piątek, 20 marca 2020


Każdy piątek Wielkiego Postu w jakimś stopniu przenika mnie tragiczne, a zarazem pełne nadziei milczenie. „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”(Łk 23,46). Cisza, która spowija dramat Golgoty- stając się „całunem” otulającym ciało Baranka- zdruzgotanego cierpieniem i ludzkim odtrąceniem. Tylko romańskie krucyfiksy potrafią w sposób niezwykle refleksyjny oddać ów tragizm sytuacji, przesycony ciszą, spokojem i dostojeństwem. „Prawdziwie Tyś Bogiem ukrytym”- powie prorok Izajasz o Tym, który w akcie największej miłości- staje się Bogiem milczącym i przebaczającym. Tylko przeniknięty wiarą rzeźbiarz średniowiecza jest wstanie oddać te paradoksy Bożej wszechmocy i słabości jednocześnie. „Piękno, jedna z najbardziej dyskretnych postaci obecności”(J. Mouton). Artysta – idąc tropem myśli św. Augustyna- staje się „mistrzem wewnętrznym.” Wizja wychodzi z jego wnętrza utkanego z modlitwy i oglądu tragizmu kaźni, jako wydarzenia ostatecznie przenikniętego nadzieją. Krucyfiksy romańskie potrafią pocieszać zmysły, uspokajać duszę, otwierać horyzonty wieczności, rozszerzać  źrenice ku eksplozji światła emanującego z ukrzyżowanego ciała Chrystusa Króla. Sparafrazuję słowa Eugene Fromentina: „Sztuka rzeźbienia to sztuka wyrażania niewidzialnego przez widzialne.” Patrzę na reprodukcję Krucyfiksu z Valtellina, który do 1220 roku znajdował się w kościele świętej Agnieszki w Sondalo. Porusza mnie to przedstawienie i napawa ujmującym duszę spokojem. Nie dostrzegam manifestacji bólu- wyczuwalnej chropowatości i śladów kaźni- tak charakterystycznych dla późniejszych przedstawień Chrystusa na krzyżu. „Chrystus zwycięża, a człowiek raduje się tym zwycięstwem”(M. Davy). Twarz Chrystusa jest spokojna, przesycona „słodką melancholią.” Jest okryty długą tuniką o sztywnych i płaskich fałdach, ma nieproporcjonalnie długie ręce; jakby chciał objąć ludzkość czułym uściskiem miłości. Jego tunika charakteryzuje się eleganckim wykwintem fałdów. „Krzyż został wykonany z dwóch nałożonych na siebie desek modrzewiowych; przednia część została pomalowana motywami geometrycznymi, miała jasne ramy i ciemne wnętrze, aby jak wszystkie krzyże z tego okresu wskazać na śmierć i grób”(A. Tradigo). Frontalnie ukazany Chrystus jest wybrakowany- jedna z dłoni jest pozbawiona palców. Na prawym ramieniu odcisnęły się namalowane farbą krople krwi. Nie widzimy śladów gwoździ, ale Jego ciało przygwożdżone zostaje ludzką obojętnością. Odpowiedzią na tą obojętność jest przedstawienie u stóp krucyfiksu małej postaci Marii Magdaleny, pochylonej i pogrążonej w bólu; z oczami wypełnionymi po brzegi łzami. To jedna z wielu osób świadków, towarzyszących do końca Mistrzowi. Ostatecznie całe to rzeźbiarskie przedstawienie niesie przesłanie pokoju, ukrytej radości, wieńczącego wszystko zwycięstwa. Dopełniają tę artystyczną wizję, głębokie słowa Patriarchy Antiochii Ignacego IV: „Głębiej niż nasz bunt lub nasza rozpacz jest już nie nicość, lecz Chrystus Ukrzyżowany- Uwielbiony, który otwiera nam nieoczekiwane drogi zmartwychwstania. Krzyż jest nieodłączny od Paschy.”