poniedziałek, 19 listopada 2018


Jak błyskawica wybiega ze wschodu  jawi się na zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Nagle objawi się wszystkim i nikt nie będzie potrzebował pytać, czy Chrystus jest tu, czy tam- św. Jan Chryzostom

Chrześcijaństwo zostaje zaproszone do postawy czujności i gotowości na przyjście Pana. Tylko nieustanna świadomość adwentu, stawia ludzi wierzących w perspektywie przyszłości, której centralnym momentem będzie Parousia- triumfująca obecność, przybycie i objawienie się Chrystusa- połączone z odnowieniem człowieka i świata. W jednym ze swoich listów św. Paweł napisał, że powinniśmy spieszyć się w życiu, albowiem czas jest zwodniczy (1Kor 7,29). „Wszystkie dni naszego życia przeżywamy tak, jak gdybyśmy w pośpiechu i niedbale przepisywali „na brudno” nasze dzieje, planując że, pewnego dnia przepiszemy ten „brudnopis” na czysto. Żyjemy tak z roku na rok, nie dokonując dokładnie i w pełni tego, czego możemy dokonać. Usprawiedliwiamy się, przy tym, że przyjdzie na to czas. Wmawiamy sobie: później coś jeszcze w tym życiu osiągnę; można będzie zrobić to później; któregoś dnia przepiszę to na czysto…” (A. Bloom). Widać w tych słowach potrzebę przeżywania swojego życia w perspektywie nadejścia Pana. Tak porządkować swoje życie, aby się później nie zdziwić i  nie zawstydzić; wiele chciałem uczynić- a wszystko to, okazało się słomianym zapałem. Obraz chrześcijanina z zapaloną lampą w dłoni i przepasanymi biodrami, wyraża błogosławione napięcie- wypełnione miłością Oblubienicy Kościoła do swojego Umiłowanego. Powinniśmy sobie nieustannie uświadamiać prawdę, iż żyjemy w eonie eschatologicznym, który odmierzany za pomocą naszych ziemskich zegarów przybliża nas ku aktualizacji Dnia Pańskiego, który dokonuje się „teraz”- przekraczając ową błogosławioną chwilę, poczuciem „opóźniania się”. Bóg przekracza nasz czas, dowodząc, że chwila Jego nadejścia, nie jest możliwa do uchwycenia i przewidzenia. Czasami Bóg się spóźnia, aby sprawdzić czy potrafimy na Niego cierpliwie czekać. Mamy czuwać i przeżywać życie w wierności Panu i pokornemu poddaniu się mądrości Ewangelii- która usuwa z serc poczucie lęku i objawia nadzieję zmartwychwstania i nowego świata. Czuwanie, nie polega na założeniu rąk i wpatrywaniu się w niebo; jest maksymalnym przeżywaniem egzystencji, która uobecnia tu i teraz Królestwo Boże. Czuwanie opromienione światłem lampy, do której dolewa się systematycznie oliwę wiary. Hilary z Poitiers nazywa lampę „promieniującym światłem duszy, oświetlonej sakramentem Chrztu Świętego”.   Chrześcijanin staje się w pełni człowiekiem, kiedy jego dusza zostaje rozświetlona blaskiem wiary.  Staram się wbrew odczuwalnemu  pesymizmowi świata,  żyć nadzieją i trwać na modlitwie, wołając: Marana Tha !