wtorek, 31 marca 2020


Przemija postać tego świata (1Kor 7,31).

W cywilizacji „nomadycznej” pełnej dynamizmu, kreatywności i potencjału człowieka nowoczesności, nostalgia za wiecznością staje się jedynie pomrukiem ludzi słabych- prostaczków, marzycieli i religijnych fantastów. Tak chciałoby postrzegać tę rzeczywistość duża część tak zwanych oświeceniowych elit- poddanych bezwzględnie dyktatowi rozumu. Świat intelektualny poddany jest inercji, jest bezwładny wobec spadających na ludzkość zagrożeń. „Pustkowia”- tym słowem określano w średniowieczu krajobraz pandemiczny:  „miasta obracały się w ruiny, pustoszały wsie, pola zamieniały się w ugory pochłaniające domy... Z krajobrazu znikały ślady działalności człowieka i jego pobytu na ziemi... W społeczeństwie dręczonym wieloma lękami, trwogami, niepokojami, było wielu ludzi cierpiących na zaburzenia umysłowe, często bardzo silne...” tak opisywał naznaczony dżumą  świt średniowiecza historyk Vito Fumagalli. Obrazy z odległej historii stają się niezwykle bliskie naszemu spojrzeniu. Świat zamarł w gestach niepokoju, stracił wigor i zestarzał się w ciągu kilku miesięcy. Wyludnione miasta i przerażeni sterylni ludzie poddani dyktatowi coraz to nowych obostrzeń. Gospodarka stoi nad krawędzią przepaści a jedynymi dość stabilnie funkcjonującymi firmami są sieciowe sklepy i zakłady pogrzebowe. Stoimy przed faktem przemiany elementów tego świata. „Śmierć jest zjawiskiem jeszcze wewnątrz życia, jest najbardziej wstrząsającym zjawiskiem, graniczącym z transcendencją” (M. Bierdiajew). Od kilkunastu dni piszę o tąpnięciu biologii i wyostrzeniu perspektywy eschatologicznej. Świat musi zderzyć się z tajemnicami które tak świadomie wygnał na peryferie wiedzy, kultury i duchowości; zastąpił płytkimi dysonansami psychologicznymi. „Faktem jest, że psychologia zdetronizowała teologię. Jednak w dzień pogrzebu, kiedy stoimy przed otwartym grobem, ogarnia nas zakłopotanie. Co powiedzieć matce, która straciła córkę, co powiedzieć zapłakanemu ojcu ? Tak  oto brutalnie zostajemy postawieni wobec pytania o sens, a raczej uświadamiamy sobie brak tego pytania w dzisiejszym zlaicyzowanym świecie”( L. Ferry). Być może niektórym pobrzmiewają z dzieciństwa katechizmowe formuły, które rozsupłane przynoszą otuchę i nadzieję. „Wszystko na tym świecie ma swój koniec”- pisał w Dekameronie  Giovanni  Boccaccio. Wszystko jest w niepokoju, poddane możliwemu napięciu w strukturach do których zbyt mocno przywykliśmy. „Czas śmierci to każda chwila”(T.S. Eliot). Doświadczamy tego namacalnie widząc przeładowane szpitale i ludzi bezradnych wobec nadchodzącej z ukrycia śmierci. Obecna sytuacja rodzi ludzi apokaliptycznych. Ludzi, których pytania przedzierają się poza banalną i utylitarną beztroskę życia; otwierają zaryglowane szczelnie horyzonty wiary. Bełkot nonszalanckich istnień wchodzi w strumień modlitwy. Jest to czas nawrócenia i adwentu. Mój przyjaciel w każdej rozmowie telefonicznej określa ten stan jako „dopust Boży”- choć w sposób bardzo zawoalowany próbuje go uzasadniać; myślenie laika wertującego pośpiesznie Biblię ku pokrzepieniu serca. Boimy się wirusa, a jeszcze bardziej drżymy na myśl o eksperymentach biotechnologicznych- „o igraszkach mogących unicestwić planetę w jej całości”(P. Sloterdijk). Pierwsza myśl o którą się rozbija nasze poczucie pewności to świadomość śmierci i to, co po niej nastanie.  Apokalipsa, rozumiana jako objawienie czegoś tajemniczego i katastroficznego (choć teologia woli widzieć w tym terminie: wezwanie do natchnienia i przemiany życia- świętą tęsknotę za Obecnością). „Życie i śmierć nie są wzajemnie wykluczającymi się przeciwieństwami, lecz przeplatają się ze sobą- rozmyślał o tych sprawach K. Ware- Całość naszego ludzkiego istnienia jest mieszaniną umierania i powstawania z martwych: „wyglądamy na umierających, a oto żyjemy”(2 Kor 6,9). Za kilkanaście dni będziemy antycypować w liturgii Paschę Pana- Jego przejście ze śmierci do życia. Chrześcijanom przez całe wieki towarzyszyła świadomość, że w noc Paschy On może przyjść powtórnie. Przyjdzie, a co napawa smutkiem, kościoły będą puste. Ponieważ ci, którzy mają stać wyprostowani i pełni wesela, będą przestraszeni i zaryglowani w swoich domach. Noc, która powinna eksplodować od siły życia, będzie przedłużać smutek wielkiego piątku.