Chwile intensywności
zawdzięczam przede wszystkim twórczej refleksji nad otaczającą mnie
rzeczywistością, a nade wszystko milczącemu namysłowi nad sprawami które
poruszają moją duszą. Moje nieporadnie składane w słowa refleksje, rodzą się w
ciszy, którą staram się wykradać- niczym szczelinę pomiędzy strukturą wielu
pilnych i niepotrafiących czekać na później spraw. Harmonijne zaaranżowanie
słów zrodzonych w blasku milczenia i migotliwego światła lampki oliwnej przy
zawieszonej na ścianie ikonie ukazującej Przemienienie Pańskie. „Cisza jest
zasobem tych, którzy uznają szlachetność języka” (Y. Bonnefoy). Poddaję się
pasji czytania i pisania, analizowania ikonografii- uprawiania mądrości- aby
nie uronić żadnej z budzących się w głębiach mojej duszy myśli. „Oczy
czytelnika są małymi geniuszami- twierdził poeta F.G. Lorca- którzy szukają
duchowych kwiatów, by ofiarować je myślom.” Życie jest podróżą- podczas której
dowiaduję się o Bogu i ludziach, wierze i miłości tyle, ile tylko zdołam pojąć
i zachować dla siebie; aby następnie obdarować tą wiedzą innych. Z drugiej strony wszystko to, o co z taką
pieczołowitością „kolekcjonera” zabiegam i gromadzę, jest jedynie czymś
naprawdę przygodnym, efemerycznym, poddanym miażdżącemu upływowi czasu. Choć
poznanie Boga ma charakter intymny i osobisty, to zawsze konfrontuję własne
przemyślenia z tymi, które intrygowały innych na ich krętych drogach wiary. „Myśl
chrześcijańska jest nieuchronnie połączona ze świadectwem innych osób”-
twierdził R.L. Wilken. Dokonuje się to na drodze zapośredniczenia od innych-
świadków wiary lub tych, którzy przechodząc przez zawiłe strumienie nauki
dochodzą do odkrycia obecności Kogoś, przy którym wszelkie intelektualne
dywagacje stają się jedynie woskiem topiącym się pod naporem ciepła. Wiara tętni
od licznych idei, które mają jedynie sens, o ile wypełnia je osobowa i pełna
miłosnego zachwytu bliskość Boga. Apostołowie słyszeli i dotykali Jezusa;
poddawali się impresji miłosierdzia tak namacalnego, że ich umysły musiały
kapitulować po naporem piętrzących się pytań. Tak naprawdę, uczniowie wiedzieli
przede wszystkim sercem – skorym do widzenia. Wiara to droga przenikającego rozumu,
a nade wszystko łaknącego miłości serca. W paschalnym tekście Ewangelii
słyszymy świadectwo: „Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz on zniknął
im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pało w nas, kiedy
rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał ?”(Łk 24, 31-32). Orygenes
powie, że „wiara wynikająca z oglądania o wiele przewyższa wiarę w zwierciadle
i zagadce.” Zatem nie można poznać Boga bez wiary ! Nawet gdyby się o Nim
najpiękniej pisało, czy poetycko wzdychało- to będzie tylko powierzchowny
spacer obok Tajemnicy, która musi przeniknąć ostatecznie serce. Świadek
Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Chrystusa nie jest jedynie reporterem
opowiadającym o sprawach przekraczających to, co niewytłumaczalne za pomocą
rozumu. Świadectwo jest jedynie odpowiedzią miłości, która na zewnątrz
manifestuje się w formie budującego świat opowiadania. Ostatnie słowo oddaję
świętemu Augustynowi: „Zatem jeśli wierzysz w Chrystusa, przez twą wiarę
Chrystus przychodzi do ciebie i w taki czy inny sposób jednoczysz się z nim i
stajesz się członkiem jego ciała. Lecz to nie może się stać, jeśli wierze nie
towarzyszy nadzieja i miłość.”