wtorek, 22 września 2015

Łk 8,19-21
Przyszli do Jezusa Jego matka i bracia, lecz nie mogli się dostać do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: „Twoja matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”. Lecz On im odpowiedział: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je”.
W kontekście współczesnej i dziejącej się na naszych oczach „wędrówki ludów”- przekraczających granice Europy, warto zapytać siebie, nie tylko o tożsamość chrześcijańską, ale również o to, czy potrafię być bratem i siostrą Chrystusa; bliźnim dla emigrantów w których uobecnia się Chrystus- bezdomny, skazany na tułaczkę, wyrzucony w przestrzeń materialnej nędzy, skazany na przesyconą lękiem samotność. Ten obraz rzeczywistości odsłania jednocześnie cały obszar obaw, lęków, niepewności. Wszystko kipi i drży w posadach. Myślę, że chrześcijaństwo nie powinno się czuć zagrożone exodusem tak wielkiej rzeszy ludzi.  Może postrzegana w tak negatywnych skutkach sytuacja wyzwoli całkiem nowy potencjał. Nauczanie Chrystusa było też skandalem, czymś całkowicie przewrotowym, wywracając każdą ustaloną perspektywę myślenia i działania ludzi. Może dzisiejsza wieża Babel, jeszcze mocniej potrzebuje chrześcijaństwa z jego rewolucyjną siłą Ewangelii. Aby to mogło się dokonać, chrześcijański posłaniec musi przestać powtarzać do znudzenia o swoim lęku i niepewności, ale pozwolić Bogu poruszyć sumienie świata, wstrząsnąć sercami ludzi. „Aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas”. Żaden ruch przebudzenia nie będzie trwały czy owocny, jeśli nie będzie osobistego spotkania z człowiekiem jako tajemnicą. Boimy się o nasze domy, kościoły czy rodziny, zapominając tym samym, że to Bóg jest Panem historii- Panem naszego życia. Jeżeli będziemy Mu wierni, włos nam z głowy nie spadnie. Słuchać Słowa Bożego i wypełniać je w swoim życiu. Nie chodzi aby na siłę ratować Europę- utwierdzać korzenie, łatać spoiwem skruszałe i nadszarpnięte mury..., tworzyć mit utraconej już dawno wielkości. Najważniejszy jest Bóg, który przychodzi w drugim człowieku. Emigrant- chrześcijanin czy muzułmanin, na którego twarzy wypisuje się oblicze łaknącego miłości Boga.