Porywasz
ich: stają się jak sen poranny, jak trwa, co rośnie: rankiem kwitnie i jest
zielona, wieczorem więdnie i usycha (Ps 90, 5-6).
Czas namacalnego
doświadczenia kruchości ludzkiego życia, jakoś naturalnie zbiega się z czasem
nawrócenia w którym powinien uczestniczyć każdy chrześcijanin. Człowiek jest
efemerydą. Nędzną częścią przyrody, śmieszną chwilą historii, żyjącą- jak
powiedział św. Grzegorz z Nyssy- „życiem śmierci” w świecie opieczętowanym
przez śmierć. Wszystko jest takie witalne- pulsuje od nadmiaru życia- a po
chwili obumiera, staje się jedynie migotliwym wspomnieniem. „Wyzwolić się z
obsesji siebie- to nakaz najpilniejszy”(E. Cioran). Droga ku światłości
prowadzi przez ciemność, ale w tej ciemności naznaczonej lękiem- rozbłyska
światło nowego dnia. Dla wierzących jest to czas próby, dogłębnej refleksji nad
tym, co jeszcze nie zostało przeniknięte, naznaczone muśnięciem Ducha-
rozgrzane żarem życia- skąpane w promieniach słońca i oddane Bogu. „Nie chodzi
o to, żeby przewidywać przyszłość, ale żeby ją tworzyć”(D. Rougemont). Mamy
poczuć w sobie Życie, a smutek niesiony w tłumie zdezorientowanych ludzi,
przekuć w nadzieję i promienną radość. „Światłość Chrystusa zwycięża świat,
zwycięża wszelką ciemność”(M. Bierdiajew). W rzeczywistości chaotycznej,
histerycznej i odrętwiałej od naporu szamoczących ją zewsząd niepokojów,
pojawia się nadzieja; trzeba się jej kurczowo uchwycić, a oczy same napełnią
się światłem. Poeta Rilke pisał, że „jesteśmy tylko korą, tylko liściem, ale
owoc, który jest w centrum wszystkiego jest to wielka śmierć, którą każdy
niesie w sobie.” Jednak to nie śmierć niesie w sobie człowiek, lecz
zmartwychwstanie- świetlistą przyszłość. Takie przesłanie niesie
chrześcijaństwo przez dwa tysiące lat. „Oczyśćmy zmysły, a ujrzymy Chrystusa jaśniejącego-
wyśpiewa Kościół w dzień Zmartwychwstania Pańskiego- W niedostępnym świetle
swego Zmartwychwstania. I usłyszymy wyraźnie jak mówi „Radujcie się.”