości nie świętujemy tylko
na sposób świecki, okraszony reprezentacyjnym ceremoniałem. Świętujemy ten
dzień również w duchu religijnym, bowiem dzieje naszego narodu splotły się z
chrześcijaństwem- przyjętym przez przodków, rozkwitającym na polu ludzkich serc
przenikniętym na wskroś ożywczym źródłem Ewangelii. Nasze anamnesis naznaczone jest zstąpieniem Ducha Świętego, który to polski
Wieczernik uczynił na falistym horyzoncie historii, miejscem intensywnego
promieniowania wiarą i ufnością; odwagą w zwycięstwo dobra nad złem. Jest w
naszym narodzie jakieś ciągle kiełkujące ziarno mesjanizmu- profetyczna misja
bycia stróżem tradycji i największych świętości które dla kosmopolitów przyglądających
się z zewnątrz stanowią źródło niepokoju i podejrzliwości. Możemy mówić o „idei
polskiej” wyrosłej z ciała Ojczyzny krzyżowanej i powstającej z kolan. My
Polacy nieustannie niesiemy w sercu wolność, powracamy- mówiąc słowami Herberta
do „wody z dzieciństwa- do splątanych korzeni- do uścisku pamięci...” Na jednym
ze skrzydeł tryptyku Malczewski namalował Ojczyznę,
jako Chrystusa narodów. Kobieta i matka
z dwojgiem dzieci. Na jej twarzy wypisuje się zatroskanie, a w spojrzeniu
utrwala się jakiś zapis dramatu. Jest ona pielgrzymem- tułaczem szukającym
utraconej ziemi. Tym, co jest nie możliwe do zabrania i wywłaszczenia to wiara
o której wspomina krzyżyk zawieszony na piersi. Kwiaty wpięte we włosy-
stanowią symbol przeżywanych nieszczęść. Otulona purpurowym płaszczem- niczym
Chrystus wyszydzony i skazany na via
crucis. W tej ujmującej narracji pojawia się również promyk nadziei- niczym
paschalny akord- dziewczyna na obrazie trzyma w dłoniach zerwane kajdany-
symbol zniewolenia, ale one już nie oplatają ciała narodu. Kiedy Malczewski
pracował nad obrazem Polska była już podzielona poprzez trzech zaborców; nie
było jej na mapie Europy. Artysta nosił w sobie nadzieję, że przyjdzie taki
dzień kiedy nastąpi wolność. W tle obrazu widzimy ukwiecone pole; rumianki i
chabry wychylają się ku rozświetlonemu niebu. „W dzieciństwie poznaje się
kwiaty, zioła, zboża, zwierzęta, pola, łąki, słowa, owoce- pisał o obliczu
Ojczyzny Różewicz- Na początku Ojczyzna jest blisko. Na wyciągnięcie ręki.
Dopiero później rośnie, krwawi, boli.” Żyjemy dzisiaj w wolnym kraju. Opadły
wojenne zawieruchy, odbudowane zostały zgliszcza miast i wsi, zasadzone zostały
lasy, użyźnione pola i dzieci uśmiechnięte spoglądają beztrosko ku niebu. Młode
pokolenie żyje innymi priorytetami, naznaczone jest demonami nowoczesności
które pustoszą wewnętrznie i cicho. Wielu przestało tkać myśli o przeszłości-
żyją tu i teraz. Ale czy potrafimy sobie poradzić z powierzoną nam przez
przodków z wolnością ? Spróbujmy docenić ten dar- poczuć się autentycznie
wdzięcznymi. Ojczyzna- wyzna językiem poezji A.Słonimski- „Pytasz się, synu,
gdzie jest i jaka ? W niezmierzonej krainie leży. Jest w każdym sercu Polaka, co
o nią walczył, cierpiał i wierzył.”