Każdy piątek Wielkiego
Postu w jakimś stopniu przenika mnie tragiczne, a zarazem pełne nadziei milczenie. „Ojcze,
w Twoje ręce powierzam ducha mojego”(Łk 23,46). Cisza, która spowija dramat
Golgoty- stając się „całunem” otulającym ciało Baranka- zdruzgotanego cierpieniem
i ludzkim odtrąceniem. Tylko romańskie krucyfiksy potrafią w sposób niezwykle
refleksyjny oddać ów tragizm sytuacji, przesycony ciszą, spokojem i
dostojeństwem. „Prawdziwie Tyś Bogiem ukrytym”- powie prorok Izajasz o Tym,
który w akcie największej miłości- staje się Bogiem milczącym i przebaczającym.
Tylko przeniknięty wiarą rzeźbiarz średniowiecza jest wstanie oddać te paradoksy
Bożej wszechmocy i słabości jednocześnie. „Piękno, jedna z najbardziej
dyskretnych postaci obecności”(J. Mouton). Artysta – idąc tropem myśli św.
Augustyna- staje się „mistrzem wewnętrznym.” Wizja wychodzi z jego wnętrza
utkanego z modlitwy i oglądu tragizmu kaźni, jako wydarzenia ostatecznie przenikniętego
nadzieją. Krucyfiksy romańskie potrafią pocieszać zmysły, uspokajać duszę,
otwierać horyzonty wieczności, rozszerzać źrenice ku eksplozji światła emanującego z
ukrzyżowanego ciała Chrystusa Króla. Sparafrazuję słowa Eugene Fromentina: „Sztuka
rzeźbienia to sztuka wyrażania niewidzialnego przez widzialne.” Patrzę na
reprodukcję Krucyfiksu z Valtellina,
który do 1220 roku znajdował się w kościele świętej Agnieszki w Sondalo. Porusza
mnie to przedstawienie i napawa ujmującym duszę spokojem. Nie dostrzegam manifestacji
bólu- wyczuwalnej chropowatości i śladów kaźni- tak charakterystycznych dla
późniejszych przedstawień Chrystusa na krzyżu. „Chrystus zwycięża, a człowiek
raduje się tym zwycięstwem”(M. Davy). Twarz Chrystusa jest spokojna, przesycona
„słodką melancholią.” Jest okryty długą tuniką o sztywnych i płaskich fałdach,
ma nieproporcjonalnie długie ręce; jakby chciał objąć ludzkość czułym uściskiem
miłości. Jego tunika charakteryzuje się eleganckim wykwintem fałdów. „Krzyż
został wykonany z dwóch nałożonych na siebie desek modrzewiowych; przednia część
została pomalowana motywami geometrycznymi, miała jasne ramy i ciemne wnętrze,
aby jak wszystkie krzyże z tego okresu wskazać na śmierć i grób”(A. Tradigo). Frontalnie
ukazany Chrystus jest wybrakowany- jedna z dłoni jest pozbawiona palców. Na
prawym ramieniu odcisnęły się namalowane farbą krople krwi. Nie widzimy śladów
gwoździ, ale Jego ciało przygwożdżone zostaje ludzką obojętnością. Odpowiedzią na
tą obojętność jest przedstawienie u stóp krucyfiksu małej postaci Marii
Magdaleny, pochylonej i pogrążonej w bólu; z oczami wypełnionymi po brzegi
łzami. To jedna z wielu osób świadków, towarzyszących do końca Mistrzowi. Ostatecznie
całe to rzeźbiarskie przedstawienie niesie przesłanie pokoju, ukrytej radości, wieńczącego
wszystko zwycięstwa. Dopełniają tę artystyczną wizję, głębokie słowa Patriarchy
Antiochii Ignacego IV: „Głębiej niż nasz bunt lub nasza rozpacz jest już nie
nicość, lecz Chrystus Ukrzyżowany- Uwielbiony, który otwiera nam nieoczekiwane drogi
zmartwychwstania. Krzyż jest nieodłączny od Paschy.”