Po
odejściu wysłanników Jana Chrzciciela Jezus powiedział do tłumów: „Z kim więc
mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci,
które przebywają na rynku i głośno przymawiają jedne drugim: «Przygrywaliśmy
wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie płakali». Przyszedł bowiem
Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy mówicie: «Zły duch go
opętał». Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: «Oto żarłok i
pijak, przyjaciel celników i grzeszników». A jednak wszystkie dzieci mądrości
przyznały jej słuszność”.
Dzieci bawiące się na
rynku, stanowią motyw przypowieści Chrystusa. Dzieci niegrzeczne, irytujące,
grymaśne, natrętne wobec swoich rówieśników. Aluzja do faryzeuszów i doktorów
Prawa jest aż nadto widoczna. Aluzja do ludzi nam bliskich- obojętnych,
zgorzkniałych, mających wszystkich i wszystko w nosie. To oni
odmówili uczestnictwa w „zabawie Boga” i odcięli się od planu zbawienia. Wiele
smutku jest w słowach Chrystusa, które ujawniają to „zerwanie”. Może być
również i tak, że my także odmówimy udziału w propozycji spędzania czasu z
Bogiem. Człowiek zbyt często okazuje się uparty i przekorny wobec pomysłu który
podsyła mu Bóg. Czasami brakuje nam dobrej woli, naturalnej spontaniczności
przez którą będzie mogła się wypowiedzieć nasza wiara. „Głównym dowodem
istnienia Boga jest dla mnie radość, jaką odczuwam na samą myśl o jego
istnieniu”- pisał filozof Rene Le Senne. Świat zdaje się opróżnił swoje „kieszenie”
z radości. A przecież wiara to poczucie spełnienia, wszechogarniające szczęście
przenikające wzdłuż i wszerz wnętrze człowieka. Pewien święty powiedział do
dziecka: „Widzisz, gdybyś potrafił bawić się z Bogiem, byłaby to rzecz
najwspanialsza, jaka wydarzyła się kiedykolwiek. Wszyscy traktują Go tak
poważnie, jakby był śmiertelnie nudny… Baw się z Bogiem, mój synu, Bóg jest
najlepszym towarzyszem zabawy”.