Jak
błyskawica wybiega ze wschodu jawi się na
zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Nagle objawi się
wszystkim i nikt nie będzie potrzebował pytać, czy Chrystus jest tu, czy tam- św.
Jan Chryzostom
Chrześcijaństwo zostaje
zaproszone do postawy czujności i gotowości na przyjście Pana. Tylko nieustanna
świadomość adwentu, stawia ludzi wierzących w perspektywie przyszłości, której
centralnym momentem będzie Parousia- triumfująca
obecność, przybycie i objawienie się Chrystusa- połączone z odnowieniem
człowieka i świata. W jednym ze swoich listów św. Paweł napisał, że powinniśmy
spieszyć się w życiu, albowiem czas jest zwodniczy (1Kor 7,29). „Wszystkie dni
naszego życia przeżywamy tak, jak gdybyśmy w pośpiechu i niedbale przepisywali
„na brudno” nasze dzieje, planując że, pewnego dnia przepiszemy ten „brudnopis”
na czysto. Żyjemy tak z roku na rok, nie dokonując dokładnie i w pełni tego,
czego możemy dokonać. Usprawiedliwiamy się, przy tym, że przyjdzie na to czas.
Wmawiamy sobie: później coś jeszcze w tym życiu osiągnę; można będzie zrobić to
później; któregoś dnia przepiszę to na czysto…” (A. Bloom). Widać w tych
słowach potrzebę przeżywania swojego życia w perspektywie nadejścia Pana. Tak
porządkować swoje życie, aby się później nie zdziwić i nie zawstydzić; wiele chciałem uczynić- a wszystko to, okazało się słomianym zapałem. Obraz chrześcijanina z zapaloną
lampą w dłoni i przepasanymi biodrami, wyraża błogosławione napięcie-
wypełnione miłością Oblubienicy Kościoła do swojego Umiłowanego. Powinniśmy
sobie nieustannie uświadamiać prawdę, iż żyjemy w eonie eschatologicznym, który
odmierzany za pomocą naszych ziemskich zegarów przybliża nas ku aktualizacji
Dnia Pańskiego, który dokonuje się „teraz”- przekraczając ową błogosławioną
chwilę, poczuciem „opóźniania się”. Bóg przekracza nasz czas, dowodząc, że
chwila Jego nadejścia, nie jest możliwa do uchwycenia i przewidzenia. Czasami
Bóg się spóźnia, aby sprawdzić czy potrafimy na Niego cierpliwie czekać. Mamy
czuwać i przeżywać życie w wierności Panu i pokornemu poddaniu się mądrości
Ewangelii- która usuwa z serc poczucie lęku i objawia nadzieję zmartwychwstania
i nowego świata. Czuwanie, nie polega na założeniu rąk i wpatrywaniu się w
niebo; jest maksymalnym przeżywaniem egzystencji, która uobecnia tu i teraz
Królestwo Boże. Czuwanie opromienione światłem lampy, do której dolewa się
systematycznie oliwę wiary. Hilary z Poitiers nazywa lampę „promieniującym
światłem duszy, oświetlonej sakramentem Chrztu Świętego”. Chrześcijanin staje się w pełni człowiekiem,
kiedy jego dusza zostaje rozświetlona blaskiem wiary. Staram się wbrew odczuwalnemu pesymizmowi świata, żyć nadzieją i trwać na modlitwie, wołając:
Marana Tha !