Ciężko jest skondensować
myśli i podsumować czas urlopu, beztroski wędrówek i opisanych w notatniku
ludzi i miejsc. Gdziekolwiek się człowiek udaje, to napotkane przestrzenie
wyciskają niezatarty ślad i skłaniają do powrotów tam, gdzie było się obdarowanym
i zadomowionym. Zobaczyłem fragmenty Bałkanów, okraszone gościnnością ludzi i wznoszonymi
dziękczynnie toastami różnej maści rakiji. Jeszcze niezmącony nonszalancją
zachodu świat naturalnych postaw, gestów i sądów. Po raz kolejny towarzyszy mi
przeświadczenie, że podróże kształcą, otwierają oczy i ubogacają wiedzą. Będąc
w drodze, odczuwa się upływ czasu i przeświadczenie, że nie wszystko można wyczytać
w książkach lub zaobserwować w najlepiej zrobionym dokumencie telewizyjnym– a już
na pewno nie w przewodnikach dla turystów- których prowadzi się ślepo po
utartych ścieżkach, karmiąc historiami które dobrze się sprzedają, a nic nie
wnoszą. „Gdzie jest mądrość utracona w wiedzy ? Gdzie jest wiedza utracona
wśród informacji?”(T.S. Eliot). Potrzeba wiele stanowczości, aby nie poddać się
banalnemu przeświadczeniu, że trzeba iść po śladach tych, którymi naprzód
zaopiekowały się biura podróży i opłacani przez nich przewodnicy z
charakterystycznym i lekko kpiącym uśmiechem na twarzy. Intrygują mnie zatem miejsca
których historia jest jak smaczny tort, który bez opamiętania i rozwarstwiając widelczykiem,
zapija się łykami kawy i delektuje w błogim przeświadczeniu migotliwego
szczęścia. Przeszłość jest zawsze intrygująca poznawczo, ponieważ pozwala
zrozumieć mechanizmy naszej teraźniejszości, a może i spowitego niewiadomą zwiotczałego
od niepewności jutra. Jakże często wyobrażam sobie życie ludzi wiele lat temu w
oderwaniu od naszych zwłókniałych mędrkowań i hipotez. Szukam ich śladów linii papilarnych-
materii w której zatrzymały się okruchy ich losu, pragnień, rozmów, miłości i
wiary- w sprawy na które my już przestaliśmy zwracać uwagę. Korowód istnień z bagażem
mitów, legend i podań, czyniących z życia coś na kształt trudnego do uchwycenia
misterium. Być zobaczonym przez tych których już nie ma, a których pamięć
przechowują bliscy lub zachowane przedmioty których bezcenna wartość wspomnień,
nadaje im rangę dzieł sztuki- rezerwuarów niezasypanych studni pamięci. Staję przed
malowidłem w jednej z rozsianych w masywie skalnym serbskich cerkwi i
dostrzegam przesłanie którym karmiły się uprzednio wchodzące tutaj pokolenia
ludzi wiary. „Jaskinia jest mnemem, uszkodzoną komórką pamięci, która trwa
nawet wtedy, gdy wszystko, co istniało na zewnątrz, czyli narody, rzemiosła,
kulty religijne, już zniknęło”(N. Ascherson). Pomimo wypłowienia czasu, obrazy
potrafią mówić ! Oprócz zapachu kadzidła i żywicznych olejków, wyczuwa się
podświadomie obecność nieśmiertelności, wbrew napierającym przypływom śmierci
wobec której robi się pokraczne uniki i zlodowaciałe miny. Wchodzisz przez kamienny portal do monasteru w
którym nieprzerwanie rozbrzmiewa modlitwa mnichów za świat i ten mały skrawek
ziemi na którym przyzywają zbawienia. Na życie składają się fragmenty westchnień,
uśmiechów, uronionych łez i zranień przez które wąwozy przepływa rzeka łaski. W
świecie rozdartym wojnami, konfliktami, żądzą odwetu i chęcią unicestwienia
innych, potrzebny jest namysł wędrowcy który odpoczął na kamieniu i dostrzegł w
sobie spokój i harmonię. Stał się gotowym do przemieniania świata; dźwigania jego
grzechów na swoich nadwyrężonych barkach. „Po prostu więcej życzliwości i
zrozumienia. Musimy spróbować zawrzeć pokój w imieniu tych, którzy nie mogą
tego zrobić, ponieważ zostali uwięzieni w przeszłości- pisała Kapka Kassabova-
Nawet młodzi ludzie, jeśli zostali poddani praniu mózgu przez starszych, mogą
być martwi dla teraźniejszości. Chronos uwielbiał zjadać swoje dzieci.” Jutro zamknięte
jest w dłoniach ludzi, opromienione słońcem lub obmyte deszczem oczyszczenia.
Nie wolno bać się przekroczyć progu, otworzyć ust, wyszeptać dobra z którego
można ulepić wolną od skaleczeń przyszłość.