Uczniom
Jezusa przyszła myśl, kto z nich jest największy. Lecz Jezus, znając myśli ich
serca, wziął dziecko, postawił je przy sobie i rzekł do nich: „Kto przyjmie to
dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmie, przyjmuje Tego, który
Mnie posłał. Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest
wielki”. Wtedy przemówił Jan: „Mistrzu, widzieliśmy kogoś, jak w imię twoje
wypędzał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami”. Lecz Jezus mu
odpowiedział: „Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z
wami”.
W centrum
przepowiadania Chrystusa staje małe dziecko. Czy Chrystus chciał w jakiś sposób
upokorzyć pychę i zapędy uczniów do eksponowania siebie ? Nie wiem czy tak
należy odczytywać zaistniałą sytuację, w każdym bądź razie to mądra lekcja
pokory, w której należy mocno się zastanowić nad swoim życiem. To przesłanie
dotyka również naszego życia, nie jesteśmy wolni od chęci zajęcia pierwszego
miejsca- nawet w chrześcijaństwie można zgłupieć z nadmiaru władzy i
przywilejów. Dziecko potrafi obnażyć naszą skostniałą i wyrachowaną dorosłość;
jest prostolinijne, niezaszufladkowane, spontaniczne w rozumieniu spraw tego
świata. Dziecku jakoś bliżej do stawania i przezywania obecności Boga. Nie potrzebuje
zbędnych słów, teologicznego patosu, czy główkowania o Bóg wie czym. Dziecko
chłonie nadprzyrodzoność niczym gąbka, aż do maksymalnego nasycenia, a efektem
tego stanu rzeczy jest wszechogarniająca i przenikająca wszystko beztroska
radość. Im bardziej tajemniczy wydaje się Bóg, tym ściślej ogrania człowieka
swoją bliskością. Mały człowiek potrafi skrócić ten dystans. Pewien wierzący
człowiek wypowiedział niezwykle mądre słowa: „Bóg ofiarowuje ludziom siebie w
zależności od ich pragnienia. Tym, którzy nie mogą przyjąć więcej, daje
zaledwie kroplę. Chciałby jednak napoić ich całymi strumieniami, by
chrześcijanie mogli ze swej strony gasić pragnienie świata”. Jeśli tylko
zdołamy odkryć w sobie pragnienie dziecka, wtedy dotrzemy do Źródła, którym
jest Bóg- nasyci i napełni na miłością po brzegi. Jest tylko jedna rzecz do
zrobienia, uznać w sobie najmniejszego brata wszystkich.