Jezus
udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał
uczniów: „Za kogo uważają Mnie ludzie?” Oni Mu odpowiedzieli: „Za Jana
Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków”. On ich
zapytał: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Odpowiedział Mu Piotr: „Ty jesteś
Mesjaszem”. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili… Potem
przywołał do siebie tłum razem ze swoimi uczniami i rzekł im: „Jeśli kto chce
pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech
Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe
życie z powodu Mnie i Ewangelii, ten je zachowa”.
Ty jesteś Chrystus, Syn
Boga żywego ! Gdyby każdy chrześcijanin zdobył się na odwagę takiego wyznania
wiary, to wiele ze współczesnych bolączek chrześcijaństwa stanowiłoby tylko
marginalne problemy. Gdyby chrześcijanie potrafili całym sercem wyznać wiarę w
Chrystusa, to codzienność życia- zaganiana a niejednokrotnie zagmatwana
różnymi trudnymi sytuacjami
rzeczywistość, byłaby znośniejsza i o wiele bardziej przyjemna. Gdyby
chrześcijanie wyznali wiarę w Pana i przyjęli Go jako swojego Zbawiciela-
zauważyliby jak bardzo są blisko innych, jak mówienie o miłości i wcielanie jej
w życie przynosi wyczekiwane skutki. Często to powtarzam- człowiek współczesny
boi się zgodzić na Boga, ponieważ czuje podświadomie, iż taki wybór będzie
musiał zdemontować całe jego życie. Chrześcijaństwo ma swój ciężar gatunkowy,
to dojrzałość której nieustannym weryfikatorem jest wierność wartościom, które
stawia Ewangelia. Chrystus nie może być dodatkiem do życia, czy jakiejś ckliwej
tradycji religijnej cz cukierkowej pobożności. Chrystus to żywa Osoba, którą
przyjmuję do swojego życia lub nie. Chrześcijanin to człowiek gotowy na zderzenie
z krzyżem- czasami na stanięcie w opozycji do świata, który za wszelką cenę
będzie chciał opróżnić serce z miłości i wierności wyznawanym wartościom.
Naśladować Chrystusa- to tyle co być gotowym na wszystko. Święty Jan Chryzostom
pisał do swoich wiernych: „Każdego dnia bądź gotowy na śmierć… To właśnie
oznaczają słowa: niech naśladuje mnie, nie tylko okazywać męstwo w
prześladowaniach, ale także wstrzemięźliwość, łagodność i wszelkie cnoty. Jeśli
dla Niego wszystko cierpimy”. Przyjąć Boga do swojego życia, to tyle co okazać
się wiernym: w codziennych obowiązkach, w małżeństwie, rodzinie- odkrywać
wiarę, tam gdzie wszystko się sypie i nie ma poczucia najmniejszego sensu.
Umieć zobaczyć, iż przez najtrudniejsze, a czasami najbardziej skandaliczne sytuacje
przychodzi Chrystus z darem upragnionego pokoju. Wierzę w Ciebie ! – to nie
tylko religijny pustosłów, ale głębia ducha- powiew wolności, w którym jak
jestem blisko Boga, a On jest blisko mnie.