I
Pan Zastępów skierował do mnie to słowo: „Tak mówi Pan Zastępów: Post z
czwartego, post z piątego, post z siódmego i post z dziesiątego miesiąca niech
się zamieni dla narodu judzkiego w radość, wesele i święto przyjemne. Ale
miłujcie prawdę i pokój !”
(Za 8, 18-19).
Słowo proroka
Zachariasza zwiastujące erę mesjańską, doskonale odzwierciedla atmosferę która
towarzyszy chrześcijanom na wielkopostnej drodze. Przeszliśmy połowę drogi ku
Świętom Paschalnym; na twarzach strudzonych wędrowców rysuje się radość z
doświadczonego ocalenia. Pustynia serca zaczyna rozkwitać i staje się rajem
oczekującym na przyjście zwycięskiego Pana. Nawet na zewnątrz przyroda budzi
się do życia, a piękno kwitnących drzew owocowych i zapach trawy ogrzanej
słońcem- roztańczonej muśnięciem wiatru- oznajmia, że budzi się do życia
wiosna, a wraz z nią grzeszny człowiek. Również stare religie ziemi wchodzą do
chrystianizmu zdolnego wszystko przemienić. „Moja miłość zmieniła się w
płomień, a ten płomień stopniowo pochłania to, co we mnie jest ziemskie” (Novalis).
Świat zaczyna jawić się jako przeniknięty łaską kościół, nasycony witalnością
wschodzącego na horyzoncie Chrystusa- „słońca eonów”(św. Maksym Wyznawca). W
Kościele człowiek odnajduje „samego siebie, ale siebie nie w bezsile swojej
samotności duchowej, a w swojej mocy duchowej, szczerego zjednoczenia ze swymi
braćmi, ze swoim Zbawicielem. Odnajduje siebie w swojej doskonałości, lub
mówiąc ściślej to, co jest doskonałe w nim samym, Boże natchnienie, które
ciągle ulatnia się ze strasznej nieczystości każdego jednostkowego istnienia
osoby” (A. Chomiakow). Między wdychanym powietrzem a wewnętrznym poruszeniem
łaski zachodzi cudowna harmonia. „Jego myśli nie były bowiem opanowane przez
troski tego świata ani inne rzeczy, których doznają ludzie i wszelkie istoty
obdarzone ciałem. Znajdował się w niematerialnym świetle i, jak mu się
wydawało, sam stał się światłem. Zapomniał o całym świecie. Jego oczy były
napełnione łzami, on sam zaś- nieopisaną radością i weselem”- pisał św. Symeon
Nowy Teolog. Bóg tchnie życie w każdą cząstkę naszej cielesności- czyniąc je
„ciałem duchowym”- jakby rezurekcyjnym. Łzy grzesznika zostają otarte, błoto
położone na oczy przywraca zmysł wzroku, rany są zabliźnione, serce pompuje
miarowo miłość, a umarli duchowo stają się przyjaciółmi Mistrza- wskrzeszonymi Łazarzami.
Dachy domów są podniesione i rozrywa je potężna siła proklamowanego Słowa
Życia. „Zbawić siebie- to nie znaczy umrzeć dla tego świata i przejść w inny,
zbawić siebie- znaczy przeobrazić ten świat, żeby nie panowała nad nim śmierć,
żeby wszystko, co żywe, w nim zmartwychwstało” (M. Bierdiajew). A świat pomimo
targających go niepokojów i pandemii „trwa w istnieniu dzięki błaganiom
chrześcijan”(Arystydes). Ludzie spotykają Żyjącego w modlitwie i próbują
uchwycić się rąbka jego szaty. Rzeczywistość staje się eucharystyczna, a jej
egzorcyzmująca siła przemienia szarość mozolnej codzienności w chwilę
podniosłą, szczególną i niepowtarzalną. „Liturgia powinna objąć całe życie, nie
tylko życie ducha, życie wewnętrzne, lecz także zewnętrzne, światowe,
przemieniając je w dzieło
zmartwychwstania”- pisał M. Fiodorow. Wszystko pulsuje w rytmie liturgii, która
jeszcze przygaszona i otulona pokutną poświatą, czeka na końcowy akord euforii-
zwycięstwo Życia nad śmiercią. W jednym z żydowskich tekstów mądrościowych
czytamy: „Król wszedł do swego ogrodu, aby rozmawiać ze swym ogrodnikiem, ale
ogrodnik ukrył się. Wówczas król powiedział: Czemu chowasz się przede mną ?
Zobacz jestem taki sam, jak ty. Tak też Bóg będzie spacerować ze sprawiedliwymi
w ziemskim raju po zmartwychwstaniu. Oni Go zobaczą i będą przed niż drżeć. A
wtedy powie do nich: Nie bójcie się. Zobaczcie, jestem taki sam, jak wy.”
Takiego przemienienia wyglądamy.