środa, 16 września 2015

Łk 7,31-3
Po odejściu wysłanników Jana Chrzciciela Jezus powiedział do tłumów: „Z kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci, które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne drugim: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali». Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: «Zły duch go opętał». Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: «Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników». A jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność”.
Dzieci bawiące się na rynku, stanowią motyw przypowieści Chrystusa. Dzieci niegrzeczne, irytujące, grymaśne, natrętne wobec swoich rówieśników. Aluzja do faryzeuszów i doktorów Prawa jest aż nadto widoczna. Aluzja do ludzi nam bliskich- obojętnych, zgorzkniałych, mających wszystkich i wszystko w nosie. To oni odmówili uczestnictwa w „zabawie Boga” i odcięli się od planu zbawienia. Wiele smutku jest w słowach Chrystusa, które ujawniają to „zerwanie”. Może być również i tak, że my także odmówimy udziału w propozycji spędzania czasu z Bogiem. Człowiek zbyt często okazuje się uparty i przekorny wobec pomysłu który podsyła mu Bóg. Czasami brakuje nam dobrej woli, naturalnej spontaniczności przez którą będzie mogła się wypowiedzieć nasza wiara. „Głównym dowodem istnienia Boga jest dla mnie radość, jaką odczuwam na samą myśl o jego istnieniu”- pisał filozof Rene Le Senne. Świat zdaje się opróżnił swoje „kieszenie” z radości. A przecież wiara to poczucie spełnienia, wszechogarniające szczęście przenikające wzdłuż i wszerz wnętrze człowieka. Pewien święty powiedział do dziecka: „Widzisz, gdybyś potrafił bawić się z Bogiem, byłaby to rzecz najwspanialsza, jaka wydarzyła się kiedykolwiek. Wszyscy traktują Go tak poważnie, jakby był śmiertelnie nudny… Baw się z Bogiem, mój synu, Bóg jest najlepszym towarzyszem zabawy”.