czwartek, 19 marca 2020


Jak nieocenione są dla mnie myśli Twe, Boże, jak ogromna jest ich ilość ! (Ps 139,17)

Chwile intensywności zawdzięczam przede wszystkim twórczej refleksji nad otaczającą mnie rzeczywistością, a nade wszystko milczącemu namysłowi nad sprawami które poruszają moją duszą. Moje nieporadnie składane w słowa refleksje, rodzą się w ciszy, którą staram się wykradać- niczym szczelinę pomiędzy strukturą wielu pilnych i niepotrafiących czekać na później spraw. Harmonijne zaaranżowanie słów zrodzonych w blasku milczenia i migotliwego światła lampki oliwnej przy zawieszonej na ścianie ikonie ukazującej Przemienienie Pańskie. „Cisza jest zasobem tych, którzy uznają szlachetność języka” (Y. Bonnefoy). Poddaję się pasji czytania i pisania, analizowania ikonografii- uprawiania mądrości- aby nie uronić żadnej z budzących się w głębiach mojej duszy myśli. „Oczy czytelnika są małymi geniuszami- twierdził poeta F.G. Lorca- którzy szukają duchowych kwiatów, by ofiarować je myślom.” Życie jest podróżą- podczas której dowiaduję się o Bogu i ludziach, wierze i miłości tyle, ile tylko zdołam pojąć i zachować dla siebie; aby następnie obdarować tą wiedzą innych.  Z drugiej strony wszystko to, o co z taką pieczołowitością „kolekcjonera” zabiegam i gromadzę, jest jedynie czymś naprawdę przygodnym, efemerycznym, poddanym miażdżącemu upływowi czasu. Choć poznanie Boga ma charakter intymny i osobisty, to zawsze konfrontuję własne przemyślenia z tymi, które intrygowały innych na ich krętych drogach wiary. „Myśl chrześcijańska jest nieuchronnie połączona ze świadectwem innych osób”- twierdził R.L. Wilken. Dokonuje się to na drodze zapośredniczenia od innych- świadków wiary lub tych, którzy przechodząc przez zawiłe strumienie nauki dochodzą do odkrycia obecności Kogoś, przy którym wszelkie intelektualne dywagacje stają się jedynie woskiem topiącym się pod naporem ciepła. Wiara tętni od licznych idei, które mają jedynie sens, o ile wypełnia je osobowa i pełna miłosnego zachwytu bliskość Boga. Apostołowie słyszeli i dotykali Jezusa; poddawali się impresji miłosierdzia tak namacalnego, że ich umysły musiały kapitulować po naporem piętrzących się pytań. Tak naprawdę, uczniowie wiedzieli przede wszystkim sercem – skorym do widzenia. Wiara to droga przenikającego rozumu, a nade wszystko łaknącego miłości serca. W paschalnym tekście Ewangelii słyszymy świadectwo: „Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz on zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał ?”(Łk 24, 31-32). Orygenes powie, że „wiara wynikająca z oglądania o wiele przewyższa wiarę w zwierciadle i zagadce.” Zatem nie można poznać Boga bez wiary ! Nawet gdyby się o Nim najpiękniej pisało, czy poetycko wzdychało- to będzie tylko powierzchowny spacer obok Tajemnicy, która musi przeniknąć ostatecznie serce. Świadek Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Chrystusa nie jest jedynie reporterem opowiadającym o sprawach przekraczających to, co niewytłumaczalne za pomocą rozumu. Świadectwo jest jedynie odpowiedzią miłości, która na zewnątrz manifestuje się w formie budującego świat opowiadania. Ostatnie słowo oddaję świętemu Augustynowi: „Zatem jeśli wierzysz w Chrystusa, przez twą wiarę Chrystus przychodzi do ciebie i w taki czy inny sposób jednoczysz się z nim i stajesz się członkiem jego ciała. Lecz to nie może się stać, jeśli wierze nie towarzyszy nadzieja i miłość.”