niedziela, 22 marca 2020


I Pan Zastępów skierował do mnie to słowo: „Tak mówi Pan Zastępów: Post z czwartego, post z piątego, post z siódmego i post z dziesiątego miesiąca niech się zamieni dla narodu judzkiego w radość, wesele i święto przyjemne. Ale miłujcie  prawdę i pokój !” (Za 8, 18-19).

Słowo proroka Zachariasza zwiastujące erę mesjańską, doskonale odzwierciedla atmosferę która towarzyszy chrześcijanom na wielkopostnej drodze. Przeszliśmy połowę drogi ku Świętom Paschalnym; na twarzach strudzonych wędrowców rysuje się radość z doświadczonego ocalenia. Pustynia serca zaczyna rozkwitać i staje się rajem oczekującym na przyjście zwycięskiego Pana. Nawet na zewnątrz przyroda budzi się do życia, a piękno kwitnących drzew owocowych i zapach trawy ogrzanej słońcem- roztańczonej muśnięciem wiatru- oznajmia, że budzi się do życia wiosna, a wraz z nią grzeszny człowiek. Również stare religie ziemi wchodzą do chrystianizmu zdolnego wszystko przemienić. „Moja miłość zmieniła się w płomień, a ten płomień stopniowo pochłania to, co we mnie jest ziemskie” (Novalis). Świat zaczyna jawić się jako przeniknięty łaską kościół, nasycony witalnością wschodzącego na horyzoncie Chrystusa- „słońca eonów”(św. Maksym Wyznawca). W Kościele człowiek odnajduje „samego siebie, ale siebie nie w bezsile swojej samotności duchowej, a w swojej mocy duchowej, szczerego zjednoczenia ze swymi braćmi, ze swoim Zbawicielem. Odnajduje siebie w swojej doskonałości, lub mówiąc ściślej to, co jest doskonałe w nim samym, Boże natchnienie, które ciągle ulatnia się ze strasznej nieczystości każdego jednostkowego istnienia osoby” (A. Chomiakow). Między wdychanym powietrzem a wewnętrznym poruszeniem łaski zachodzi cudowna harmonia. „Jego myśli nie były bowiem opanowane przez troski tego świata ani inne rzeczy, których doznają ludzie i wszelkie istoty obdarzone ciałem. Znajdował się w niematerialnym świetle i, jak mu się wydawało, sam stał się światłem. Zapomniał o całym świecie. Jego oczy były napełnione łzami, on sam zaś- nieopisaną radością i weselem”- pisał św. Symeon Nowy Teolog. Bóg tchnie życie w każdą cząstkę naszej cielesności- czyniąc je „ciałem duchowym”- jakby rezurekcyjnym. Łzy grzesznika zostają otarte, błoto położone na oczy przywraca zmysł wzroku, rany są zabliźnione, serce pompuje miarowo miłość, a umarli duchowo stają się przyjaciółmi Mistrza- wskrzeszonymi Łazarzami. Dachy domów są podniesione i rozrywa je potężna siła proklamowanego Słowa Życia. „Zbawić siebie- to nie znaczy umrzeć dla tego świata i przejść w inny, zbawić siebie- znaczy przeobrazić ten świat, żeby nie panowała nad nim śmierć, żeby wszystko, co żywe, w nim zmartwychwstało” (M. Bierdiajew). A świat pomimo targających go niepokojów i pandemii „trwa w istnieniu dzięki błaganiom chrześcijan”(Arystydes). Ludzie spotykają Żyjącego w modlitwie i próbują uchwycić się rąbka jego szaty. Rzeczywistość staje się eucharystyczna, a jej egzorcyzmująca siła przemienia szarość mozolnej codzienności w chwilę podniosłą, szczególną i niepowtarzalną. „Liturgia powinna objąć całe życie, nie tylko życie ducha, życie wewnętrzne, lecz także zewnętrzne, światowe, przemieniając je  w dzieło zmartwychwstania”- pisał M. Fiodorow. Wszystko pulsuje w rytmie liturgii, która jeszcze przygaszona i otulona pokutną poświatą, czeka na końcowy akord euforii- zwycięstwo Życia nad śmiercią. W jednym z żydowskich tekstów mądrościowych czytamy: „Król wszedł do swego ogrodu, aby rozmawiać ze swym ogrodnikiem, ale ogrodnik ukrył się. Wówczas król powiedział: Czemu chowasz się przede mną ? Zobacz jestem taki sam, jak ty. Tak też Bóg będzie spacerować ze sprawiedliwymi w ziemskim raju po zmartwychwstaniu. Oni Go zobaczą i będą przed niż drżeć. A wtedy powie do nich: Nie bójcie się. Zobaczcie, jestem taki sam, jak wy.” Takiego przemienienia wyglądamy.